Skład gospodarzy
Handanovic; D'Ambrosio, Ranocchia, Vidic, Juan Jesus; Guarin (Shaqiri 78), Gnoukouri (Podolski 86), Brozovic (Kovacić 71); Hernanes; Palacio, Icardi
Ławka gospodarzy
Carrizo, Felipe, Santon, Dimarco, Nagatomo, Palazzi, Obi, Bonazzoli, Puscas
Skład gości
De Sanctis; Florenzi, Yanga-Mbiwa, Manolas, Holebas; Pjanic (Iturbe 78), De Rossi (Doumbia 89), Nainggolan; Ibarbo, Totti (Keita 52), Gervinho
Ławka gości
Skorupski, Spolli, Torosidis, Cole, Balzaretti, Uçan, Paredes, Verde, Ljaji
Kartki
Palacio, Brozović, Juan Jesus, Ranocchia, Gnoukouri, Handanović - Yanga-Mbiwa, De Rossi, De Sanctis, Nainggolan
Relacja
Zwycięstwo! Po emocjonującym widowisku Inter ograł na własnym stadionie Romę 2 - 1. Nerazzurrich na prowadzenie wyprowadził Hernanes. W drugiej połowie remis gościom dał Radja Nainggolan. Ostatnie słowo należało jednak do Interu. Gola na wagę 3 pkt. zdobył Mauro Icardi.
Podstawowa jedenastka na którą zdecydował się dziś Roberto Mancini po raz kolejny mogła budzić pewne kontrowersje. Mecz na ławce rezerwowych ponownie rozpoczęli m.in. Xherdan Shaqiri, czy Mateo Kovacić. Od pierwszych minut mogliśmy za to oglądać Gnoukouriego, który w ostatnich tygodniach notuje prawdziwe wejście smoka do pierwszego zespołu Nerazzurrich.
Mecz od pierwszych minut stał na niezłym poziomie. Jako pierwsi sygnał do ataków swoim drużynom dali odpowiednio Brozović i De Rossi. Chorwat uderzał jednak bardzo niecelnie, a z uderzeniem Włocha dobrze poradził sobie Samir Handanović. Na otwarcie wyniku nie przyszło nam jednak czekać zbyt długo. W 15 minucie, jak za dawnych lat katem Giallorossich został Hernanes. Brazylijczyk fenomenalnym balansem ciała zwiódł Holebasa i precyzyjnym uderzeniem zza pola karnego nie dał szans De Sactisowi. Prorok potwierdził tym samym, że w ostatnim czasie znajduje się w bardzo dobrej dyspozycji. Goście mogli odpowiedzieć już po kilku minutach. Sytuacyjny strzał z pierwszej piłki w wykonaniu aktywnego Victora Ibarbo zatrzymał się jednak tylko na słupku bramki gospodarzy. W pierwszej połowie inicjatywa należało do podopiecznych Roberto Manciniego. Nie przekładało się to jednak na dogodne sytuacje podbramkowe. Czarno - niebieskim w kluczowych momentach brakowało precyzji i dokładnego wykończenia. Nie pomagało im również nieco aptekarskie sędziowanie w wykonaniu arbitrów dzisiejszego spotkania na czele z doświadczonych Luką Bantim. Po pierwszych 45 minutach z jednobramkowym prowadzeniem na przerwę udawali się gospodarze.
Drugą połówkę znakomicie otworzyć mógł Icardi. Argentyńczyk najpierw zachował się jednak zbyt egoistycznie i zamiast dogrywać do rozpędzonego Brozovicia zdecydował się kończyć akcję indywidualnie. Po chwili snajper Interu zmarnował świetną, prostopadłą piłkę od Frediego Guarina. Roma nie zamierzała rezygnować z walki o korzystny rezultat. W dogodnej sytuacji wyraźnie pomylił się Florenzi. W 63 minuciepomocną dłoń w kierunku Rzymian postanowił wyciągnąć Andrea Ranocchia. Włoch w prostej sytuacji popełnił fatalny błąd przy wyprowadzaniu piłki i dograł ją wprost pod nogi Pjanicia. Bośniak momentalnie przekazał futbolówkę do Radji Nainggolana, który potężnym strzałem po ziemi doprowadził do wyrównania. Kapitan Interu do tego momentu rozgrywał paradoksalnie bardzo dobre zawody i w parze z Nemanją Vidiciem nie pozwalał na zbyt wiele atakującym rywali. Wyrównujący gol mobilizująco podziałał na piłkarzy ze stolicy. W 68 minucie Samir Handanović skutecznie interweniował po rzucie wolnym wykonywanym przez Pjanicia. Inter nie składał jednak broni. Sporo ożywienia w poczynania Nerazzurrich wniosły zmiany na jakie zdecydował się trener Mancini. Na murawie z ławki zameldowali się Kovacić, Shaqiri i dawno niewidziany Podolski. Ostatnie kilka minut to prawdziwe oblężenie bramki Morgana De Sanctisa. W 84 minucie z obrońcami świetnie poradził sobie Icardi jednak futbolówka po jego strzale przeleciała nad poprzeczką. Po chwili snajper Interu był już skuteczniejszy i nareszcie wpisał się na listę strzelców wysyłając tym samym wyraźny sygnał do Carlosa Teveza, że nie zamierza rezygnować jeszcze z walki o koronę króla strzelców. Fenomenalną asystą przy bramce Argentyńczyka popisał się Łukasz Podolski. W doliczonym czasie gry swoich sytuacji na podwyższenie prowadzenia nie wykorzystali Palacio i Podolski. Komplet punktów pozostał jednak w Mediolanie i kibice Nerazzurrich w kilku sezonach niepowodzeń nareszcie mogli świętować zwycięstwo nad odwiecznym rywalem.