Najwierniejszy kibic zwycięskich drużyn

20 maja 2013 | 21:02 Redaktor: Sebastian Miakinik Kategoria:Publicystyka5 min. czytania

25 maja wielkim finałem na Wembley zamkniemy sezon 2012/2013. W kontekście podsumowań był to z pewnością sezon pod znakiem drużyn z niemieckiej Bundesligi, które podbiły piłkarską Europę.

Dla krajowych lig, może poza nasza rodzimą, sezon nie był zbyt ciekawy. Wszelkie najważniejsze rozstrzygnięcia zapadły już kilka kolejek temu. Mistrza Anglii, Hiszpanii, Francji, Niemiec i Włoch z przeszło 99% skutecznością można było wytypować już o wiele wcześniej. Smaku piłkarskim emocjom dostarczały więc i nadal jeszcze dostarczają boje o udział w europejskich pucharach.

Podsumowując można stwierdzić, że układ sił specjalnie się nie zmienił na arenie Europy, choć mocniej swoją obecność zaznaczyły klubowe rodzynki tj. Malaga czy Borussia Dortmund. PSG wzorem Manchesteru City Europy specjalnie nie zwojowało, udowadniając tezę, że do sukcesu nie wystarczy tylko bogaty szejk z platynową kartą..

Dla kibiców Interu jednak owy układ zmienił się i to dość znacząco. Każdy z nas patrząc na obecną sytuację zastanawia się nad celami na przyszły sezon. Podsumowań obecnego nie będzie wprawdzie końca, ale im szybciej zarysujemy cele na nowy sezon, tym więcej czasu będzie na przygotowanie się do ich osiągnięcia.

Jest w Interze coś , co nie pozwala mimo wielu trudnych chwil, odwrócić głowy i stwierdzić, że od tej pory będę najwierniejszym kibicem zwycięskich drużyn. Taka forma z pewnością dozowałaby dość często poczucie sukcesu. Uwielbiam znajomych czy sąsiadów, którzy przez lata oglądając ligę mistrzów nie wspominali, że już od kilku lat czekają na to, aż ich Borussia zaistnieje w tych rozgrywkach. Teraz, i to wydawałoby się z nienacka, są pierwszymi gotowymi pomalować twarz i wyjść na ulicę z buńczucznymi okrzykami. Nazywam ich najwierniejszymi kibicami zwycięskich drużyn. Cały czas mam w głowie dwumecz z Malagą i zastanawiam się, czy jeden z drugim otwarcie wyrażałby swoją miłość do Borussii, gdyby zabrakło piłkarskiej fortuny w końcówce drugiego meczu.

Interiści z krwi i kości mają inaczej. W sporcie trudno o obiektywizm, ale mam wrażenie, że wielu z nas dźwiga pewnego rodzaju poczucie ciężaru, związanego z miłością do Interu. Klub jest niekiedy jak niegrzeczne dziecko. Często daje nam w kość, nieprzyjemnie zaskakuje, nie potrafi w tempie choćby równym swoim rówieśnikom wyciągać wniosków i wcielać je w życie. Inter po porażce nie włącza zraszaczy na murawie chcąc wypędzić rywala, po zwycięstwie nie głosi tez, że oto nastaje era Interu, która zapisze złote zgłoski w historii futbolu. Ale to dziecko niekiedy, raz po raz potrafi zaskoczyć nas szaleńczym akcentem, którego nikt się nie spodziewa. „Szalony Inter” powoduje, że nadal ma za sobą rzesze fanów, które po kilku porażkach z rzędu nadal wierzą.

Czym powinno być działanie przeciwstawne do najwierniejszych kibiców zwycięskich drużyn?

Sądzę, że realizujemy je poprzez intensywne uczestnictwo w życiu klubu oraz komentowanie wielu newsów. Pora jednak wzbogacić  nasze działania i pola dyskusji. Oto kilka moich propozycji jako platform dyskusyjnych na najbliższy czas:

1. Quo vadis, czyli dokąd zmierzamy?

Dziś nie sposób nie pytać o przyszłość Interu. Co powinno być naszym celem na przyszły sezon? Najłatwiej stwierdzić oczywiście Scudetto. Pytanie jakie stawiam dotyczy jednak dwóch spraw. Po pierwsze czy ten cel na chwilę obecna wydaje się być realny?  Na ile miotany ciągłymi zmianami Inter jest w stanie cokolwiek stałego zbudować? Co powinno być naszym fundamentem? Trener? Grupa piłkarzy czy pojedynczy lider? A może młodzież? Pewne jest, że nie da się wszystkiego połączyć i osiągnąć w krótkim okresie czasu. Drugie pytanie postawienia tytułu mistrzowskiego za cel dotyczy kwestii przekonania samej drużyny o swojej wartości. Załóżmy scenariusz, że rozpoczynamy nowy sezon od porażki, a następnie od remisu z ligowymi średniakami . Od razu pojawią się pytania i odpowiedzi zawodników: nadal wierzymy w scudetto. Po tym sezonie takich bajek mam dość. Dobór celu  na nowy sezon będzie więc bardzo istotny. Pewne jest to, że jeżeli w działaniach zarząd nie obierze długofalowej strategii i nie pozwoli personie x czy y rozpocząć budowy nowego dzieła nic z tego nie będzie. Już raz przez to przechodziliśmy. Głośne nazwiska i zero sukcesów. Pora na pracę u podstaw, w przeciwnym razie okaże się, że nasza pośpiesznie zbudowana konstrukcja stworzona jest z paździerzu, a nie z klasowego kruszcu.

2. Kto zniszczy pierścień, czyli trener

Zasadnicza kwestia z kim dalej będzie Inter pracował. Można z jednej strony celować w cudotwórców, których nazwisko na pierwszy rzut oka jakiś sukces gwarantuje. Wnioski z obecnego sezonu jednak stanowczo temu kierunkowi przeczą. Jako Inter, musimy odpowiedzieć  sobie na pytanie czy chcemy kolejnego jednorazowego triumfu czy też, idąc przykładem chociażby Alexa Fergusona, potrzebujemy architekta, któremu sami damy kredyt zaufania, a przede wszystkim cierpliwości. Wolicie jednorazowy zastrzyk adrenaliny czy unormowanie amplitudy w tabeli o zakresie miejsc 1 do 10 do miejsc 1-3? Zatrudnienie Stramy było jednorazową poprawą morale ekipy, które jak zapewne wierzono, przy odrobinie szczęścia przyniosłoby coś więcej.  Może pora przełknąć kolejną pigułkę i dojść do jasnego wniosku, że czas na liczenie na szczęście i uśmiech losu właśnie minął?

3. Drużyna czyli wizja

Ktokolwiek pojawi się w nowym sezonie na ławce trenerskiej powinien posiadać jedno- wizję. Powinien to być plan na lata, którego założenia wyznaczą pewną ewolucję. Nie chodzi mi o ewolucje strategiczne, taktyczne czy analityczne. Nie chcę bawić się w Grecję, która wygrywa Mistrzostwa Europy i następnie spada w otchłań rankingu. Pora na wizję mentalną, kreującą dobór osobowości piłkarskich i pozapiłkarskich dla stworzenia mocnej drużyny. Takiej, która przejawi się chociażby w pragnieniu gry dla Interu właśnie. Juve, grający w serie B miał w składzie piłkarzy z taką osobowością. Gdzie Juve jest teraz?

4. Amplituda wynikowa, czyli my kibice

Ostatnim, uważam jednak równie ciekawym tematem do dyskusji, może być forma naszego spojrzenia na Inter w kolejnych latach. Marzy mi się sytuacja, że zatrudniamy nowego szkoleniowca, z wizją i charyzmą, dobrego motywatora o skrytej pewności siebie. Rozpoczyna on budowę drużyny od żywego dialogu z piłkarzami i kibicami o tym, co chcą a co faktycznie mogą dać Interowi. Nie oczekuję Scudetto, oczekuję zmiany. W obserwowaniu przemian i ewolucji w klubie jestem cierpliwy. Wiem, że taka droga zaowocuje czymś więcej. Kto dziś bowiem podważy dzieło sir Alexa Fergusona, który pierwszy tytuł z Manchesterem United wywalczył po 6-ciu latach pracy?

Jeżeli mnie jako kibica i Interistę stać na taką cierpliwość, to czy Moratti ma inne wyjście?

Sebastian Miakinik

Źródło: inf.własna

Polecane newsy

Komentarze: 13

fragresist

fragresist

20 maja 2013 | 21:30

Świetnie opisałeś uczucia towarzyszące kibicowaniu Interowi, a także nasze oczekiwania. Dobry tekst

Sergio16

Sergio16

20 maja 2013 | 21:45

najlepszy tekst jaki dotąd widzialem na tej stronie ! naprawde swietny :) podstawą na kolejny sezon jest na pewno zmiana naszego trenera ( chcialbym mazzarriego jako nowego) i zainwestowanie pieniedy w naprawde dobrych piłkarzy oraz zwolnienie niktorych... i jak to będzie zrobione to można zaczac myslec o lidze mistrzow ;)

martins_92

martins_92

20 maja 2013 | 21:53

Bardzo dobry tekst, choć długi, to czyta się przyjemnie. ;) i masz całkowitą racje, życie kibica Interu jest bardzo trudne, ale czasem warto poczekać, na coś nowego, ale do tego muszą być kompletne plany, a dla mnie, choć starałem się być wyrozumiały wobec pracy Stramaccioniego, cierpliwość się już skończyła, jego ten cały "projekt" nie ma większego sensu.

Internazionalista

Internazionalista

20 maja 2013 | 21:53

fajny tekst, zabraklo wspomnienia o szukaniu Inwestora, braku hajsu i stadionie ale ogolnie najwazniejsze czyli trener z jajami jest wiec spoko :p

pwL

pwL

20 maja 2013 | 22:58

Wszyscy którzy obwiniacie jasno Stramaccioniego wydaje mi się że jesteście w błędzie, bo nie jest to tajemnicą że nie jest to osobistość pokroju mou gdzie od razu caly klub byl ustawiony pod niego. Jasne że doświadczenia nie ma wielkiego ale moim zdaniem nie jest to PRZYPADEK że w tym sezonie ogrywaliśmy juve, milan czy napoli chociaż to pojedyncze mecze. w tej sytuacji CAŁY KLUB potrzebuje przebudowy. bo co? przyjdzie taki mazzari i osiągnie to samo bo nic innego sie nie zmieni i bedziecie mowic ze jest kiepski. Dla mnie jasnym sygnałem od MM, że Inter bierze się za przebudowe, będzie to, że Strama zostanie bo na tym stanowisku już doszło do przebudowy. trenera można zmieniać i zmieniać, ale to nic nie da do momentu aż w drużynie nie utworzy się chociaż połowa składu piłkarzy którzy będą ze sobą zgrani na 100% - a narazie mamy zbieranine najemników niestety częściowo wymuszone przez kontuzje bądź błędne transfery.

Paweł Świnarski

Paweł Świnarski

20 maja 2013 | 23:56

Nas może i stać na taką cierpliwość bo nie płacimy za to z włąsnej kieszeni, Massimo Morattiego nie stać na taką cierpliwość. :)

Błażej Małolepszy

Błażej Małolepszy

21 maja 2013 | 10:54

W związku z tym że zmiana na naszej ławce trenerskiej wydaje się już być przesądzona to zastanawia mnie jaki będzie los Botty, Andreolliego, czy tego Laxalta, bo to raczej zawodnicy wymyśleni przez Strame dla jego wizji zespołu, a Mazzarri pewnie będzie miał swoje pomysły transferowe.

Sebastian Miakinik

Sebastian Miakinik

21 maja 2013 | 11:02

Jak dla mnie MM do tej pory miał prostą wizję- wyłożę kasę na transfery i muszę odnieść sukces. Dziś chyba w budowie piłkarskiej marki chodzi o coś więcej.

MrGoal

MrGoal

21 maja 2013 | 11:58

Świetny tekst! Fragment o niegrzecznym dziecku oddaje całkowicie moje odczucia co do Interu. Mam często wrażenie, że kibicuje najdziwniejszemu klubowi na tej planecie. "Pora na wizję mentalną, kreującą dobór osobowości piłkarskich i pozapiłkarskich dla stworzenia mocnej drużyny" tu autor mocno po bandzie pojechał,w końcu mówimy o Interze:)

Hagaen

Hagaen

21 maja 2013 | 12:03

Dokładnie, zgadzam się z autorem, bardzo dobry tekst. Nieźle się czyta, ale co najważniejsze - świetnie dotyka swą merytoryką tego, co się dzieje w klubie i jakie uczucia może mieć kibic Interu... Dosyć dawno mówiłem już, że Interowi potrzeba trenera na dłuższy czas niż rok czy dwa lata. Poprzez PECH i brak doświadczenia, uważam, że być może Strama to zbyt ryzykowne posunięcie, ale klub powinien w końcu komuś zaufać... chyba, że poczekamy aż Abramović zwolni Mourinho i to jego uczynimy naszym SAF'em ;P

Stefano

Stefano

21 maja 2013 | 14:08

Powrót na szczyt to nie jest prosta sprawa. Musimy być cierpliwi, tak jak na przełomie wieków. Celem na przyszły sezon powinien być powrót do Ligi Mistrzów czyli pierwsza trójka. Przy okazji marzy mi się jeszcze bardziej włoski Inter. Najlepiej pod wodzą Mazzariego. Wierzę, że nam się uda. Solo l'Inter :)

Optajmista

Optajmista

21 maja 2013 | 21:30

Świetny tekst, przyjemnie się czyta, jest bardzo kontrastujący do niedawno opublikowanego felietonu "Wspomnień Czar". I dobrze. Nie można żyć tylko przeszłością (co nie znaczy, że nie było miło sobie powspominać:)). Praktycznie w całości się zgadzam, a szczególnie co do tego, że potrzeba trenera na lata, z wizją. Pozdrawiam.

krysciu

krysciu

22 maja 2013 | 16:13

świetny artykuł,dokladnie 3 lata temu był finał i byliśmy wniebowzięci i dumni,mam nadzieje ze krok po kroku,cegła po cegle jak to Javier mowi powtórzymy to w najbliższym czasie i bedziemy znowu na szczycie Forza Na Zawsze INTERNAZIONALE !!!


Reklama

Reklama

Piłkarze urodzeni dziś

  zobacz wszystkich