Inter znaczy ludzki

25 listopada 2009 | 02:09 Redaktor: Paweł Świnarski Kategoria:Publicystyka8 min. czytania

Po długim okresie milczenia przyszedł dobry moment na chwilę refleksji i podzielenia się swoimi przemyśleniami na temat Interu. Oczywiście łatwo jest krytykować, zwłaszcza wtedy kiedy drużyna przegrywa mecz, pojedynek w którym nie była faworytem, w którym naprzeciw siebie miała zespół który pomimo braku w swoich szeregach największej gwiazdy w postaci Messiego potrafi zagrać po swojemu, czyli dobrze. Zespół, którego jak stwierdził ostatnio Johann Cruyff tożsamość jest ważniejszym czynnikiem niż to, czy zagra ten lub inny zawodnik.

Dlatego słowami w swoim artykule nie dołączę do grona tych ekspertów w ich mniemaniu przez duże E ani też sterowanych emocjami kibiców przez małe k, którzy z powodu nadmiaru emocji mają zaburzenia racjonalnego myślenia. Dlaczego? Po prostu ich nie lubię.

Przejdźmy do Interu. Jestem kibicem Interu, jestem z Interem, jestem...jestem Interem? Tak, ja tak się właśnie czuję, być może niektórzy z Was czują się podobnie. Kiedy zespół przegrywa, przegrywam i ja, czuję się rozczarowany, czuję sportową złość, wyobrażam sobie co czułbym będąc jednym z tych jedenastu ludzi, którzy spoceni po 90 minutach gry idą do szatni spoglądając na siebie nawzajem, nie mówiąc nic...Czy byłbym w stanie spojrzeć w oczy każdemu z nich i powiedzieć, że do niczego się nie nadaje? Czy miałbym rację? Jakim więc prawem siedzący wygodnie w fotelu jegomość uważający się za wielkiego kibica danej drużyny uzurpuje sobie prawdo do wypowiedzi często wręcz obraźliwych i niegodnych czasów w jakich żyjemy i miejsca na mapie, w którym się znajdujemy bądź co bądź cywilizowanego? Nauczmy się szanować swoich ludzi, następnie rywali, a wówczas inni będą nas szanowali.

Czy będąc jednym z tych kilkunastu graczy po porażce powinienem zwyczajnie zawiesić buty na kołku i zająć się łowieniem ryb? Raczej nie... Zapewne chciałbym wówczas otrzymać od kogoś dla mnie ważnego coś w postaci wsparcia, coś co podbudowałoby mnie bym mógł iść dalej. Chciałbym usłyszeć coś co dałoby mi przysłowiowego "kopa" ,krytykę która nie byłaby skierowana przeciwko mnie, lecz taka która pokazywałaby mi moje błędy a jednocześnie dająca energię bym jeszcze tego samego wieczoru chciał wyjść na boisko i walczyć, chciał zwyciężyć. Dlaczego tak łatwo potrafimy kogoś przekreślić? Czy sami zawsze jesteśmy perfekcyjni w tym co robimy? Owszem, nigdy nie można poklepywać się po plecach, kiedy idzie źle. Trzeba po prostu usiąść i wyciągnąć wnioski i popracować nad tym by wyeliminować błędy. Wierzę, że tak dzieje się w każdej wielkiej drużynie, która trzyma się razem, gdzie jest atmosfera, gdzie jest mądrość. Tam gdzie nie ma ducha, są kłótnie i wzajemne oskarżenia.

Dzisiejszą porażkę przyjąłem bardzo spokojnie, a po meczu przeczytałem wypowiedzi trenera oraz piłkarzy. Czy ktoś z Was po zwycięstwach czy porażkach patrzy na sprawę głębiej? Czy zwracacie uwagę na psychologię wypowiedzi poszczególnych piłkarzy i trenera? Ja tak, dlatego mimo porażki pozostaję spokojny, kiedy wiem, że po przegranym meczu nasi piłkarze nie załamują rąk, trener nie rzuca dziennikarzom że, po sezonie odchodzi, każdy z nich mówi o tym, że jest przecież kolejny mecz, ten z Rubinem na własnym terenie, każdy z nich dobrze wie ,że dziś nie wyszło ale nie martwią się, tylko myślą RACJONALNIE: "przed nami kolejny mecz, spróbujemy go wygrać" , trener ze spokojem analizuje przyczyny porażki wymieniając rzeczowo punkt po punkcie przyczyny porażki, wyjaśnia w których elementach gry rywale byli lepsi, docenia to, zaznacza pozytywne aspekty naszej gry, które tylko ktoś będący dzień i noc z zespołem jak ojciec patrzący na swoje dziecko jest w stanie zauważyć po przegranym meczu. I jestem przekonany, że Jose Mourinho wyciągnie z tego spotkania wnioski, przekaże je zespołowi, a później najtrudniejszą kwestią będzie te wnioski wcielić w życie czyli wyeliminować błędy.

Firmy produkujące samoloty pod tym względem są godne naśladowania. Rejestrują każdy wypadek w najdrobniejszych szczegółach, zbierają nawet najmniejsze szczątki rozbitego samolotu. Robią to po to, aby poznać przyczynę wypadku i wyeliminować prawdopodobieństwo jej wystąpienia w przyszłości. Chciałoby się rzec, że to mistrzowie uczenia się na błędach i ich eliminowania.

Przecież mówimy o futbolu, grze w której można również...przegrać. Czy piłkarze Barcelony po porażce z Rubinem Kazań na własnym terenie skoczyli sobie do gardeł po końcowym gwizdku? Dziś Barcelona zwyciężyła z Interem, lecz gdyby wynik był odwrotny mogła pożegnać się z rozgrywkami. Czy wówczas z czystym sumieniem można by było rzec, że jest to zespół beznadziejny? Nie sądzę, choć nie wątpię że wielu ignorantów zrobiłoby to bez zająknięcia.

Inter Mediolan w lidze włoskiej nie ma sobie równych. Od ponad 3 lat gracze w niebiesko-czarnych koszulkach idą przez kolejne mecze ligowe niczym jak czołg. Pewność siebie z jaką Inter gra w lidze jest bardzo widoczna, nikomu nie drżą nogi a na kłopoty reakcja jest odpowiednia. W meczach Ligi Mistrzów wszystko wygląda inaczej, a przecież to nie jest tak że w tych meczach grają zupełnie inni piłkarze. To ci sami gracze o tych samych umiejętnościach. Patrząc na ostatnie lata, naprawdę rzadko mamy okazje do analizowania porażek, fakt faktem przydarzają się one nam głównie w Lidze Mistrzów i bolą najmocniej, gdyż później nie można naprawić swych błędów. Nie mniej jednak są one sporadyczne a częściej oglądamy pewny siebie Inter nieporadnych rywali z Serie A. Spójrzmy na to z tej strony, że Barcelona jest w Lidze Mistrzów tym, czym Inter jest w Serie A ,zaś Inter w Lidze Mistrzów tym czym rywale Interu w Serie A. Kibicujący Interowi od niedawna pewnie nie pamiętają, ale jeszcze nie tak dawno Nerazzurri biegali po boiskach Serie A z łatką tych, którzy od 17 lat nie potrafią zdobyć Mistrzostwa Włoch. Zawsze silny skład, zawsze wielkie nadzieje, zawsze końcowa porażka.... i... brak cierpliwości, który powodował cykliczne powtarzanie się pewnych zdarzeń. To jednak za nami, dziś nikt o tym nie pamięta. Już nawet telewizyjni eksperci zgodnie przy każdej transmisji zauważają, że w Serie A Inter jest nieuchwytny. Teraz tendencja jest do mówienia o owej nieudolności w pucharach.Tak samo jak w lidze, choć o wiele trudniej może być w Lidze Mistrzów, gdyż jest to po 1. inny poziom 2. inny rodzaj rozgrywek. Co zrobić osiągnąć tutaj sukces? potrzeba cierpliwości, mądrości i odrobiny szczęścia oraz...mądrze zainwestowanych pieniędzy. Taka jest rzeczywistość. Jeśli mówimy o cierpliwości to potrzeba czasu a sam póki będę widział, że idziemy w dobrym kierunku a wierzcie mi lub nie IDZIEMY! to będę spokojny... tak jak dziś...

W Europie jest kilkanaście fantastycznych zespołów godnych trofeum Ligi Mistrzów, wygrywa jednak tylko 1 zespół a jeszcze nikomu nie udało się tego dokonać dwa razy z rzędu. Jak myślicie, dlaczego?

Problemy Interu były widoczne dziś jak na dłoni. Można mówić o słabości psychicznej, o strachu przed porażką poszczególnych piłkarzy, strachu który paraliżował ich poczynania czego efektem była niedokładność, nieporadność, niemoc. Taką można postawić tezę i takie myśli kotłowały mi się w głowie oglądając to spotkanie, lecz nie stwierdzę, że jest to tak oczywiste i że to główna przyczyna niepowodzeń w tych rozgrywkach. Inter jest bardzo ludzki, jest ułomny, nieodgadniony...może właśnie także dlatego jest dla mnie tak fascynujący. Patrząc chłodno moim zdaniem Interowi zwyczajnie brakuje jakości, która pozwala im na pewność siebie jaką prezentują na tle rywali w Serie A. Rywale w Lidze Mistrzów są znacznie mocniejsi i tutaj pojawiają się problemy. Brakuje nam jakości, a pod tym słowem kryje się kilka czynników.

Każdy blisko związany z Interem i oglądający mecze tego zespołu wie, że pomoc Interu kuleje pod względem ilości piłkarzy potrafiących grać przeciwko takim zespołom jak Barcelona pod presją, potrafiących przetrzymać piłkę, myśleć szybciej na boisku. Jest jeden taki piłkarz i nazywa się Wesley Sneijder, który z powodu kontuzji nie wystąpił. Przykład Ricardo Quaresmy czy Amantino Manciniego pokazuje, że duże pieniądze wydać jest łatwo. Trudniej jednak przewidzieć czy będą one właściwie zainwestowane. Realia obecnego Calcio sa takie, że władze klubów liczą się z wydatkami. Inter choć jest na tle swoich lokalnych rywali niebywale rozrzutny, z innymi równać się nie może. Tegoroczne mercato pokazuje, że wydajemy z rozsądkiem. Udało się ze Sneijderem, jestem przekonany, że poszukiwani są kolejni piłkarze o podobnych charakterystykach. Takich jednak jest niewielu, by jednocześnie w przystępnej cenie mogli z miejsca wejść do zespołu i odmienić grę tak jak to robi Holender. To się musi po prostu udać i mając na ławce Jose Mourinho wierzę, że ten wniosek i wiele innych zostanie wyciągniętych.

Inter nie będzie Barceloną, ponieważ żadna inna drużyna na świecie nie gra w ten sposób. Możemy jednak być Interem, zespołem, który będzie miał strukturę gry, na miarę swoich możliwości, by tak jak Barcelona nie odczuwać braków pojedynczych piłkarzy pokroju Messiego czy Sneijdera, bowiem każdy z nich jest tylko elementem struktury, która tworzy całość a wchodzący z ławki zawodnicy wiedzą co mają robić, grają po prostu piłkę swojego zespołu, czego przykładem był Pedro Rodriguez z Barcelony.

Reasumując chciałbym jeszcze raz przypomnieć, że gdy na boisku spotykają się dwie drużyny, często jedna z nich musi przegrać. Czasem mecz kończy się remisem. Nie jest wykluczone, że Inter przegra jeszcze kilkakrotnie w najbliższych latach, nie jest również wykluczone, że większość spotkań które rozegra zakończą się wygraną Interu. Jedno jest pewne, piłka jest ciągle w grze a przed nami kolejny mecz z Rubinem Kazań. Jutro zaś kolejny dzień. Zasnę dziś spokojnie.

Źródło: inf.własna

Komentarze: 0


Reklama

Reklama

Piłkarze urodzeni dziś

  zobacz wszystkich