Inter 0 - 2 Siena

23 września 2012 | 18:15 Redaktor: Hagaen Kategoria:Relacje4 min. czytania

Za nami emocje 4. kolejki Serie A, gdzie Inter podejmował u siebie Sienę. Zachęcamy wszystkich do oceny piłkarzy i do zapoznania się z raportem pomeczowym, a także relacją z tego spotkania.

RELACJA: 

Miało być zdjęcie uroku okrutnej czarownicy - przełamanie czarnej serii na własnym boisku. Miały być brawa i wesołe śpiewy kibiców po meczu. Miały być trzy punkty, zwłaszcza, że Inter jest wymieniany jako pretendent do zdobycia Scudetto, a Siena jest przecież zaledwie beniaminkiem. Tymczasem, piłkarze uraczyli nas nieco inaczej…

Dno. To pierwsze słowo, które nasuwa się samo po obejrzeniu pierwszych 20 minut gry. Co prawda Inter nie stracił w tym czasie bramki, co przełamało poniekąd klątwę San Siro. Nie mogliśmy jednak doświadczyć w tym czasie wrażania, że Nerazzurri mają jakikolwiek pomysł na grę. W około 25 minucie sytuacja zaczęła się zmieniać. Inicjatywę na swoje barki dźwignął Wesley Sneijder, który rozpieszczał widzów swą inteligentną grą w środkowej części boiska. Bez wątpienia, numer 10 mediolańskiego klubu zainicjował ofensywną i składną grę swoich kolegów. Po jego strzale na bramkę, atakować zaczęli praktycznie wszyscy, poza bramkarzem. Było nawet kilka prób strzałów na bramkę. Tradycyjnie już, uderzał Guarin, solidnie grający Cambiasso, nieźle prezentujący się dziś Ranocchia oraz mózg zespołu – Wesley Sneijder. Warto tutaj dodać, że popularny Wes miał niemal doskonałą pozycję strzelecką, wypracowaną po szybkiej kontrze, jednak zdecydował się w polu bramkowym odegrać do źle ustawionego Diego Milito, który nie zdołał dojść do piłki. Ustabilizowała się gra w drugiej linii i Gargano wraz z Cambiasso dobrze wywiązywali się z obowiązku „czyszczenia” środka boiska. Nagatomo i Pereira zagrali solidnie na skrzydłach, wielokrotnie wspomagając kolegów w ofensywie. Rzucała się w oczy szybkość Japończyka, natomiast na lewej flance Pereirze brakowało celności w dośrodkowaniach. Swoją grą nie rozpieszczał nas za to Freddy Guarin, który notował straty i słabo rozgrywał. Do przerwy mieliśmy wynik bezbramkowy.

Druga połowa zaczęła się od tego, na czym zakończyła się pierwsza – od wielu ataków Interu przeplatanych okazjonalnie kontratakami Sieny, jednak wszelkie próby zdobycia bramki okazały się nieskuteczne. W fenomenalnej dyspozycji był bramkarz gości – Pegolo, który popisywał się ładnymi dla oka kibica Sieny paradami. Wszelkie czyste strzały Sneijdera czy Ranocchi kończyły się przez owe parady niepowodzeniem. Wspomniany Guarin nie poprawił swojej gry również w drugiej części spotkania, dlatego był pierwszym, którego trener Stramaccioni zdecydował się zmienić. W 57 minucie Kolumbijczyk opuścił boisko, a w jego miejsce wszedł Ricky Alvarez. Argentyński pomocnik w czasie swojej obecności zanotował kilka dobrych podań i rozegrań, próbował uderzać z dystansu, jednak również w jego przypadku nie były to uderzenia skuteczne. Trener ową zmianą, którą oceniamy na dobrą, spróbował dać piłkarzom sygnał do zwiększenia liczby ataków, jednak miało to swoją cenę – odsłonienie środka pola. Następnym, który pojawił się na boisku był w 82 minucie Coutinho, który zastąpił Gargano. Nastąpiło to jednak już po zdobyciu przez Sienę bramki z kontry, gdzie atakujący gości rozmontowali obronę Nerazzurrich ciekawą kombinacją podań. Akcję wykończył Vergassola, w 73 minucie wpisując się do protokołu meczowego jako strzelec bramki numer jeden. W odpowiedzi widzieliśmy kilka dobrych strzałów między innymi Sneijdera, jednak uderzenia holenderskiego piłkarza skutecznie wyłapywał bramkarz przyjezdnych. Po wprowadzeniu na boisko Coutinho, Inter zaczął grać ustawieniem bardzo ofensywnym, przez co po stracie kolejnego piłkarza ze środka pola (Gargano) odsłonił się jeszcze bardziej. Przez zwiększoną frustrację i niemoc zdobycia bramki, podopieczni Stramaccioniego pozwolili w 92 minucie wyprowadzić skuteczną kontrę piłkarzom Sieny. Wówczas akcje wykończył wprowadzony wcześniej na boisko Valiani.

Końcowy wynik spotkania Inter 0 - 2 Siena. Czekamy teraz na ligowe spotkanie z Chievo.

Widać było, że piłkarzom Interu Mediolan brakuje zgrania. Była to dopiero 4. kolejka, a nowych twarzy jest wiele. Faktem jest, że zawodnicy na murawie zostawili sporo potu i serca. Dla młodego szkoleniowca może jednak nie być wiele czasu na zgrywanie piłkarzy, bo w klubie takim jak Inter wyniki potrzebne są od razu. 

Źródło: własne

Polecane newsy

Komentarze: 14

Maradon.

Maradon.

23 września 2012 | 18:22

Milito gra słabo i odrazu mamy problem, Palacio wracaj

Giacomo

Giacomo

23 września 2012 | 18:38

Bywa i tak.

Morfo

Morfo

23 września 2012 | 19:58

Niechcący przegapiłem mecz.... i chyba nie mam czego żałować

maestro84

maestro84

23 września 2012 | 20:07

Ja też nie oglądałem meczu, nie miałem takiej możliwości dzisiaj, ale jak zobaczyłem wynik, to mnie wykręciło z nerwów. Wierzyłem tutaj w choćby wymęczone zwycięstwo jedną bramką. Takie powinno być biorąc pod uwagę potencjał zawodników naszych i rywali. Przegraliśmy, czyli w zespole nie jest dobrze. Właściwie, to tego zespołu po prostu nie ma :/ Mszczą się transfery "last minute", po których praktycznie nie było czasu, żeby zgrać zespół, a Strama najwyraźniej nie potrafi się w tym wszystkim odaleźć...

Morfo

Morfo

23 września 2012 | 20:11

BTW ten drewaniany Gilardinio zwonu gola strzelił

francuz

francuz

23 września 2012 | 20:53

Gra z naszej strony nie była zła, dużo posiadania piłki i kontrola w środku pola, brak wykończenia niestety. Ten mecz był do wygrania, stuprocentowa szansa Sneijdera, który sam na sam z bramkarzem (nie wiem po co szukał podania) mogła ustawić ten mecz. Niestety jedna kontra wystarczyła, potem gonitwa za remisem, następna kontra i po meczu.... Ze strony Sieny piękne pokazanie gry obronnej i skuteczności w kontrataku, tak jakbym oglądał Inter w meczu z Barceloną w LM. Szkoda, że gubimy punkty z takimi rywalami.

francuz

francuz

23 września 2012 | 20:56

Jeszcze chciałem pochwalić Cassano, moim zdaniem jeden z najlepszych na boisku. Szukał gry i miał na nią pomysł, nie to co reszta zespołu niestety :/

domi

domi

23 września 2012 | 22:15

Za bardzo murowali swoją bramkę, a my nie mieliśmy buldożera i dlatego nie strzeliliśmy:) Chociaż powodów do radości to my nie mamy. Teraz Chievo, strach się bać, co to będzie... Chociaż gramy na wyjeździe. Uff, odetchnąłem z ulgą. Takich rywali pokroju Chievo to w normalnym wypadku powinniśmy połykać w całości bez przegryzania.


Reklama

Reklama

Piłkarze urodzeni dziś

  zobacz wszystkich