Jedynie fenomen mógłby zamienić zwykły letni mecz sparingowy w niezapomniane widowisko. Mecz na Santiago Bernabeu pomiędzy Interem a Realem Madryt, bo o tym spotkaniu mowa na trwałe zapisze się w pamięci Adriano. I tylko fenomen w ciągu zaledwie 15 minut mógłby aż tak zamieszać w szykach Realu Madryt. Adriano Leite Ribeiro urodził się w 1982 roku podobnie jak Antonio Cassano. Miastem w którym napastnik Interu przyszedł na świat było Rio de Janeiro ,podobnie jak Ronaldo. Strzał Adriano z za pola karnego prosto w bramkę bezradnego bramkarza gospodarzy kibice Interu zapamiętali jako coś niezwykłego, strzał który jakoby miał zapowiadać moc i potencjał jaki drzemie w Adriano. A był to przecież jego nieoficjalny debiut w barwach Interu Mediolan...
Swoją przygodę z futbolem Adriano rozpoczął podobnie jak większość jego sławnych Brazylijskich kolegów...na ulicy. Szybko potem został jednak zauważony i trafił do jednego z najbardziej znanych Brazylijskich klubów – Flamengo. Podczas swojego debiutu w zdobył bramkę i zaliczył aż 3 asysty! Tam ten młody i obiecujący snajper grał przez 2 sezony, zdobywając 14 bramek. Adriano to bardzo silnie zbudowany napastnik – ze swoimi nie spełna 190 centymetrami wzrostu i 87 kilogramami wagi stanowi bardzo trwałą konstrukcję w polu karnym. Obrońcy oraz bramkarz mają więc niewdzięczną pracę gdy naprzeciwko nich staje ten napastnik. Mimo tych warunków fizycznych, Adriano jak przystało na Brazylijczyka dysponuje świetną techniką , a jego niewątpliwym atutem jest niesamowita siła strzału. Jeden z trenerów odważył się raz nawet powiedzieć kiedys ,że Adriano może silniej uderzyć piłkę od samego Roberto Carlosa...
W 2001 roku Massimo Moratti sprowadził tego obiecującego napastnika do Włoch. Początki nie były łatwe... Adriano choć zdobył pamiętnego gola w meczu przeciwko Realowi nie zdołał na trwałe wywalczyć miejsca w podstawowej jedenastce Interu, prowadzonej wówczas przez Hectora Cupera. W składzie Interu grał wówczas Ronaldo, Vieri, Kallon oraz Ventola – konkurencja naprawdę była wielka, szczególnie dla takiego „żółtodzioba” w SerieA ,jakim wówczas był Adriano. W czternastu występach tylko raz udało mu się zdobyć gola dla Interu.
W ciągu styczniowej przerwy transferowej postanowił pomóc staczającej się po równi pochyłej AC Fiorentinie. Pomocną dłonią miało być wypożyczenie Adriano do końca sezonu do drużyny „Fiołków”. Mimo ,że Fiorentinie nie udało się utrzymać , misja Adriano może zostać uznana jako zakończona z powodzeniem. W 15 występach Brazylijczyk zdobył 6 bramek i coraz głośniej zaczęto mówić o talencie tego piłkarza. Po zakończeniu sezonu wrócił on do Interu. W Mediolanie nie pobył on jednak długo, jeszcze przed rozpoczęciem nowego sezonu powędrował on do AC Parmy. Mówi się ,że była to część zapłaty za Fabio Cannavaro, który wówczas przeszedł do Interu. Z Interu odszedł także Ronaldo, którego szybko zastąpiono Hernanem Crespo...
W AC Parmie Adriano już na dobre zaistniał w Serie A, stał się prawdziwą gwiazdą. Obok Adriana Mutu, stanowił jeden z najgroźniejszych ataków Serie A, siejących postrach wśród innych zespołów. Na Estadio Tardini młody Brazylijczyk szybko zyskał sympatię kibiców, którzy nazywali go „Potworem”. Było coś w tym prawdy, skoro już jako 21 latek dysponował takimi umiejętnościami a przy jego warunkach fizycznych nie trudno o skojarzenie z potworem. 15 bramek w 28 spotkaniach (pierwszy sezon) mówi samo za siebie...,a licząc następny sezon (obecny) Adriano w 37 meczach zdobył 23 bramki !
W 2003 roku wyszły jednak na jaw malwersacje finansowe prezesa Parmy , właściciela potężnego koncernu spożywczego Parmalat, który sponsorował ten klub. Nagle nad drużyną zawisły ciemne chmury i jasne stało się ,że jeżeli klub ma przetrwać – należy pozbyć się kilku wartościowych piłkarzy. Pierwszym z nich był Hidetoshi Nakata, który odszedł do Bolonii. Drugi na tej liście był Adriano ,ale jeszcze nie tak dawno mówiło się ,że przynajmniej do końca sezonu pozostanie on w Parmie, gdyż Interowi nie śpieszyło się aż tak z tym transferem już w styczniu. Sytuacja ekonomiczna Parmy sprawiła ,że Adriano wrócił do Interu, gdzie otrzymał numer 10 na koszulce, a dziennikarzom powiedział:
”Jestem zadowolony z tego powrotu. Inter jest jak mój dom. To klub, który sprowadził mnie do Europy. Chciałbym podziękować Morattiemu i będę chciał mu się odwdzięczyć za to co dla mnie zrobił. Chciałbym także podziękować AC Parmie ,za wszystko co dla mnie zrobiła. Dziękuję za wsparcie kibiców i wszystkich innych ludzi, tam czułem się jak w domu i zawsze będę mile wspominał czas spędzony w tym klubie. Teraz jestem w Interze i mam nadzieję ,że przyszłość ułoży się pomyślnie...”
Niestety jego kariera nie potoczyła się tak jak mogłaby się potoczyć. Alkohol, problemy wychowawcze sprawiły, że cierpliwość Interu się skończyła i zrezygnowano w koncu z usług Brazylijczyka.