W Interze spędził 20 lat. Był z klubem na dobre i na złe. Nigdy nie był wirtuozem, ale wielokrotnie w swojej karierze takich zatrzymywał. Przeczytajcie o Giuseppe Bergomim, niebiesko-czarnej legendzie.
Najmłodszy debiutant
Giuseppe Bergomi urodził się 22 grudnia 1963 roku Mediolanie. Od samego początku swojej kariery był związany z Interem. Był dzieckiem tego klubu.
Swój pierwszy mecz w dorosłych niebiesko-czarnych barwach młody Bergomi rozegrał w styczniu 1980 w ramach rewanżowego spotkania ćwierćfinału Pucharu Włoch. Miał wówczas niewiele ponad 16. lat. Rywalem był Juventus, a Giuseppe zmienił w 63. minucie meczu Nazzareno Canutiego. Mecz w Turynie zakończył się rezultatem 0-0 i do dalszych gier awansowała Stara Dama.
22 lutego 1981 roku, Bergomi został najmłodszym debiutantem w historii Nerazzurrich w ramach Serie A. W zwycięskim 2-1 spotkaniu z Como młody Włoch zmienił kontuzjowanego Gabriele Orialego. Dopiero po wielu latach młodszym od Bergomiego debiutantem w koszulce Interu został Goran Slavkovski.
W tamtym okresie Bergomi nosił czarne, gęste wąsy, przez co, pomimo zaledwie 18 lat na karku, zyskał sobie pseudonim Lo Zio, czyli wujek.
Szkoleniowcem Interu w okresie gdy Bergomi wchodził do zespołu był Eugenio Bersellini, typ trenera- kata. Przez włoskich dziennikarzy nazywany był sergente di ferro, czyli sierżant z żelaza. Jego metody treningowe były niezwykle surowe i siermiężne. To właśnie on odkrył talent Bergomiego i dał mu szansę.
Mistrz Świata
Kariera Bergomiego zaraz po debiucie w pierwszym zespole Interu nabrała nieprawdopodobnego tempa.
W wieku niespełna 19. lat, zaraz po tym jak wywalczył swoje pierwsze seniorskie trofeum – Puchar Włoch, Lo Zio był już częścią kadry, która jechała na hiszpański Mundial 1982. Enzo Bearzot, ówczesny trener reprezentacji, uwierzył w jego umiejętności.
Początkom turnieju młody Giuseppe przyglądał się z ławki rezerwowych. Swoją szansę dostał w decydującym o awansie do półfinału meczu II fazy grupowej z Brazylią. Bergomi zastąpił wówczas Fulvio Collovatiego. Miejsca w składzie nie oddał już do końca.
W pamięci kibiców zapadła szczególnie jego wspaniała gra w finale przeciwko Republice Federalnej Niemiec, w którym wyłączył z gry legendarnego Karla-Heinza Rummenigge, a Włosi przywieźli do domu trzecie w swojej historii złoto piłkarskich Mistrzostw Świata.
Destruktor
Swoją karierę Bergomi rozpoczął na prawej obronie defensywy. Był wysoki, dobrze zbudowany i bardzo żylasty. Często podłączał się do przodu. Dał się poznać jako obrońca bardzo zdecydowany. Dobrze dośrodkowywał i miał niezłe uderzenie.
Z upływem lat Bergomi co raz częściej stawał na środku obrony. Był jednym z najtrudniejszych do przejścia defensorów całej Serie A lat 80-tych i 90-tych XX wieku. Świetnie czytał grę, był cierpliwy i nieustępliwy.
Wiele ówczesnych gwiazd ligi mówiło o nim, jako o jednym z najcięższych przeciwników, z jakim musiało się mierzyć. Lo Zio grał ostro i nie przebierał w środkach, ale co ważne, w jego grze nie było złośliwości czy chamstwa. Był twardy i lubił grę wślizgiem, ale szanował swoich rywali. Z resztą w Interze nigdy nie brakowało świetnych, ale i bezkompromisowych defensorów. Picchi, Burgnich, Guarneri, Bini, Collovati, Mandorlini, Ferri, Battistini czy grający po Bergomim: Cordoba, Materazzi, Samuel, Chivu oraz Lucio byli i są utrapieniem dla każdego napastnika.
Na naszych łamach wielokrotnie pisaliśmy o włoskich zabijakach. Przypominaliśmy sylwetki m.in. właśnie Materazziego czy Gentile, ale Bergomi był, mimo wszystko, inny. Nie był aż tak cyniczny i brutalny. Jeżeli faulował to raczej w ferworze walki, a nie z zimną krwią i premedytacją.
Bergomi był szalenie inteligentny. W trakcie gry bardzo dużo podpowiadał młodszym zawodnikom. Był graczem doskonale ułożonym taktycznie, dzięki czemu cieszył się ogromnym szacunkiem zarówno kolegów, jak i trenerów.
Kapitan
Bergomi został pierwszym kapitanem Interu stosunkowo późno, bo dopiero w roku 1992, po tym jak zespół opuścił Giuseppe Baresi. Niemniej wcześniej Lo Zio wielokrotnie, wychodząc w pierwszym składzie, dzierżył kapitańską opaskę, ponieważ Baresi często siadał na ławce rezerwowych.
Bergomi zdobywał z Interem kolejno: Puchar Włoch 1982, Mistrzostwo i Superpuchar Italii 1989 oraz trzykrotnie Puchar UEFA (1991, 1994, 1998). Szczególnie tamto Scudetto miało wyjątkowy smak.
W sezonie 1988-89 Inter miał drużynę doprawdy pancerną. Eksperci od calcio mówią o Inter dei record, z racji tego że Nerazzurri w całym tamtym sezonie Serie A przegrali tylko dwa mecze i zdobyli rekordową, jak na warunki 18-zespołowej ligi, ilość punktów.
Kolegów w tamtym czasie Bergomi miał doprawdy znakomitych. Zenga w bramce, Ferri, Mandorlini, Brehme w obronie, Bianchi, Berti, Matthaeus w pomocy oraz Serena i Ramon Diaz w ataku. Cała tą ekipą zarządzał legendarny Giovanni Trapattoni, znakomity strateg i motywator. Ta drużyna to byli absolutni dominatorzy zarówno pod kątem taktycznym, jak i fizycznym. Inter łączył włoską twardość i skuteczność w defensywie z niemiecką konsekwencją oraz determinacją. Ten drugi szlif był możliwy dzięki wspaniałej postawie Andreasa Brehme i – przede wszystkim – Lothara Matthaeusa.
Europejski triumfator
Paradoksalnie w latach 90-tych XX wieku jedynymi triumfami jakie odniósł Inter były sukcesy w Europie. Drużyna Nerazzurrich nie zdobyła w tamtym czasie żadnego Scudetto, ani Pucharu Włoch, ale za to trzykrotnie, na osłodę, wygrywała Puchar UEFA.
Każdy z tych sukcesów miał nieco inny smak.
Puchar UEFA z sezonu 1990-91 to był triumf kończący w Interze pięcioletnią erę Giovanniego Trapattoniego. To było zwycięstwo doświadczenia i pragmatyzmu. Dość powiedzieć, że we wszystkich sześciu meczach rozegranych u siebie, Inter stracił tylko jedną bramkę. Finałowe boje z Romą były pokazem catenaccio i nieprawdopodobnej pewności siebie.
Trzy lata później, w sezonie 1993-94 sukces w Pucharze UEFA był triumfem w sezonie paradoksów. Mediolańczycy, zwyciężyli siłą woli, niemal na przekór wszystkiemu. W Serie A do końca drżeli w obawie przed spadkiem – ostatecznie zajęli 13. pozycję – ale w Europie, nie bez mozołu, pokonywali kolejne przeszkody. Po zwycięstwie w finałowym dwumeczu nad Austrią Salzburg, Bergomi miał powiedzieć: – Niech zdobycie tego pucharu będzie formą przeprosin za ten sezon niespełnionych nadziei. Wiele wygrałem, ale dziś czuję się jakbym wygrał po raz pierwszy…
Wreszcie sukces z rozgrywek 1997-98 był triumfem, nowego, świeżego Interu, budowanego przez ambitnego prezydenta Morattiego w oparciu o fenomen Brazylijczyka Ronaldo. To był zespół międzynarodowy w pełnym tego słowa znaczeniu. Grali w nim: Brazylijczycy, Argentyńczycy, Francuzi, Nigeryjczycy, Urugwajczycy, Chilijczyk, Holender i oczywiście Włosi. Łyżką dziegciu w całym tym sukcesie był fakt, że Bergomiemu nie było dane zagrać w paryskim finale przeciwko Lazio. Lo Zio pauzował za nadmiar żółtych kartek.
Rekordzista
W barwach Interu Giuseppe Bergomi wystąpił w 756 oficjalnych grach. Składało się na to 519 występów w Serie A, 117 w europejskich pucharach, 119 w Pucharze Włoch oraz 1 w Superpucharze Italii.
Lo Zio bardzo długo dzierżył na tym polu klubowy rekord. Dopiero w ubiegłym roku zdystansował go fenomenalny Javier Zanetti.
Bergomi wystąpił także w aż czterech turniejach o Mistrzostwo Świata (1982, 1986, 1990, 1998). A miał szansę na pięć, gdyby nie to, że dosyć niespodziewanie nie znajdował uznania w oczach Arrigo Sacchiego, który nie zabrał go na amerykański Mundial w roku 1994.
Z Interem był na dobre i na złe. Pomimo zdobycia przez ten zespół aż trzech Pucharów UEFA, okres lat 90-tych XX wieku był jednym z najczarniejszych w historii klubu.
Bergomi nigdy jednak nie myślał o odejściu. I pewnie grałby jeszcze dłużej, gdyby nie to, że latem 1999 roku, dowiedział się że nowy szkoleniowiec Mediolańczyków Marcello Lippi zamierza na jego pozycję ściągnąć Laurenta Blanca, a jego nie widzi w swoich kadrowych planach.
W ten sposób, w wieku niespełna 36. lat, Giuseppe Bergomi zakończył swoją bogatą piłkarską karierę.
Komentator
Po tym jak zawiesił buty na kołku, Bergomi został wziętym komentatorem włoskiej telewizji Sky.
Pomimo, że przez tyle lat był graczem Interu, a także jego zdeklarowanym kibicem, w swych komentarzach był niezwykle obiektywny, o co z resztą kilkakrotnie mieli do niego pretensje fani Nerazzurrich.
Bergomi dał się poznać jako wyśmienity analityk, fantastycznie czytający i czujący grę. Do tego był bardzo inteligentny i wyważony w swoich wypowiedziach.
To on, wraz z Fabio Caressą, komentował dla Sky na całe Włochy wielki finał Mundialu 2006 z Francją. Ich wspólna radość i okrzyki zwycięstwa do dziś są na Półwyspie Apenińskim fantastycznie wspominane.
Trener
Pomimo odpowiednich cech charakteru, dużej wiedzy i inteligencji, Bergomi nie zrobił kariery szkoleniowej. Wydaje się, że tak naprawdę jednak, nigdy nie podszedł do niej poważnie.
W jego szkoleniowym CV widnieje jedynie praca z juniorskimi zespołami Interu, Monzy oraz Atalanty.
Łukasz Rodacki
polecamy serwis Czas Futbolu