Trudno jednak o większego pechowca w słynącej ze szczęściarzy włoskiej piłce. Ranieri to w futbolu postać tragiczna.
Ukochanym klubem Claudio Ranieriego od zawsze była stołeczna Roma. Zresztą to właśnie tam, bez sukcesów, rozpoczynał swoją karierę obrońcy. W 1974 roku przeniósł się do Catanzaro znajdującego się dziś na zapleczu włoskiego futbolu, zawodową karierę w 1986 roku kończył zaś w barwach Palermo. Ranieri był obrońcą solidnym, acz dalekim od statusu wybitnego, dlatego nigdy nie występował w barwach Squadra Azzura, zaś jego koronnym osiągnięciem było aż czterokrotne wprowadzanie swoich drużyn do wyższej klasy rozgrywkowej.
Zdecydowanie owocniej wyglądała kariera Ranieriego na ławce trenerskiej. Zaczęło się mocnym akcentem, bowiem Cagliari z Serie C1 w dwa sezony wprowadził aż do Serie A. To zaś zapewniło mu angaż w gasnącym po swoim pięknym i krótkim zrywie Neapolu. To właśnie za sprawą Ranieriego samego Maradonę zastąpił przyszły ulubienieco trenera Interu - Gianfranco Zola. Z Napoli sezon aż dwukrotnie kończył w pierwszej czwórce, tym niemniej po świetnym przełomie lat 80' i 90', ambicje tamtejszych kibiców były jeszcze większe. Ranieri opuścił Neapol, a klub zaczął pogrążać się w kryzysie.
W 1993 roku Ranieri obejmuje Fiorentinę i na dobry początek awansuje z nią do Serie A, a zwieńczeniem jego pracy we Florencji jest Puchar i Superpuchar Włoch, które pośrednio dają mu angaż w Valencii.
Również w Hiszpanii Ranieri odnosi sukcesy, buduje tam trzon drużyny, z którą później Hector Cuper dwukrotnie trafi do finału Ligi Mistrzów. To właśnie Ranieri dostrzega "serce i płuca" Valencii w postaci Gaizki Mendiety, staje również na głowie, by do klubu zgodził się przejść Santiago Canizares. W 1999 roku na pożegnanie z Estadio Mestalla zdobywa Copa del Rey. Hiszpańską przygodę kontynuuje Ranieri w barwach Atletico Madryt, jednak w trakcie jego jednosezonowej zaledwie kadencji klub pogrąża się w administracyjnym chaosie, sam trener zaś pozbawiony komfortu pracy podaje się do dymisji (która i tak była wysoce prawdopodobna ze względu na słabe wyniki osiągane na boisku).
W 2000 roku rozpoczyna się trwający cztery lata epizod z Chelsea, która dziś bywa wyciągana jako największa porażka Ranieriego, choć mało kto pamięta, że w tamtym okresie The Blues byli jeszcze przeciętnym klubem z szeroko pojętego zaplecza czołówki angielskiej piłki. To za jego kadencji do klubu trafił m.in. Frank Lampard. Choć Włoch miał poważne problemy z opanowaniem języka Elżbiety II (co, wedle złośliwców, ostatecznie mu się nie udało) miał zdecydowanie mniejszy sentyment do ściągania swoich rodaków co jego poprzednik, Gianluca Vialli. W 2003 roku Ranieri zajmuje z Chelsea czwarte miejsce w lidze, a w klubie pojawia się Roman Abramowicz. Jeszcze w przerwie przed kolejnym sezonem Ranieri wydaje rekordową sumę 120 milionów funtów na wzmocnienia, które zaowocowały drugim miejscem w Premier League i półfinałem Ligi Mistrzów. Dla ambitnego prezesa Londyńczyków było to jednak za mało, a Ranieriego zastąpił Jose Mourinho.
W sezonie 2004-05 Ranieri wraca do Valencii, by zdobyć tam swój pierwszy Superpuchar Europy, zaś drużyna nie ma sobie równych w lidze. Od października rozpoczyna się jednak pasmo porażek, a w lutym Ranieri otrzymuje oficjalne wymówienie.
Po dwóch latach futbolowej przerwy, w lutym 2007 roku Ranieri obejmuje stery włoskiej Parmy, która już zimą była o krok od spadku z Serie A. Po serii imponujących remisów i zwycięstw, często na przekór bukmacherom, Ranieri finiszuje sezon na dwunastym miejscu w lidze, a z propozycjami pracy zgłaszają się między innymi Palermo, Manchester City i Fulham. W czerwcu swoją nową nadzieję na odzyskanie dawnego blasku prezentuje jednak Juventus.
Sytuacja w Juventusie była bardzo trudna. Wielki klub ogołocony ze swoich największych gwiazd przez konsekwencje afery Calciopoli powraca do Serie A. W pierwszym sezonie pracy Juventus zajmuje trzecie, w kolejnym drugie miejsce w lidze. Dla zarządu Turyńczyków dwie kolejne porażki z Interem okazują się być zbyt trudne do zniesienia i Claudio Ranieri zostaje uznany za winnego niepowodzeń. W dwóch kolejnych sezonach Juventus z konswkentnie wymienianymi trenereami kończy sezon na odległym, siódmym miejscu w lidze.
W okresie pracy w Juventusie rozkwita konflikt między Claudio Ranierim a Jose Mourinho. Portugalczyk ostentacyjnie gardził Włochem od czasu, gdy zastąpił go w Chelsea, a konferencje prasowe częstokrotnie wykorzystywał jako pole walki z psychicznie słabszym Rzymianinem. Niewątpliwie utrudniało to pracę Ranieriego w Romie, z którą dwukrotnie zajął drugie miejsce, znów ustępując miejsca tylko czarno-niebieskiej maszynie z Mediolanu. Ta zaś w tamtym okresie nie miała sobie równych nie tylko na Półwyspie Apenińskim, ale i jak się później okazało - w całej Europie.
Styl pracy Ranieriego charakteryzuje spore przywiązanie do piłki taktycznej. Jak wielu włoskich trenerów, także i on preferuje raczej ostrożny, defensywny futbol, który niekoniecznie bywa przyjemny dla oka, skupiając się na skuteczności i wynikach. To niemal catenaccio, które pomimo upływu lat wciąż znajduje się w DNA wielu włoskich marek.
W 2011 Ranieri obejmuje Inter będąc najbardziej doświadczonym trenerem jaki znalazł się w bezpośrednim zasięgu Massimo Morattiego. Karierę na Giuseppe Meazza rozpoczyna w zawrotnym tempie wygrywając kolejne mecze, zaś zwieńczeniem prawdziwego "wejścia smoka" jest pierwsze od czasów Jose Mourinho zwycięstwo nad AC Milanem. W tym momencie jednak rozpoczyna się niepokojąca passa porażek, często kompromitujących, z kilka klas gorszymi zespołami. Losy Ranieriego zdają się być przesądzone - jest tylko kwestią czasu, kiedy znów stanie się bezrobotnym.
Ranieri niewątpliwie jest bardzo dobrym trenerem, który w swojej karierze miał ogromnego pecha. Nie wiadomo ile jest prawdy w stwierdzeniu "szczęście sprzyja lepszym", sam Ranieri natomiast nie popisuje się instynktem samozachowawczym, regularnie wręcz angażując się w klubach, których sytuacja bywa dramatyczna, zaś aspiracje prezesów i kibiców odwrotnie wręcz proporcjonalne do możliwości.
Inter Mediolan zaczyna przypominać sytuację niemalże patologiczną, a na pewno na tym szczeblu profesjonalizmu niespotykaną, gdzie utytułowani zawodnicy - gdy tylko zdali sobie sprawę ze swoich możliwości po krótkiej przygodzie Rafaela Beniteza - zwalniają wręcz z premedytacją kolejnych trenerów, wzdychając tęsknie do ideału, którego duch unosi się dziś jednak nad zupełnie innym stadionem.
Gdyby nie on, nie wiadomo czy w dzisiejszej Serie A byłyby marki takie jak Cagliari, Parma czy Fiorentina. Nie wiadomo czy Hector Cuper i Rafael Benitez zaistnieliby w świadomości futbolowego świata, gdyby nie kilka lat poświęconych Valencii. Wreszcie - trudno sobie wyobrazić jak potoczyłyby się losy londyńskiej Chelsea, gdyby nie postawione przez niego fundamenty. Swoistym nietaktem byłoby wytykanie Ranieriemu brak jakiegokolwiek mistrzostwa kraju, ponieważ choć dyrygował on kilkoma wielkimi markami, za każdym niemal razem stery obejmował w chwilach kryzysu, gdy o walce o najwyższe cele nie mogło być po prostu mowy.
Jako trener Juventusu i Romy aż czterokrotnie walczył z Interem mając do wyboru nieporównywalnie gorsze jedenastki i mniejsze budżety. Konsekwentnie jednak podnosił rękawicę, której nie mieli odwagi ruszać nawet wojowniczy sąsiedzi zza miedzy. W świadomości kibiców jest i zapewne będzie postrzegany jako nieudacznik. Ranieri jest jednak po prostu człowiekiem od zadań niemożliwych. Nie wygrywa. Ale walczy.
Jakub Kralka