Matrix: Mogłem przejść do Milanu
Marco Materazzi udzielił ciekawego wywiadu dla Quotidiano Sportivo. Nie zabrakło pytań o przyszłość Włocha, Inter, Jose Mourinho czy niedoszły transfer do Milanu:
O zakończeniu kariery: Szczerze mówiąc nie brakuje mi piłki. Żyję spokojnie, cieszę się moją rodziną i staram się wyciągnąć jak najlepsze wnioski z tego, co przez wiele lat było całym moim życiem, czyli gry w piłkę.
O przyszłości: Chodzi mi gdzieś po głowie praca w roli trenera. Już jako piłkarz czułem się w pewnym sensie jak szkoleniowiec. Nie byłem zbyt szybki, dlatego starałem się podpowiadać kolegom, czytając odpowiednio grę. Aktualnie jestem w trakcie kursu na trenera, razem z Cannavaro i Inzaghim, co będzie dalej, zobaczymy.
Na temat Interu: Przeżywają sezon pełen wzlotów i upadków. Trzeba jednak powiedzieć, że Stramaccioni przez znaczną część sezonu nie mógł korzystać z takich piłkarzy jak Stanković, Chivu, Milito i Samuel, a mimo to Inter nadal walczy o trzecie miejsce. Mają też Cassano, on jest fenomenalny. On zawsze mówi to, co myśli. Raz ma rację, innym razem się myli, ale trzeba go akceptować takim, jaki jest, zwłaszcza, że na boisku robi różnicę. Z kolei jeśli chodzi o moje relacje z Interem, to rozstaliśmy się w dobrej atmosferze. Mam cały czas bardzo dobry kontakt z prezydentem Morattim i kolegami z zespołu. Jeśli w przyszłości klub będzie rozważał zatrudnienie mnie, to będzie to dla mnie wielki zaszczyt, ale na wszystko przyjdzie czas.
O meczu Inter-Juventus: To będzie wielkie spotkanie. Pierwsza rzecz jaka przychodzi mi do głowy, to mecz Inter-Juve z 4 kwietnia 2004 roku. Wracałem wtedy po dwumiesięcznej dyskwalifikacji za pobicie Cirillo. Wygraliśmy to spotkanie, ja zagrałem niezłe zawody i wykorzystałem swoją szansę. Wracając do teraźniejszości uważam, że różnica w tabeli między Interem a Juve oddaje aktualny układ sił. Juventus gra w lidze bardzo równo, odbudowali się po trudnym okresie i mają świetnego trenera, jakim jest Conte. Moim zdaniem on potrafi motywować równie dobrze jak Mourinho.
Na temat łez przy pożegnaniu z Mourinho: Rzostawałem się wówczas z przyjacielem. Łączyły nas niezwykłe relacje. Jose cały czas pozwalał mi odczuć, że jestem kimś ważnym, a nie zawsze trenerzy tak ze mną postępowali. Jeżeli będę kiedyś trenerem, to w pierwszej kolejności zadbam o tych piłkarzy, którzy siadają na ławce, ponieważ to oni będą dawać z siebie więcej, kiedy otrzymają szansę gry. To dotyczyło mnie czy Cordoby.
Na temat rasizmu: W przypadku Boatenga on miał do czynienia ze sfrustrowanymi ludźmi. Chyba tylko we Włoszech nadal istnieje rasizm. Kiedy ja byłem obrażany nigdy nie pomyślałem, o tym by zejść z boiska. Z dwóch prostych powodów: nie mogłem dopuścić, by jakaś grupka idiotów poczuła, że wygrała, a poza tym wszelkie wyzwiska jeszcze bardziej mnie motywowały.
O transferze do Milanu: W styczniu 2006 roku byłem bliski przejścia do Milanu. Na szczęście dzięki Giacinto Facchettiemu oraz mojemu sercu, które zawsze bije dla Interu, dokonałem najlepszego wyboru z możliwych: uniknąłem transferu do zespołu Rossonerich.
Źródło: fcinter1908.it
skibi
22 marca 2013 | 00:56
Według mnie o możliwość transferu wspomniał aby znowu wytworzył się wokół jego osoby szum medialny.
El Fenomeno
22 marca 2013 | 09:12
Szum nie szum, jak dla mnie to jeden z naprawde niewielu Interistow
Internazionalista
22 marca 2013 | 10:17
Matrix jak zawsze tresciwie i z charakterem, chcialbym go spowrotem w Interze, nawet za Branke, czy Strame, ma wiecej jaj niz pol Interu razem wziete, i nie dalby sobie w kasze dmuchac no i Interista z krwi i kosci wiec zawsze bedzie chcial dla klubu jak najlepiej
Piter9702
22 marca 2013 | 16:00
Wygadany i ma charakter, on by więcej zrobił w 2 tygodnie na rynku transferowym niż branca przez całe letnie okienko.
InterForEver!
23 marca 2013 | 08:29
Heheh, jak ja go lubie : Pierwsza rzecz jaka przychodzi mi do głowy, to mecz Inter-Juve z 4 kwietnia 2004 roku. Wracałem wtedy po dwumiesięcznej dyskwalifikacji za pobicie Cirillo. To jest koleś :D
Reklama