Edgar Davids - biografia

6 lipca 2007 | 20:58 Redaktor: Paweł Świnarski Kategoria:Publicystyka19 min. czytania

Edgar Davids jest już piłkarzem Interu. Holender podpisał z Interem 3-letni kontrakt i dołączył do kluby na zasadzie wolnego transferu. Choć ostatni sezon rozpoczynał jeszcze w barwach Juventusu ,zakończył go w Barcelonie, do której został wypożyczony i w znaczący sposób przyczynił się do zajęcia przez ten klub drugiego miejsca w Primera Division. Było pewne ,że do Juventusu już nie wróci. Chociaż miał wiele ofert ,zdecydował się grać dla Interu.

W kraju swego pochodzenia – w Surinamie – został ochrzczony „Piranią”, ale w kraju, który go zaadoptował – w Holandii – nazywają go „Pitbullem”...

Na ulicach Nieuwendam, przedmieściach Amsterdamu, nie jest ciekawie i nie jest bogato. Skromne domki z czerwonej cegły... Na ulicy Naardemeer banda wyrostków gra w piłkę. Davidsowie wyprowadzili się stąd dopiero kilka lat temu. I to właśnie na tej asfaltowej ulicy Edgar narodził się jako futbolista.

Harold Davids, ojciec Edgara, który jest mechanikiem,znalazł się w Holandii na wiele lat wcześniej, nim na świat przyszedł Edgar. Pracował tam, aby zapewnić byt pozostałej części rodziny, która została w Coronie, prowincji Surinamu, czyli dawnej Gujany Holenderskiej. Wrócił do Surinamu tylko po to, aby się tam ożenić. I tak na początku lat 70. urodził się najpierw Ricardo, a potem, Edgar. Dwaj synowie Harolda. Narodziny Edgara Stevena Davidsa przypadły na 13 marca 1973 roku.

Sam Harold kilkakrotnie wypływał jeszcze łódką z Paramaribo, aby wreszcie wrócić tam samolotem i po sześciu latach, definitywnie już, zabrać całą swoją rodzinę do Holandii. Harald pracował jako mechanik. Natomiast jego żona, matka Edgara pracowała jako sprzątaczka, podobnie jak niegdyś matka Johana Cruyffa. Edgar był wtedy malutki...

Harold jest dziś zmęczony. Ma 54 lata i marzy o emeryturze. Często ogarnia go zniechęcenie. Edgar ma dziś miliony, a więc jego ojciec nie musiałby już pracować jako mechanik. „Mój syn ofiarował mi piękne auto – mówi Harold. – Możecie zobaczyć. To Opel Astra...”

Ricardo starszy brat Edgara twierdzi: „Mój ojciec chce pracować. To jest jego wybór.” Więc skoro tak mówi...

Mały Edgar szybko zapomniał o swoich korzeniach. Wspomnienia z nie najpiękniejszego zakątka Amsterdamu też zatarły się z biegiem czasu. Klub początków jego kariery, Schellingwoude już nie istnieje. Został wchłonięty przez potężny Ajax. W zespole tym zadebiutował 8 września 1991 roku, mając zaledwie 18 lat. Pierwszy sezon w seniorach w słynnego klubu uwieńczył triumfem w Pucharze UEFA. W Amsterdamie spędził jeszcze 4 lata, podczas których 3 razy został mistrzem Holandii (1994, 1995, 1996) oraz jeden puchar krajowy (1993). Wiosną 1995 roku Edgar wraz z kolegami świętował zdobycie Pucharu Mistrzów (w konsekwencji tego sukcesu ubiegał się potem o Puchar Interkontynentalny i Superpuchar Europy w obu przypadkach z powodzeniem), lecz rok później zaznał goryczy porażki z Juventusem Turyn w finałowym meczu imprezy, po rzutach karnych w której swojej jedenastki nie wykorzystał m.in. Davids.

Coos Lequin – pierwszy trener Edgara w Holandii, który dziś nadal trenuje młodzież, nie ma żadnych problemów z przypomnieniem sobie pierwszych futbolowych kroków Edgara. Edgar był przecież jednym z pierwszych czarnoskórych dzieci, które do tego klubu przyszły.

Schellingwoude – dzielnica Amsterdamu – w 20 lat później nadal jest dzielnicą, w której większość stanowią biali. Tutaj w północno – wschodnim Amsterdamie dokerzy nie rekrutują się tylko z grona nowo przybyłych emigrantów.

Nienawiść do wszelkich porażek


Edgar był nieśmiały i... agresywny. Już wtedy był „Pitbullem”. Do klubu zapisał się razem ze swoim starszym o rok bratem – Ricardo. I jego bratu też mogło się udać, ale... on nigdy nie miał tego zapału, który każe przekraczać bariery społeczne. Więc Ricardo jest dziś kierowcą ciężarówki rozwożącej gotowe posiłki.

„Miałem swoją szanse, ale tak naprawdę nigdy w nią nie uwierzyłem – mówi – Edgar ulepiony jest z innej gliny. Wbrew temu co się o nim sądzi, nie jest ani arogancki, ani oschły w normalnym życiu. Natomiast na boisku odnajduje instynkty, które drzemią przecież w każdym człowiek. Dla niego boisko staję się jego terytorium i chce bronić go za wszelką cenę. Edgar nosi w sobie bowiem głęboką nienawiść do wszelkich porażek.”

Twarz 27-letniego Edgara Davidsa ma wyraz stanowczości. Niektórzy twierdzą, że wygląda jak człowiek, który nigdy w życiu nikomu niczego nie ustąpił, który po prostu nie wie, co to znaczy kompromis. Taka właśnie postawa kosztowała go sporo. Został przez nią wykluczony z narodowej drużyny po EURO 96’.

Zawsze pewny siebie

Jako dwudziestolatek Davids wkroczył kiedyś do baru, gdzie przesiadywał najlepszy tenisista Holandii, Richard Krajicek i wypalił do niego: „Założę się, że nie wiesz kim jestem”. Krajicek nie podjął zakładu. Davids nie speszony powiedział: „Nazywam się Edgar i za kilka lat będę najlepszym piłkarzem Holandii. I będę jeździł wielkim, wspaniałym samochodem.”

Wojownik

Edgar jest wojownikiem. Jego koncepcja piłki nożnej opiera się o koncepcję walki ludzi o chleb i... życie. „Kiedy trzymasz przeciwnika za gardło, to ciśnij, ciśnij mocniej” – wyznaje.

David Endt – obecny szef Ajaxu, w swej książce „Synowie boga Ajaxu” napisał:

„Edgar na szczęście przebywał wystarczająco długo w Surinamie, by zabrać stamtąd serce piranii. Ryby pływającej w mętnych wodach... Taka pirania ma zaledwie 20 cm i ma więcej pysku niż ciała. Znane są opowieści o ludziach i zwierzętach, którzy mieli nieszczęście wejść do wód przez nią zamieszkałych i zostać w mgnieniu oka pożartym, do kości. Jak tylko pirania wykryje swój cel, atakuje szybko i bez hałasu. Nieprzejednana. Zagryza na śmierć”.

David Endt wie o czym mówi. Jest w połowie synem Surinamu i nosi w sobie czarne serce, chociaż jego skóra jest bardziej biała, niżby chciał. Pozostaje w zażyłych kontaktach z Edgarem i nie za bardzo lubi porównywanie go z pitbullem. Według niego pirania jest zdecydowanie bardziej odpowiednia pod każdym względem.

Skuteczny i Zbuntowany

Coos Lequin bardzo szybko zrozumiał, że ma w ręku pierwszą „czarną perłę”. Drugą z tych pereł był Patrick Kluivert. Ale w Ajaxie nie od razu się na Edgarze poznano. Dwukrotnie nawet odrzucano jego kandydaturę, gdyż uważano, że jest zbyt niski. Jednak Edgar, zamiast się zniechęcić, był coraz bardziej agresywny i zawzięty w swojej grze, aż zwyciężył. W Ajaxie bardzo szybko przyklejono mu etykietkę humorzastego. Herman Borman, odpowiadający wówczas za sekcję młodzieżową, przypomina sobie: „Był w stanie z uśmiechem na ustach walczyć na łokcie z chłopakami dużo od siebie starszymi i wygrywać... Ale Davids zawsze miał w nosie wszelkie władze, autorytety i wszelkich zwierzchników. Jedyną karą, jaka zdawała się go dotykać, było pozbawienie go możliwości grania w piłkę przez tydzień.”

Tonnie Bruins Slot – dziś odpowiedzialny za drużynę B w Ajaxie, były asystent Johanna Cruyffa, ma inne wspomnienia o Davidsie z tamtego okresu:

„Był lewoskrzydłowym, ale na boisku nie czuł się zbyt pewnie. I szczerze mówiąc – nie był najlepszy w swej kategorii wiekowej...”

Ricardo, brat Edgara mówi: „My, Surinamczycy, kochamy show. Ale tu biali tego nie lubią. Im zależy na skuteczności”.

Tak więc Edgar stał się skuteczny. Skuteczny i zbuntowany. Tak jak pitbull, którego zbyt długo trzymano na smyczy.

Sam Edgar dorzuca także swą wypowiedź, pełną sprzeczności:

„Zawsze chciałem przeć naprzód i zmiażdżyć przeciwnika. Ale w Ajaxie nauczyłem się nie epatować techniką, chyba, że z konieczności. Część mnie chciała pięknych gestów, a druga była nieprzejednana. Ale w tym konflikcie interesów, kiedy trzeba było bronić swojego terytorium – tak robiłem. Bez szukania poklasku czy chęci błyszczenia”.

David Endt, człowiek z najbliższego otoczenia Edgara, opowiada jeszcze inną historyjkę związaną z pewnymi konfliktami wewnętrznymi Davidsa:

„Przypominam sobie pewien wieczór po meczu w 1995 roku. Siedziałem obok Edgara w autokarze i zobaczyłem jak wziął notes i zapisał w nim kilka słów. Zapytałem go, co napisał. A on odparł: „Zastanawiam się nad sensem życia, a kiedy przychodzi mi do głowy jakiś pomysł, to go zapisuję”. Tego dnia napisał: „Jeżeli byłbym kontrolerem biletów w pociągu i jakiś typ wsiadłby bez biletu, to jaką postawę przyjąłbym wobec niego? Czy chwyciłbym za fraki i wyrzucił przez okno? Czy też może poprosiłbym go, aby zastosował się do regulaminu?”. W tych pytaniach był cały Davids. A jaka była odpowiedź? „Po prostu kontroler powinien najpierw nauczyć się... kontrolować siebie. Bo tak być musi, aby móc kontrolować innych, trzeba najpierw umieć kontrolować siebie. No i Edgar musiał jeszcze poczekać parę lat i sporo się nauczyć, aby nie wyrzucać ludzi przez okno”.

Czarny szef w białym kraju


W sezonie 1997/98 Edgar grał w AC Milan, ale Milan wcale nie żałował, kiedy sprzedał go Juventusowi... W Milanie pokłócił się z Fabio Capello. I – jak sam wspomina – było to najbardziej gorzkie doświadczenie w jego karierze. Starał się z takich sytuacji wyciągnąć wnioski. Czegoś się uczyć. Potem powie, że ten okres właśnie pozwolił mu zmienić jego osobowość, stać się dorosłym. Zdał sobie sprawę z tego, że jeśli nie będzie umiał się kontrolować, nigdy nie zostanie piłkarzem światowego formatu... Tak więc po awanturach z Hiddinkiem i Capello Davids usunął się w cień, ale... wyszedł z niego silniejszy niż był wcześniej. Kłótnia pomiędzy nim a Hiddinkiem spowodowała wykluczenie go z reprezentacji Holandii na ME 96’. Davids, z racji swojego krewkiego temperamentu oraz skłonności do obrzucania Hiddinka oraz białych kolegów z reprezentacji niewyszukanymi epitetami. Kiedy Hiddink zażądał przeprosin, piłkarz powiedział, że przykro mu z powodu słów jakich użył, ale swojego zdania nie zmieni. Holenderski selekcjoner odesłał go do domu, a zdemoralizowani Pomarańczowi ulegli Anglikom na Wembley 1-4. Davids był zły za to, że Hiddink nie wystawił go w wygranym 2:0 meczu ze Szwajcarią: „Trener za bardzo się słucha innych piłkarzy”.

Cała kłótnia miała podtekst rasistowski, a znaczącą rolę odegrała w nie samozwańcza grupa „kabel” złożona z czarnoskórych zawodników pochodzących z Surinamu, do której należeli Davids, Kluivert, Winson Bogarde, Clarence Seedorf i Michael Reiziger. Ich celem było zdobycie większego szacunku dla umiejętności czarnoskórych członków reprezentacji Holandii. Konflikt został jednak rozwiązany. Hiddink zaczął z większą sympatią spoglądać na Davidsa, a ponadto powołał na stanowisko Franka Rijkaarda, co okazało się mistrzowskim posunięciem. Pochodzący z Surinamu Rijkaard cieszył się dużym szacunkiem wśród zawodników, był bowiem obok Ruuda Gullita pierwszym czarnoskórym graczem, który w 1981 roku trafił do pierwszej reprezentacji Holandii. Z tego względu stał się idealnym mediatorem. Po zakończeniu konfliktu wypowiedzi Davidsa na temat Hiddinka były już o wiele bardziej przychylne: „Guus Hiddink jest nie tylko znakomitym trenerem, ale wspaniałym człowiekiem, umiejącym pójść na kompromis i potrafiącym dogadać się z każdym.”

Guus Hiddink powie o Davidsie później – kiedy się już pojednali: „Davids ma potężniejszego kopa w jednej nodze, niż inni gracze w obu. To jest po prostu uliczny wojownik...”

A z Hiddinkiem Edgar uciskał się serdecznie po wygranym meczu Holandii z Jugosławią, kiedy wrócił do reprezentacji i strzelił zwycięskiego gola.

„Ogarnęło mnie wtedy wielkie wzruszenie – wspomina Hiddink – To nie był uścisk, ale cała historia. Koniec wojny, którą z nim prowadziłem. Jaka krew w nim płynie? Jaką mentalność wojownika ma ten chłopak? Ten uścisk pozostanie w mej pamięci na długie lata i będzie moim pięknym wspomnieniem”.

Po Mundialu Frank Rijkaard powierzył mu rolę zastępcy kapitana. „Edgar wie jak być przydatnym dla zespołu. Na boisku i poza nim. Jako urodzony przywódca wlewa życie w ten zespół. Taki czarny szef w białym kraju”.

„Dla Ciebie Surinamie”

Emil Esajas – jeden z przywódców politycznych wspólnoty surinamskiej w Holandii – jest kuzynem Edgara i stara się, jak najczęściej, wykorzystywać go jako symbol. „On mógłby być naszym rzecznikiem – mówi – Jego chęci i ogromny zapał gromadzą wokół niego ludzi. On sam może by nawet i tego chciał, ale ci, którzy są blisko niego, odradzają mu to. Ja jednak wiem, że on nie zapomniał skąd przybył. To przecież właśnie on, podnosząc Puchar Mistrzów zdobyty z Ajaxem w 1995 roku, krzyknął w języku taki-taki prosto do telewizyjnych kamer: „To dla Ciebie, Surinamie, zdobyliśmy ten puchar!”. W Paramaribo wszyscy słyszeli te słowa, a Edgar stał się narodowym bohaterem, który dla nas czarnych, w Holandii, powinien być wzorem do naśladowania. Edgar ma charakter prawdziwego lidera i nie boi się obnażać słabości białych...”.

Chociaż Edgar Davids woli trzymać się z dala od politycznych dysput, to był jednak jednym z niewielu, pochodzących z Surinamu piłkarzy, którzy wzięli udział w meczu dobroczynnym, z którego dochód przeznaczony był na rzecz tego kraju. „Jeśli to zrobiłem – mówi Edgar – to dlatego, aby dać dowód na to, że chcę pomóc swoim. Reszta mnie nie obchodzi...”.

Edgar twierdzi, że dziś jest mądrzejszy, chociaż w dalszym ciągu jest w nim ogień, który pali. Ale ten sam ogień dawno już wypalił się w Haroldzie. Jego 54-letnim ojcu, pracującym w dokach, który jest bardzo, bardzo daleki od milionów zarabianych przez jego syna.

Przeprowadzka do Turynu


W Milanie rozegrał zaledwie 19 spotkań, nie strzelając żadnej bramki. Co gorsza, podczas gry w drużynie z Mediolanu nabawił się groźnej kontuzji, która wykluczyła go z gry na okres 6 miesięcy. 23 lutego 1997 roku w meczu przeciw Perugii, po przypadkowych zderzeniu z bramkarzem Luca Buccim doznał złamania kości piszczelowej. W kolejnym sezonie zdążył zagrać w AC Milan tylko trzy mecze i w grudniu został sprzedany do Juventusu Turyn.

Davids w Turynie odżył. Trener Marcello Lippi dawał mu na boisku dużo swobody, miejsca na improwizację. Nie kazał bezmyślnie biegać po lewej stronie, od pola karnego do pola karnego. „Pitbull” vel „Guerriero” szybko zaczął prezentować te walory, z których słynął w Ajaxie i reprezentacji Holandii. Sezon 1998/1999 był najsłabszy dla Juventusu o roku 1991. Z powodu kontuzji pauzował Del Piero, kłopoty zdrowotne dopadły także innych gwiazdorów, poniżej oczekiwań spisywał się Zidane. Właściwie jedynym, do którego nie miano zastrzeżeń i który niezmiennie prezentował wysoki poziom, był Edgar Davids. Nic więc dziwnego, że wówczas działacze Juve zaproponowali Holendrowi przedłużenie kontraktu. Piłkarz ten pozostanie w klubie z Turynu do 30 czerwca 2004 roku, zarabiając rocznie 3 miliony dolarów.

Błąd Gallianiego

Z przeprowadzki Edgara do Juve wszyscy byli zadowoleni. Davids, bo chciał zmienić otoczenie, Juventus, ponieważ potrzebował dobrego, lewo nożnego pomocnika, wreszcie Milan, który na rozbitym psychicznie piłkarzu zarobił blisko dziesięć milionów dolarów. Dzisiaj usatysfakcjonowane są tylko dwie strony. Wiceprezydent Milanu – Adriano Galliani – pluje sobie w brodę, że tak szybko zrezygnował z Davidsa.

- „Pytacie mnie co uważam za największy transferowy błąd Milanu ostatniej dekady? Po pierwsze to, że nie poznaliśmy się na Davidsie, po drugie, oddanie go do Juventusu” – odpowiadał Galliani dziennikarzom. Z tej lekcji wyciągnięto jednak wnioski. Latem 1998 roku Juventus wyszedł z propozycją odkupienia od Milanu – za duże pieniądze – Patricka Kluiverta. Podobnie, jak wcześniej Davids, zawodził on w drużynie czerwono-czarnych. Galliani oznajmił jednak przedstawicielom „Starej Damy”, że za żadne pieniądze nie sprzeda tego piłkarza do Juventusu, ani innego klubu Serie A: -„Kluivert może odejść, nawet za najmniejsze pieniądze, ale tylko za granicę” – uciął temat najbliższy współpracownik Silvo Berlusconiego. W ten sposób Kluivert wylądował w Barcelonie.

Z jaskrą w oku

Latem 1999 roku nasiliły się trapiące go od dłuższego czasu, kłopoty ze wzrokiem. Wada ta nie była spowodowana jak niektórzy twierdzą, wypadkiem samochodowym, który Edgar Davids spowodował swoją Alfa Romeo na jednej z włoskich autostrad. Jaskrę w prawym oku Davidsa lekarze wykryli jeszcze gdy grał w Holandii, a nie dawno znów dała znać o sobie. Początkowo zapewniano piłkarza, że operacja nie będzie konieczna, że wystarczą odpowiednie leki, a dolegliwość minie. Przepisano mu krople do oczu o nazwie „Truspot” – niestety, zawierające składnik, znajdujący się na liście środków dopingujących. Rozpoczęła się debata, czy Davids może przyjmować ten lek i jednocześnie grać. Ostatecznie otrzymał pozwolenie od komisji lekarskiej FIFA. Najpierw, 4 września, wystąpił w towarzyskim meczu Holandia – Belgia (5:5), kiedy strzelił dwa gole, potem jeszcze w dwóch spotkaniach Serie A i znów musiał pauzować. Okazało się, że lekarstwo niewiele pomaga, a przypadłości nie można lekceważyć. Jaskra jest poważną chorobą, niewłaściwie leczona, może doprowadzić do utraty wzroku. Przekonywał o tym choćby przykład Andrei Boccellego, światowej sławy włoskiego tenora, niewidomego od 20 roku życia właśnie z powodu jaskry.

Konieczna więc była operacja. Holender przeszedł ją pod koniec września we francuskim Nantes. Zakończyła się pełnym sukcesem. Davids powrócił na boisko 31 października 1999 roku i – zgodnie z zaleceniami lekarzy – wystąpił w specjalnych, ciemnych okularach. Miały one umożliwić lepsze widzenie i chronić przed zbyt ostrym światłem, ale przede wszystkim osłaniać przed przypadkowymi uderzeniami przeciwników. Davids w okularach – to dopiero była sensacja! Jego zdjęcia znalazły się na okładkach wszystkich sportowych dzienników Italii. W końcu mało kto pamiętał, że nasz bohater okularów używał już podczas gry w Ajaxie, a takie wydarzenie nie miało miejsca w Serie A od ponad sześćdziesięciu lat! Poprzednikiem Davidsa był niejaki Annibale Frossi. Wada wzroku i okulary nie przeszkadzały mu w dobrej grze. Frossi wystąpił w reprezentacji Włoch, która na igrzyskach olimpijskich Berlin 1936 zdobył złoty medal, został nawet królem strzelców tego turnieju. Później piłkarze z wadami wzroku korzystali zazwyczaj ze szkieł kontaktowych. Dziś we włoskiej ekstraklasie stosują je, m.in. kolega klubowy – Francuz Lilian Thuram.

Problem z dopingiem

4 marca 2001 roku, po ligowym meczu Udinese – Juventus, Edgar Davids został poddany testom antydopingowym. Ku wszelkiemu zaskoczeniu wynik próbki A dał wynik pozytywny. W ciele Edgara wykryto nadmierny poziom nandrolonu – środku znajdującego się na liście zakazanych. Dla potwierdzenia tego wyniku Davids został poddany ponownemu testowi. Próbka B również wykazała obecność niedozwolonego środku dopingującego. Nie znacznie, bo o zaledwie 0,35 ng/ml ilość nandrolonu przekroczyła dopuszczalną normę. W tym samym czasie dwóch innych piłkarzy również oskarżono o doping. Byli nimi Fernando Couto oraz Frank De Boer. Przyczynę zwiększonej obecności nandrolonu w ciele Davidsa tłumaczono stosowaniem kropli do oczu, zawierające ten środek. Nikt jednak w to nie wierzył. Udział Edgara w Mistrzostwach Świata stanął pod znakiem zapytania, ponieważ ewentualna kara miała wynosi aż 16 miesięcy. Długo jeszcze trwało dochodzenie w tej sprawie. W końcu 31 maja 2001 roku Davids musiał opuścić zgrupowanie kadry. Wyrok FIFA brzmiał – 12 miesięcy zawieszenia w trybie natychmiastowym. Był to cios nie tylko dla kibiców Pomarańczowych, ale także tifosi Juventusu. Edgar był załamany. Rok przerwy był katastrofą. Na szczęście jednak po upłynięciu kilku miesięcy, wyrok ten został zmniejszony. Davids wrócił do gry po 6 miesiącach przerwy.

Davids na Camp Nou

Jak wspomniano na początku tego tekstu Davids w ostatnim czasie występował w FC Barcelonie. Kataloński klub w czasie zimowej przerwy transferowej zdecydował się wypożyczyć Davidsa z Juventusu, w którym coraz głośniej mówiło się o tym ,że skłócony z klubem Holender odejdzie. Marcelo Lippi rzadko stawiał na "Pittbulla" w tym sezonie , jego miejsce zajmował w składzie Stephan Appiah sprowadzony latem z Udinese. W Barcelonie Davids pokazał swoją wielką klasę i charakter. To właśnie dzięki niemu Blaugrana zdołała wywalczyć vice mistrzostwo, mimo iż gdy piłkarz ten przechodził do klubu z Katalonii nikt nawet nie marzył o tak wysokiej pozycji na koniec sezonu, wydawało się to nierealne. Mimo ,że w Barcelonie szło mu dobrze nie zdecydował się na stałe związać z tym klubem i podpisał kontrakt z Interem, ponieważ jego kontrakt z Juventusem właśnie wygasł i mógł sam znaleźć sobie klub.

Oskarżony o znęcanie

Życie intymne Davidsa zawsze pozostawało dla dziennikarzy zagadką. Wiadomo było tylko, że na pewno jest kawalerem. Pewnego dni Edgar Davids, został oskarżony przez jego dziewczynę, o znęcanie się nad nią. Sarah H. twierdziła, iż przez 2,5 roku ich związku Edgar kilkakrotnie ją atakował. Sprawę tą zgłosiła na Amsterdamskim komisariacie policji. Nie wiadomo ile było w tym prawdy a na ile Sarah H. chciała wyciągnąć pieniędzy od i tak znajdującego się w ciągłych kłopotach piłkarza.

Kłócący się w pustej szatni?!

Jego były klubowy kolega, inny wielki zawodnik współczesnej piłki, Francuz Zinedine Zidane żartuje: „Davids? To prawdziwe monstrum!”. Holender Edgar Davids nie obraża się na takie stwierdzenia. Na boisku chce uchodzić za „monstrum”, które jest w stanie przesądzić wynik każdego spotkania. Inni mawiają: „Davids naprawdę jest nieobliczalny. Jest gotów kłócić się nawet w pustej szatni, gdzie oprócz niego są tylko cztery ściany”.

Najwyższym wieżowcem w Rotterdamie, a zarazem najwyższym w całej Holandii, jest Nationale Nederlanden Gebouw, którzy liczy 151 metrów. Podczas Mistrzostw Europy w 2000 roku, Kiedy wieczorem wjeżdżało się do największego portowego miasta w Europie, człowiek podziwiał wizerunek Davidsa na budynku. Mienił się w różnych barwach, z przewagą pomarańczowego koloru! Pomocnik – także dzięki kampanii reklamowej firmy Nike – znalazł się na bodaj najbardziej eksponowanym miejscu. Wszyscy zachwycali się Davidsem. Wynikało to jednak głównie z szumu wokół jego osoby, a nie gry jaką prezentuje.

Davids liczy tylko 169 centymetrów wzrostu. Jednak jego sylwetka jest korpulentna. Dodatkowo wrażenie robią okulary. Poza boiskiem Holender pochodzący z Surinamu, zakłada także czapeczkę bejsbolową. Davids przeczytał z wielką uwagą biografie Denisa Rodmana, słynnego koszykarza NBA. Davids przyznaje się do uwielbienia koszykówki i jest fanem eleganckiego w grze Kobe Bryanta z Los Angeles Lakers, a także agresywnego rozgrywającego Philadelphii, Allena Iversona. Być może kiedyś wybierze się do Los Angeles na mecz Lakersów wraz z Alessandro Del Piero, który również jest fanem tego zespołu.

Udział w reklamach

Edgar Davids jest przede wszystkim wizerunkiem firmy, produkującej sprzęt sportowy – Nike oraz firmy produkującej napój Pepsi. Jego niebywałe sztuczki techniczne możemy podziwiać na reklamach stworzonych przez firmę Nike. Wielką uwagę przyciągnęła także reklama z udziałem gwiazd światowego futbolu (m.in. Davidsa), którą nakręcono razem z zawodnikami sumo, reklamując przy tym Pepsi. Nakręcenie tej reklamy było bardzo pracochłonne i wyczerpujące. Została ona nakręcona w "Club de Rugby Las Terrazas” w Madrycie. W trakcie kręcenia reklamy na planie panował 40 stopniowy upał, który dawał się we znaki piłkarzom. Edgar Davids był zafascynowany zawodnikami sumo i rozmawiał z nimi bardzo długo o ich życiu, oczywiście za pośrednictwem tłumacza. Do tego stopnia był pod urokiem Japończyków, że wcierał nawet sól w kolana, ponieważ powiedziano mu, że jest to wspaniały lek na wszelkie urazy. Podczas kręcenia tej reklamówki wszyscy piłkarze świetnie się bawili. Jeden z zawodników sumo pożyczył od dublera Davida Beckhama gitarę i podczas przerw zabawiał całą ekipę hawajskimi piosenkami. Na pewno czas spędzony w Madrycie Davids będzie wspominał bardzo miło. O swojej roli zawodnika sumo wypowiadał się bardzo pogodnie: „Na szczęście musiałem tylko stanąć oko w oko z japońskim zawodnikiem tej dyscypliny sportu. Walkę tą przegrałem walkowerem. Gdybym musiał z nim walczyć, z moimi marnymi 68 kilogramami wagi, skończyłoby się to dla mnie kiepsko!”.

Życie prywatne

Na boisku należy do najbardziej efektownych piłkarzy, poza boiskiem unika rozgłosu i publicznych wystąpień. Jest człowiekiem zamkniętym w sobie, skrytym – typem introwertyka. Raczej nie uczestniczy w konferencjach prasowych, nie lubi udzielać wywiadów. Ceni sobie samotność. Należy do nielicznych piłkarzy Juventusu, którzy podczas zgrupowań z nikim nie dzielą pokoju. Rzadko również pojawia się w centrum Turynu. Podczas gdy koledzy chętnie wybierają się do ulubionych restauracji, by coś zjeść i po prostu pogadać z przyjaciółmi – Davids przekłada nad to zacisze domowe. Zaprasza swoich znajomych, głównie z Holandii, a ponieważ lubi i umie gotować, więc przyrządza dla nich specjały kuchni surinamskiej.

Jego pasją jest latanie. Od dłuższego czasu uczęszcza do Aereo Club Torino, by zdobyć licencję pilota.

Mało który piłkarz swoją biografię ma tak bogatą jak Edgar. Niestety biografie Davidsa budują nie tylko same dobre wydarzenia, żeby nie powiedzieć iż przeważają te złe. Jednak już taki charakter pozostanie w nim na zawsze.

podziękowania dla
DJ Juventinho z serwisu www.juvepoland.com za udostępnienie tekstu

Źródło: InterMediolan.com

Polecane newsy

Komentarze: 0


Reklama

Reklama

Piłkarze urodzeni dziś

  zobacz wszystkich