Kroniki spotkań Sinisy Mihajlovicia

6 lipca 2007 | 21:00 Redaktor: Paweł Świnarski Kategoria:Publicystyka2 min. czytania

Moje pierwsze spotkanie z Sinisą stało się faktem w październiku 2001 roku w Rzymie. Pojechałam z chłopakiem na spotkanie Lazio - Perugia . Był to pierwszy mecz Lazio Rzym, na jakim byłam. Niesamowite przeżycie, oczekiwanie , emocje sięgające zenitu.

Mecz przebiegł zgodnie z planem, Lazio wygrało 3-1, ale co ważniejsze jedna bramka padła po doskonałym podaniu Sinisy. Jak się potem okazało Sinisa wcale tej bramki nie widział. Podając piłkę do napastnika doznał kontuzji i padł na murawę. Jednak kibice docenili jego podanie i kiedy Sinisa powrócił na boisko kibice docenili go owacjami na stojąco.

Najważniejsze jednak stało się po meczu. Odrzuciłam zaproszenie znajomego na spotkanie w pubie z kibicami Lazio. Będąc tuż pod murami Stadio Olimpio nie mogłam odpuścić i nie zrobić wszystkiego, co w mojej mocy, aby chociaż zobaczyć Mihajlovića z bliska. Wraz z moim chłopakiem podeszliśmy pod sama bramę wjazdową na stadion. Po kolei miałam okazję widzieć poszczególnych piłkarzy Lazio, jednak Sinisy wśród nich nie było.
Czekałam tak 2 godziny. Znudzenie kazało mi iść, serce kazało mi zostać. Po dwóch godzinach czekania Stadion opuszczała już tylko ochrona oraz bossowie klubu z Rzymu. Widząc,ze nie ma mnie już, kto kontrolować,przeszłam przez bramę wjazdowa. Ku mojemu zdziwieniu stała tam zona, Sinisy. Czekała na męża.
Nie czekając ani chwili podeszłam do niej i powiedziałam,ze przyjechałam prostu z Polski, aby spotkać się z jej mężem. Ona zaskoczyła mnie swoja odpowiedzią. Zapytała czy to ja jestem Aneta? Okazało się,ze Sinisa dostał wszystkie listy, które do Niego wysłałam. Ja natomiast nie spodziewałam się,że adres, pod który piszę jest właściwy. Jednak był. Stojąc tak pod stadionem i czekając na Sinise minęło pół godziny. W międzyczasie okazało się,że Sinisa ma kontrolę anty-dopingową i dlatego oczekiwanie trwało tak długo.

Niebawem przyszedł Sinisa. Nie spodziewałam się,ze jest tak szczuply. W telewizji wygląda na grubszego.
Zaczęliśmy rozmowę, która po chwili stała się bardzo przyjacielska i luźna. Sinisa naznaczył moja koszulkę swoim autografem. Była mu do tego potrzebna pomoc aż 4 osób. W przedsięwzięciu tym uczestniczyła Arianna, ja, mój chłopak i znajoma Arianny.

Na pożegnanie wymieniliśmy się przyjacielskimi pocałunkami i uściskami. Sinisa obiecał, że, jeśli tylko przyjedziemy do Rzymu bilety mamy załatwione. Bardzo chętnie tez się z nami spotka.

To było dla mnie niesamowite przeżycie. Tej nocy długo nie mogłam zasnąć. W końcu czekałam na ten dzień 4 lata, kiedy to pierwszy raz zobaczyłam Sinisa grającego jeszcze w barwach byłej Jugoslawi.

Źródło: InterMediolan.com

Polecane newsy

Komentarze: 0


Reklama

Reklama

Piłkarze urodzeni dziś

  zobacz wszystkich