Zanetti: Liga Mistrzów była jak sen

11 października 2013 | 15:15 Redaktor: Błażej Małolepszy Kategoria:Wywiady3 min. czytania

Javier Zanetti był gościem programu InterNos w telewizji Inter Channel. W rozmowie z Roberto Monzanim i Nagają Beccalossim Il Capitano nawiązał m.in. do swoich najpiękniejszych wspomnień związanych z pobytem w drużynie Nerazzurrich:

- Jestem bliski finału mojej rehabilitacji i mam nadzieję że już wkrótce powrócę do treningów z moimi kolegami. Najważniejszą rzeczą teraz jest powrót do pełnej sprawności. Ścięgna reagują bardzo dobrze. Nie mogę już doczekać się mojego powrotu na boisko. Tymczasem Inter notuje znakomity sezon, mimo porażki z Romą w której też dobrze się zaprezentował. Wierzymy w to co robimy. Mamy trenera, który wykonuje bardzo dobrą pracę i wyraźnie daje nam do zrozumienia co mamy robić. Nie należy tracić zaufania z powodu porażki. Właściwie jest to część gry, która pozwoli nam się poprawić. Mamy w składzie wielu młodych graczy, którzy są głodni nauki, ale zarazem są gotowi dać nam wiele. Jestem z ich powodu bardzo szczęśliwy. Są dobrzy i potrzebujemy ich. Wraz z nami, starszymi graczami będą w stanie osiągnąć duże rezultaty.

Jak ważni są fani?

- Kibice i ich wsparcie jest dla mnie ogromnie ważne. Okazują mi swoją miłość począwszy od 1995 roku. Jesteśmy razem już od lat, niezależnie od tego czy było lepiej, czy gorzej. Fani Interu zasługują na miano najlepszych w zamian za wiarę którą okazywali.

Co będziesz robił, kiedy zakończysz grę w piłkę?

- Kiedy skończę grać to mam nadzieję że będę mógł zrobić coś dla tego klubu poza boiskiem. Zobaczymy co się wydarzy. Mam nadzieję że pozostanę częścią tej wielkiej rodziny. Naprawdę myślę że nadal będę mieszkał tutaj we Włoszech. Moje dzieci urodziły się tutaj i czują się Włochami. Zresztą po tylu latach ja sam czuję się Włochem.

Wybierzmy się w podróż do przeszłości. Jakie są Twoje najpiękniejsze wspomnienia?

- Bramka, którą cenię sobie najbardziej to ta z finału Pucharu UEFA w Paryżu, ponieważ było to moje pierwsze trofeum i pierwszy finał. Miło wspominam również gole przeciwko Veronie, czy przeciwko Romie w 90 minucie spotkania. Za każdym razem też myślę o finale Ligi Mistrzów. Przeżycie tych fantastycznych chwil było jak sen. Dla nas Interistów to było niezapomniane. Zawsze powraca do mnie moment, kiedy sędzia zasygnalizował doliczony czas gry, spojrzałem na Waltera Samuela i obaj zaczęliśmy płakać. On natychmiast ponownie stał się twardym mężczyzną i powiedział "Chodź! Zostały nam jeszcze trzy minuty." Niesamowite. Liga Mistrzów wyzwoliła we mnie pewien rodzaj wolności, wewnętrznego światła. Kiedy pytają mnie o to jak się wtedy czułem, odpowiadam że odpowiedź znajdowała się wtedy na mojej twarzy.

Jakie emocje budzi w Tobie śledzenie spotkań w roli kibica? Jakim rodzajem fana jesteś?

- Jestem bardzo zrelaksowanym fanem. Cieszy mnie kiedy gra wygląda dobrze i dopinguje moich kolegów, kiedy idzie gorzej. Nie zarywam jednak nocy, ponieważ rano muszę odwieźć dzieci do szkoły. Z powodu długiej absencji byłem w stanie poświęcić mój czas innej działalności Interu i fundacji. Dużo podróżowałem i w ciągu ostatnich dwóch tygodni odwiedziłem Sycylię i Maltę. Chciałbym również okazać wsparcie dla Lampedusy, która przeżywa teraz bardzo trudny czas. Mam nadzieję że nie będziemy widzieć podobnych obrazów nigdy więcej.

Na zakończenie prosimy o jakąś anegdotę dotyczącą dzieciństwa.

- Kiedy jako dziecko grałem w piłkę na małym boisku, mój ojciec wraz z ludźmi z sąsiedztwa przyglądał się temu. Wśród tych ludzi był trener. Kiedy ściągnąłem swoje buty, żeby grać na boso stwierdził że to bardzo dobry sposób na wzmocnienie swoich nóg. Ostatecznie uważam że to wszystko było pomocne. 

Źródło: inter.it

Polecane newsy

Komentarze: 1

Drago194

Drago194

11 października 2013 | 16:35

Ehhh... Liga Mistrzów, do dziś widzę obrazek płaczącego Zanettiego, czy szalejącego Matrixa... tego wieczoru chyba żaden Interista nie zapomni do końca życia.


Reklama

Reklama

Piłkarze urodzeni dziś

  zobacz wszystkich