Inter: Czekając na cud

6 lipca 2007 | 21:10 Redaktor: Paweł Świnarski Kategoria:Publicystyka4 min. czytania

W Interze nigdy nie brakowało znakomitych piłkarzy ani wielkich pieniędzy. Teoretycznie ten klub posiada wszelkie predyspozycje aby odnosić sukcesy. Jednak w rzeczywistości jest zupełnie inaczej. Wyraz tryumf już dawno zniknął ze słownika Mediolańczyków.

Pech?? Nieodpowiedni zawodnicy? Błędne metody szkoleniowe?? Co tak naprawdę powoduje, że mediolański Inter nie potrafi wkroczyć na drogę usłaną sukcesami?? Trudno znaleźć logiczne wytłumaczenie, bo bajki o okrutnej Fortunie nadają się raczej dla dzieci. Na koncie Nerazzurich nigdy nie brakowało pieniędzy. Hojny właściciel Massimo Moratti nie szczędzi grosza na głośne transfery czy pensje piłkarzy. 18 lutego minęło równo 10 lat odkąd ten biznesmen zaczął sponsorować klub, który w 1908 roku zaistniał na rynku piłkarskim. Trudno jednak znaleźć jakiekolwiek pozytywy rządów Morattiego. Tryumf w Pucharze UEFA w 1998 roku to zdecydowanie za mało jak na drużynę, która wraz z duetem Juventus- Milan niegdyś stanowiła(dalej stanowi??) o sile calcio na Półwyspie Apenińskim i kontynencie europejskim. Obecnie Inter straszy już tylko nazwą, bo naprawdę nieliczni wierzą w to, iż popularni Nerazzuri zdołają odegrać znaczącą rolę w jakichkolwiek rozgrywkach. Niestety dla Tifosich tej zasłużonej drużyny owi sceptycy mają podstawy, by tak twierdzić. Liczby nie kłamią.
Ostatnie scudetto zdobyte w 1989 roku, Puchar Włoch 1982, Puchar Mistrzów w 1965 to odległe czasy, a przeszłością za bardzo żyć nie można. Stwierdzenia typu: 'los się kiedyś odwróci' czy 'nadejdzie taki czas, gdy wrócimy na szczyt' są już chyba tylko pobożnym życzeniem spragnionych sukcesów kibiców niebieskich. Przed każdym sezonem piłkarze i trenerzy obiecują złote góry, ale do wierzchołka owych gór droga pozostaje daleka. Wspinaczka Nerazzurich na szczyt przypomina syzyfową pracę , bo po zakończeniu rozgrywek zawsze jest tak samo. Milan czy Juventus świętują kolejny tytuł mistrzowski, a Inter musi się obejść smakiem i pogodzić z losem przegranego. Po kolejnym tradycyjnie straconym sezonie Massimo Moratti z gronem oddanych mu pracowników rozpoczyna gorący okres mercato. Wymiana połowy kadry i trenera to chleb powszedni, bo z tymi, którzy z różnych powodów się nie sprawdzili należy się jak najszybciej rozstać. Nieważne, że wcześniej za zawodnika zapłaciło się 10 mln euro a teraz oddaje się go za połowę tej sumy. Każdy interes wiąże się z ryzykiem strat, a fakt, iż Inter traci niemalże na każdym transferze to już zupełnie inna bajka.

Popularne przysłowie głosi, że 'nie ma sytuacji bez wyjścia'. Co zatem może okazać się lekarstwem na problemy Interu?? Coś na pewno należy zmienić. Wydaje się, że osobą odpowiedzialną za całe zło, za aktualny stan rzeczy jest charyzmatyczny właściciel klubu Massimo Moratti. Znany z braku cierpliwości dżentelmen często w postępowaniu kieruje się emocjami. Decyzje podejmuje pod wpływem chwili, impulsu. Nie muszę chyba wspominać, iż postanowienia pana Morattiego są fatalne w skutkach. Zła sytuacja zmienia się w gorszą, a gorsza w kiepską. Potem nie pozostaje już nic innego jak płakać nad rozlanym mlekiem. Kiedy w minionym roku Moratti zrezygnował z prezydentury w Interze wydawało się, że chora sytuacja może się poprawić. Stało się inaczej. Mianowany na nowego szefa Giacinto Facchetti tylko teoretycznie sprawuje rządy w Interze. Tak naprawdę jest on marionetką w rękach właściciela drużyny, który cały czas sprytnie pociąga za odpowiednie sznureczki, by mieć kontrolę nas każdym ruchem 'prezydenta'. Jeśli Moratti nie zmieni swojego charakteru i postępowania trudno wyobrazić sobie przyszłość Nerazzurich w różowych kolorach.

Sezon co prawda jeszcze się nie skończył, ale już teraz można zaryzykować stwierdzenie, iż Inter za dużo w nim nie zwojuje. Niebiescy już dawno stracili szanse ba 14 tytuł mistrzowski, chociaż Roberto Mancini i spółka do pamiętnej, bo pierwszej w sezonie porażki z Milanem ślepo wierzyli, że 11 punktów straty do lidera można jeszcze odrobić. Inter nadal liczy się w walce o Ligę Mistrzów, ale nie ma się co oszukiwać. Włosi na pewno nie są faworytem tych rozgrywek i ich końcowy sukces w Champions byłby na pewno sporą niespodzianką żeby nie powiedzieć, że sensacją, W zasięgu Nerazzurich jest chyba tylko Puchar Włoch, chociaż wydaje się, ze lokalny rywal AC Milan zrobi wszystko, by i tutaj team Morattiego obszedł się tylko smakiem.

We Włoszech już teraz spekuluje się na temat rewolucji w szeregach Interu. Pytanie brzmi ile jeszcze pieniędzy i zdrowia należy włożyć w tą drużynę, by ta zaczęła grać na miarę oczekiwań?? Potęgi futbolowej nie stworzy się w jeden dzień. Na wszystko potrzeba czasu a co za tym idzie także cierpliwości. Moratti jak widać jest w gorącej wodzie kąpany, bo co roku zamiast zaufać temu co już ma, woli zniszczyć to, co z trudem udało się stworzyć i zaczyna wszystko od początku.

Agnieszka

Źródło: InterMediolan.com

Komentarze: 0


Reklama

Reklama

Piłkarze urodzeni dziś

  zobacz wszystkich