Yaya Toure w Interze? To wbrew pozorom realny transfer

2 lutego 2015 | 13:52 Redaktor: MAD Kategoria:Publicystyka8 min. czytania

Gdy usłyszałem o tym po raz pierwszy, parsknąłem śmiechem. Po jakimś czasie mi przeszło i zacząłem się nad tym głębiej zastanawiać. W końcu doszedłem do wniosku, że ta misja może się udać. Potrzebujemy „tylko” wyników i odrobiny wyczucia.

Jeśli chcesz zaprosić kobietę ze swoich snów na randkę, to nie możesz przyjść nieogolony, brudny i w podartych butach, bo dama zmierzy cię od stóp do głów i parsknie śmiechem, tak jak ja. Niestety trochę tak prezentuje się nasz Inter, a gdy Iworyjczyk zerknie w tabelę Serie A, w którą ja się boję nawet zajrzeć, to też parsknie, a potem wytransferuje się prędzej do…Sassuolo, niż do nas.

Zacznę od końca. Co nam da transfer najlepszego piłkarza Afryki?

Ogromna klasa sportowa i wszechstronność – banały, siła fizyczna w środku pola, odpowiedni balans, bo Yaya czuje się świetnie jako ofensywny pomocnik (aż tak się rozwinął), ale też może popracować w defensywie. W dodatku stałe fragmenty gry, które Iworyjczyk bardzo podszkolił, a u nas brakuje do tego odpowiednich specjalistów. Jednak chyba największym atutem takich przenosin byłby komunikat wysyłany światu: „kupujemy najlepszego (?) środkowego pomocnika w Europie”. Za nim przyjdą kolejne gwiazdy, bo skoro taki gracz chce u nas grać, będą chcieli i inni.

Nasza pomoc z nim, jakby jej wówczas nie ustawić, będzie jedną z najlepszych, a Toure zostanie z marszu gwiazdą ligi.

Skoro są plusy, to muszą być też minusy

Na pewno wiek, 32 lata to już czas, gdy piłkarz jest po drugiej stronie rzeki, ale z drugiej strony rodzą się też ewenementy, jak Javier Zanetti. Z piłkarzami z Afryki jest zawsze ten sam problem – nigdy nie wiadomo, ile tak naprawdę mają lat. Jednak jeszcze ze 2 lata mógłby pograć, na Serie A pary mu na pewno wystarczy.

Czas. Biegnie szybko i wiadomo, że pomocnik The Citizens będzie coraz słabszy, wolniejszy, szybciej się będzie męczył, a za darmo grał nie będzie. Tu wszystko w rękach Ericka Thohira i jego prawników, którzy muszą odpowiednio skonstruować kontrakt, by go nie przepłacić.

Maniery gwiazdy. Niestety jak już ktoś zostaje gwiazdą to nabiera złych manier, a piłkarze z Afryki, to właściwie gwarant humorów. W zeszłym roku Yaya strzelił focha, bo nie dostał od klubu tortu na urodziny. Oglądam Mauro Icardiego i choć to młody chłopak, to już myśli, że świat się kręci wokół niego (Osvaldo vs Icardi? Jestem po stronie Osvaldo), a nie chcę już takich rzeczy u nas widzieć.

Jak widać minusy są oczywiste, nie takie straszne, więc nic nas nie zaskoczy.

Dlaczego Yaya miałby odejść z Manchesteru City?

Wróćmy do tego parsknięcia, bo to nie tylko moja reakcja, ale też moich znajomych, gdy im powiedziałem o tym „nierealnym” transferze. Gwiazda City, w zeszłym sezonie to on poprowadził „Obywateli” do tytułu, zdobywając 20 goli i notując 9 asyst, ale jego wkład przewyższa nawet te liczby. Gdy kontuzjowany był Sergio Aguero to właśnie Iworyjczyk ciągnął ten wózek.

Dlaczego miałby teraz odchodzić?

Prasa w Anglii dudniła nie tak dawno, że City się zwyczajnie zestarzało i trzeba wprowadzać świeżą krew, bo coraz starsi liderzy stają się z dnia na dzień słabsi. Jest coś jeszcze. Toure to jeden z najlepiej opłacanych piłkarzy w bogatej Premier League, a tygodniówki może mu pozazdrościć wiele ligowych gwiazd. Jeszcze do niedawna wysokie pensje nie były problemem, na kominy płacowe w City nikt nie patrzył, ale gdy w życie weszło Finansowe Fair Play to i na Etihad muszą się liczyć z wydatkami. To jedna strona medalu, druga jest taka, że po sezonie zostanie Toure tylko rok kontraktu, więc albo trzeba go sprzedać (będzie miał 32 lata), albo przedłużyć umowę, by nie odszedł za darmo.

I tu zaczynają się dla wszystkich schody, a dla nas pojawia się szansa. Nikt o zdrowych zmysłach nie da pomocnikowi takich samych pieniędzy, które ma zagwarantowane teraz (bodajże 220 tysięcy funtów tygodniowo!). On sam na pewno zostając w City, chciałby podobną kwotę. Poza tym nie dostanie trzyletniej umowy, a takiej by oczekiwał, więc w deszczowej Anglii nic go nie będzie już trzymać, za to mogą kusić słoneczne Włochy. Legenda Liverpoolu Steven Gerrard odchodzi po sezonie, odszedł Frank Lampard, obaj są po trzydziestce, mają znacznie większy dorobek od „naszego” pomocnika, ale nikt ich czule nie całuje na do widzenia, więc czemu miałby ktoś płakać po Toure? Taka kolej rzeczy.

Kasa kasą, ale ostatnio Toure i Manchester City nie piją sobie z dzióbków. Większość pewnie wie, że – pisałem o tym w minusach – Yaya obraził się na klub, że nie dostał urodzinowego tortu. Z jednej strony, nawet można zawodnika zrozumieć, bo bez niego nie byłoby obecnego City, więc tak prosta forma docenienia jest wskazana, ale foch okazał się dziecinną zagrywką.

Znacznie bardziej zawodnika zdenerwowało, że gdy jego brat Ibrahim umierał, to klub na początku sezonu nie chciał dać mu wolnego. Zwyczajna rzecz, ktoś bardzo nam bliski jest na łożu śmierci, więc chcemy być przy nim w ostatnich dniach/godzinach. Czasami są ważniejsze sprawy, niż futbol. Nie dla City.

Co (lub kto) może go przekonać do transferu?

Agent! Dimitry Seluk to kawał skurczybyka, ale gdyby nie on, Toure nigdy nie zarobiłby takiej fortuny. Szantaże, fikcyjne oferty, uwypuklanie niezadowolenia swojego klienta – to sztuczki Seluka. Po incydencie z tortem Ukrainiec straszył ofertą z Barcelony, oczywiście nic takiego nie miało miejsca, ale gdy Iworyjczyk grał w Barcy, to Seluk straszył też tam, wówczas Pep Guardiola się nie ugiął i pozbył się pomocnika…a Seluk zgarnął prowizję.

Z agentem jest dosyć ciekawie, bo pracuje on dla grupy „UNGEKLÄRT”, a ta ma pod opieką m. in. Edena Hazarda, Juana Cuadrado, Edinsona Cavaniego, Koke i MAURO ICARDIEGO. Jest więc punkt zaczepienia, bo wiadomo, że wewnętrzne interesy łatwiej doprowadzić do szczęśliwego finału. Agentom przecież chodzi o jedno – o pieniądze z prowizji. Ten sezon to już czwarty, gdy Seluk nie zarabia na kliencie, a wiemy, że prowizje od transferów, to jest to co tygryski lubią najbardziej. Zresztą zapytajcie Jorge Mendesa. Po sezonie będzie więc ostatni dzwonek, by Ukrainiec coś jeszcze zarobił na transferze. Będzie Toure więc przekonywał.

Roberto Mancini o transferze Toure mówi w mediach, stara się go przekonywać, a przecież nie wszystko wiemy, może się już kontaktował z pomocnikiem i coś ustalił? Lubią się, a to tylko może pomóc. Zarówno w transferze, jak i podczas dalszej współpracy. Jeśli nic nie jest na rzeczy, to zachowanie Manciniego określiłbym jako idiotyczne, bo przekaz poszedł w świat: my, biedaki, chcemy takiego asa. Przecież wtedy inni, już nie biedni, od razu by go zaczęli werbować i z pewnością by się im to udało. Wierzę, że nasz trener wie co robi. Chcę wierzyć.

Nie popijam kawy z naszymi księgowymi, więc nie orientuje się w finansach Interu, wiem jedynie, że są mocno ograniczone. Jednak wysupłanie 100 tysięcy funtów tygodniowo (może trochę więcej) na Yayę, może się tylko opłacić i to na wielu płaszczyznach. W tej chwili mamy jedynie dwóch piłkarzy z Afryki, są to Isaac Donkor, młodziutki Ghanijczyk oraz Joel Obi, ale wątpię, by ich koszulki cieszyły się takim popytem, jak trykot Interu z nazwiskiem: Yaya Toure. Kupią go ludzie w Afryce (ci co ich stać), kupią też w Europie i marketing będzie się kręcił, a drużyna zyska piłkarza przez duże „P”.

Cały ten tekst można będzie jednak wyrzucić do śmieci, jeśli nie zaczniemy porządnie grać w piłkę, bo zawodnik tego formatu nie przyjdzie grać do nas, jeśli nie potrafimy wygrywać z drużynami pokroju – z całym szacunkiem – Torino czy Sassuolo. Sytuacja wygląda więc tak, że musimy go czymś zachęcić. Mamy wiele atutów, ale Yaya Toure nie przejdzie do nas, bo we Włoszech jest słońce, a w Anglii deszcz. Liga Mistrzów jest właściwie nierealna, Liga Europy może, ale to nic pewnego, Thohir nie przekona zawodnika też długofalowym planem, bo Iworyjczyk nie będzie u nas długo, jeśli będzie w ogóle. Porównywalnych pieniędzy też nie zaproponujemy.

Wspólna agencja menedżerska Icardiego i Yayi – Seluk powinien namawiać na transfer (chce kasy), fakt, że w City nie zapewnią mu warunków, jakie ma teraz oraz ochłodzenie relacji pomocnika z klubem to atuty, które Inter ma w rękach. Teraz należy pokazać, jak bardzo nam (klubowi) na nim zależy – dzwonić, pytać, głaskać po głowie.

Na koniec pozostaje jeszcze kwestia dogadania się z The Citizens, co do kwoty i sposobu jej wypłacenia, ale nie powinna być ona wyższa, niż 15-20 mln funtów. Piłkarz najwyższą wartość rynkową osiągnął dwa lata temu i od tamtej pory ona spada. Po sezonie będzie to jeszcze mniej, niż 26 baniek, na które wycenia gwiazdę City portal Transfermarkt.co.uk.

Jak widać nie jest to absurdalne marzenie. Gdy Inter odpowiednio umiejętnie przeprowadzi całą akcję, to w końcu nasz zespół zyska…Yaya.

Marcin Dobski
Twitter: @szachmad

Źródło: inf.własna

Polecane newsy

Komentarze: 5

Interista

Interista

2 lutego 2015 | 16:03

szkoda, że ma już 32 lata.... a z afrykańcami to różnie bywa, może już ma 40

Danilux

Danilux

2 lutego 2015 | 17:45

Jestem entuzjastą tego transferu. Nie jestem w stanie sobie wyobrazić mojej radości, gdyby doszedł do skutku... a wierzę, że może się udać :)

Kacpper

Kacpper

3 lutego 2015 | 16:16

Z Mancinim transfer Toure jest bardziej możliwy, więc trzymam kciuki.

VVujek

VVujek

3 lutego 2015 | 17:32

Wątpię,że zagra w Interze.

Grabinho

Grabinho

6 lutego 2015 | 17:35

Lepszy "stary" Yaya niż młody Guarin...


Reklama

Reklama

Piłkarze urodzeni dziś

  zobacz wszystkich