Bal na Titanicu

14 marca 2015 | 17:46 Redaktor: Sebastian Miakinik Kategoria:Publicystyka4 min. czytania

Bohaterowie tej podróży żyją w dwóch błędnych przekonaniach. Pierwsze dotyczy spojrzenia na otaczającą ich rzeczywistość. Są w swoich oczach bowiem jedynymi w swoim rodzaju, bohaterami niezwykłego rejsu, którzy jako nieliczni dostali w posiadanie bilety. Patrząc przez różowe okulary nie liczą się z czasem i pieniędzmi, bo zawsze jest jakieś jutro. Czują, że z racji pozycji mogą sobie pozwolić na wiele, a na pewno na więcej niż inni. Drugi błąd polega na założeniu, że wszystko zmierza w dobrym kierunku i coś takiego jak katastrofa jest odległe, a wręcz nierealne. Orkiestra gra. Bal trwa dalej. Coś Wam to przypomina?

Inter w tym sezonie wydaje się w taką podróż wyruszać. Biznesmen z Indonezji podejmuje rękawicę wypłynięcia z mielizn ligowej szarości i nie szczędzi środków na renowację starej łajby. Zmiana kapitana i pierwszego oficera wprowadza do klubu ożywienie. Pojawiają się nowe nazwiska. Kolejne mercato przynosi powiew doświadczenia zmieszany z nazwiskami perspektywicznymi. Co zatem wpływa na jakość tego okrętu?

Gdzie jest nemo, czyli kapitan

Już od kilku spotkań każdy z kibiców (zawodników?) wydaje się szukać  lub oczekiwać na zryw, którego motorem napędowym powinien być kapitan drużyny.  W Interze zwyciężyła pewna tradycja,by po monumentalnym Zanettim opaskę dzierżył także ktoś z linii defensywnej. Boiskowy talent, potencjał mniejszej lub większej wagi-nieważne. Adrea Ranochia dostąpił zaszczytu, który nawet z odległej perspektywy wydaje się go przerastać lub ograniczać do wyboru orła lub reszki, połowy lub piłki. Nie chcę broń Boże formułować zarzutów co do piłkarskich umiejętności Andrei, natomiast ewidentnie muszę podważyć jego umiejętności wpływu na drużynę w szatni, czy też reprezentowania jej na zewnątrz.Wątpliwości budzą jego przedmeczowe i pomeczowe wpowiedzi oraz widoczna na boisku frywolność linii obrony. Przed Violą słyszymy „jesteśmy gotowi”, po meczu „w następnym wszystkim pokażemy”. Znany bit na Titanicu. Brakuje lidera, kogoś kto weźmie sprawy na przysłowiową klatę i od czasu do czasu spoliczkuje „Balotellego” czy zmotywuje zespół od środka. Nie chce się wierzyć, że sfrustrowani są tylko kibice i tylko im zależy chociażby na sygnale, że drużyna wie, że ten rejs jest co najmniej podejrzany. Wystarczy, że moja uboga poniekąd fantazja w miejscu Andrei w obecnej sytuacji wyobrazi sobie Dekiego…

Catenaccio wróć

W obronie gramy dramat. Krótko i na temat. Wystarczy spojrzeć na statystyki straconych bramek w lidze. Całą masa błędów indywidualnych sygnalizue, że blok defensywny jest niekompletny, niestały i niepewny. Nogi drżą, są jak z galarety, ale nie przeszkadza to nam w obliczu rywala grającego ostry pressing rozgrywać piłkę tuż przed polem karnym. Wyprowadzenie piłki leży na całego. Straty na 30-40 metrze przydarzają się zbyt często i niestety są bezlitośnie wykorzystywane. Zamiast wierzyć w zespołowość wierzymy w gwiazdorstwo i beztroskość. Mam czasami wrażenie, że obrońca Interu to człowiek wiecznie zdziwiony tym, że znowu trzeba wracać, choć przed chwilą mieliśmy piłkę. Biczowanie Jesusa już wydaje się bić przereklamowane, ale ile można pewne sprawy tolerować? Stara piłkarska prawda mówi, że zespół buduje się od defensywy. Nie stać nas na 90-minutowe fajerwerki w napadzie, stały pressing i lanie każdego rywala. Recepta na dziś to solidność w defensywie i błysk od czasu do czasu w ataku. Na to nas stać. Tak czy nie??

Łapanka do maszynowni

Inter jest aktywnym graczej transferowym. Fluktuacja piłkarzy od czasu zmian u steru nabrała tempa. Niby dobrze. Sprowadzamy wielu graczy, nazwiska mniej lub bardziej znane, sprane lub dopiero co wyprodukowane przez marketingową machinę futbolowej karuzeli. Otwartym pytaniem pozostaje celowość tych zakupów. Czy jest to część większego planu? Czy nasze zakupy wynikają z okazji na rynku czy też staramy się dopasować je do długofalowej strategii ? Czy budujemy drużynę? Łatamy dziury, uzupełniamy formacje, zwiększamy rywalizację na każdej pozycji? Paradoksem jest nasza ławka rezerwowych… o klubowej młodzieży już dawno zapomniałem (nie mam na myśli Carizzo!!!!). Chaos wokół nas i w nas.. Bawimy się w szejków, tylko biedniejszych, kupując lub wypożyczając produkty z nieco niższej półki. Czy gdy witając nowego zawodnika i słysząc, że Inter to klub jego marzeń nie macie wrażenia, że to zaczyna być komiczne? Kto marzy o ósmym zespole Serie A bez szans na Ligę Mistrzów? Na pewno Yaya Touree..

Łopot flag na zgniłym maszcie

Smutno się robi, gdy nadzieja zdaje się nie mieć podstaw. Lepiej o niej zapomnieć i wsłuchać się w miłe dla ucha dźwięki okrętowej orkiestry. Powoli będziemy ją wyciszać. Myśleć o jutrze i pojutrze, minimalizując miejsce w tabeli, stracone bramki, nadal wierząc w awans. Cała ta zbieranina w rzeczywistości przypomina jednak zastrzyk prowadzący do eutanazji. Grozi nam katastrofa. Lepiej to sobie uświadomić i wziąć się do roboty!!

Sebastian Miakinik

Źródło: inf.własna

Komentarze: 4

Klinsi64

Klinsi64

14 marca 2015 | 18:15

słabe

MrGoal

MrGoal

14 marca 2015 | 18:32

Oczywiście, że dobre, bo sama prawda została napisana. Obrona to jest dramat. Nie ma w niej nie tylko umiejętności ale też werwy, ikry. Są ospali, bez wiary a do tego piłkarsko słabi (Santon trzyma nienajgorszy poziom). Mam wrażenie, że Ranocchia to jest jedyny obrońca na świece, który grając przeciwko Messiemu lub np Hazardowi byłby w stanie wykonać numer dostępny do tej pory tylko postaciom z kreskówek a mianowicie dało by mu się zawiązać nogi wokół szyji. Ale pal licho jego umiejętności, jak ktoś mógł go zrobić kapitanem, skoro facet na boisku nie żyje w ogóle! Jego twarz (co nie jest jego winą) nie dość, że wydaje się być nieskażona żadną myślą to jeszcze jest nieskażona żadnymi emocjami. Zero krzyku, oklasków, opieprzu i pochwały, nic! Kapitan widmo, faktycznie ograniczający się do wyboru połowy i wymiany proporczyku

Matteo777

Matteo777

14 marca 2015 | 22:13

Odpowiadając na pytanie z nagłówka... Przypomina Mi to świat za oknem, nie tylko Inter? :( Generalnie masz rację, ale ten tekst to sztuka dla sztuki i to w średnim wykonaniu. Przekaz mieści się w kilku zdaniach. Mam takie odczucie, że używasz za dużo takich utartych frazesów, aluzji, metafor. Takie to wszystko jest 'przecukrzone'. Ale spoko, to tylko takie uwagi, może pomogą. ;) pozdro

Danek

Danek

14 marca 2015 | 22:32

Yaya może nie marzy o Interze ale może Mancio jest dla niego kimś więcej niż byłym szefem. Może ma ambicje i chce pomóc przyjacielowi. Jasne kosmos marzenie ale całkiem racjonalne jakby się mu głebiej przyjrzeć :P


Reklama

Reklama

Piłkarze urodzeni dziś

  zobacz wszystkich