Strach się bać

19 sierpnia 2015 | 11:46 Redaktor: Sebastian Miakinik Kategoria:Publicystyka4 min. czytania

Wielkimi krokami zbliża się nowy sezon, w który wejdziemy meczem z Atalantą Bergamo. Oczekiwaniu na jego inaugurację towarzyszy niepokój, uczucie kibicom Interu znane, bo obecne już od dłuższego czasu.  Coraz trudniej o optymistów pomimo tego, że z pewnością jesteśmy świadkami zmian. A o nie nam przecież chodziło..

Na pierwszy rzut oka wszystko na papierze wygląda dobrze. Mancini, postać dla której mediolańskie mury to nie tylko „odgrzewany i smaczny kotlet”, ale też wisienka na torcie klubowych osiągnięć w trenerskim cv, miał sporo czasu i swobody w przepracowaniu okresu przygotowawczego. Inter grał sparingi ze światową czołówką, był aktywnym graczem na transferowym rynku, wsłuchując się w dodatku w menadżerskie życzenia Włocha.  W mglistych jeszcze nieco kształtach wyłania się przyszłość stadionu oraz plan finansowego odcięcia się od zadłużeń i wyjścia na przysłowiowe zero, w kierunku namacalnego dochodu w kolejnych latach.

 Cieszą także jasno sprecyzowane cele, których być może jeszcze niedawno brakowało lub ewoluowały w trakcie sezonu. Po odcięciu się od pozorowanych na zastraszanie przeciwników wypowiedzi o mistrzostwie Serie A, ograniu Juventusu i spółki w drodze na tron, warto poświęcić chwilę wypowiedziom nieco bardziej stonowanym, ale i najbliższym rzeczywistości. Naszym celem jest awans do Ligi Mistrzów w nadchodzącym sezonie. Cel z grupy SMART, bo zarówno ambitny jak i realny. Pewnym wydaje się to, że awans do grona najlepszych klubowych drużyn Europy potrzebny jest klubowi jak tlen na ostatniej prostej. Jego realizacja wiele ułatwi, tak po prostu z dnia na dzień. Inter jako marka wróci na salony przedmeczowych studio, podreperujemy budżet, a wynik sportowy pomoże ściągnąć znane nazwiska. Z tego celu Mancini powinien zostać rozliczony twardą ręką.

Przeglądając klubowy terminarz spotkań znowu trudno szukać gdzieś złośliwości losu. Początek sezonu to mecze z rywalami z potencjalnie niższej półki, czas na zgranie, nabranie tempa w wejściu w sezon i co już od dłuższego czasu nakazywało nam wierzyć- ograniczona liczba spotkań. Brak występów w pucharach to rzecz jasna fizyczna świeżość, głód gry i tak dalej i tak dalej… Wszak przerabialiśmy to nie tak dawno. Do tego wszystkiego dochodzi atmosfera bojowości w drużynie. Nowe twarze, określane przez stare twarze mianem solidnych wzmocnień, dodających skrzydeł i mocy nie tylko na treningach. Od czasu do czasu któryś z piłkarzy wspomni także o potrzebie odbudowania zaufania wśród kibiców. Teoretycznie mamy wszystko, by osiągnąć założony cel. Skąd więc niepokój?

Niestety, w każdym kilogramie cukru tkwi ziarno goryczy. Ziarno tak bardzo czarno-niebieskie, że niemal każdy może je wymienić jako główny składnik Interu. Mancini wydaje się mieć spore problemy z dobraniem taktyki na spotkania, których wyniki są rozczarowujące. Można się spierać, że graliśmy z najlepszymi (Real, Bayern) albo że wyniki sparingów są bez znaczenia, jednak różnica klas w niektórych meczach, bądź stosunek bramek nie przekonują mnie do Interu w tym wydaniu. Aktywność transferowa nie uzupełniła luk w pewnych formacjach, a ostatnie doniesienia mimo wszystko zaskoczyły obserwatorów. Pewne jest to, że nadal musimy kogoś kupić, czas ucieka, a sklepy na transferowym rynku pustoszeją. W żaden jednak sposób nie powinno to rozgrzeszać Manciniego, który jeżeli obmyśla tłumaczenia w stylu „zespół potrzebuje czasu na zgranie”, to chyba planuje kpiny z nas wszystkich. Eric Thohir pozostaje nieco w cieniu. Nie przeszkadza trenerowi, ale też nie widać specjalnej motywacji czy namaszczenia prezesa ukierunkowanego na drużynę. Jak pamiętamy pewien dodatkowy wielkanocny trening podziałał na piłkarzy jak zimny prysznic i może warto z kolejnym bodźcem wystartować nieco wcześniej.

Wszystko jak zawsze będzie leżeć po stronie mentalnej, która w Interze odeszła wraz z sytą starą gwardią i jak dotąd nie wróciła. Kibic wymaga zaangażowania i braku kompromitacji w defensywie, najczęstszej przyczyny traconych przez nas bramek (banał, wiem). Trofeo Tim nie martwi trenera, bo gole straciliśmy po niefrasobliwości, ale martwi fakt, że od zarania powrotu na stare śmieci, Mancio tej niefrasobliwości wyeliminować nie potrafi.

Niebawem gramy z Atalantą. Emocji nie zabraknie. Strach się bać jak to będzie.

Sebastian Miakinik

Źródło: inf.własna

Polecane newsy

Komentarze: 3

Tytus

Tytus

19 sierpnia 2015 | 12:56

Cierpliwości.

janek13

janek13

19 sierpnia 2015 | 16:51

po ostatnim meczu z AEK,moja cierpliwość się już kończy...

MrGoal

MrGoal

19 sierpnia 2015 | 16:59

" Aktywność transferowa nie uzupełniła luk w pewnych formacjach". Dla mnie sedno i główne źródło mojego pesymizmu co do sezonu. Transfery robi się nie dla transferów, ale by zbudować drużynę. Optymistów proszę o podanie sensownej wyjściowej 11 w sensownej formacji , takiej, która jest pełnoprawna, tzn zawiera wszystkie formacje itd. Nie taką na zasadzie, nie mam rąk, to dokręcę sobie 3 nogę. Bo moim zdaniem się nie da


Reklama

Reklama

Piłkarze urodzeni dziś

  zobacz wszystkich