Inter 1:0 Southampton
Inter Mediolan zdobywa swoje pierwsze 3 punkty w Lidze Europy! Podopieczni Franka de Boera wygrali dziś z angielskim Southampton 1:0, a jedyną bramkę w meczu zdobył Antonio Candreva.
Spotkanie punktualnie o godzinie 19:00 rozpoczął sędzia Mazeika z Litwy. Na murawie pojawili się w tradycyjnych czarno-niebieskich strojach gracze Interu, natomiast Southampton wystąpił w jednolitych, czerwonych trykotach. Od początku to przyjezdni próbowali przycisnąć rywala, wyglądali na bardo zmotywowanych. Przed 10. minutą tempo jednak spadło, a obie ekipy próbowały jak najdłużej przetrzymywać piłkę w okolicy środka boiska. Taki scenariusz gry utrzymywał się przez dłuższy czas ze sporadycznymi atakami jednej z drużyn, które z reguły kończyły sie jeszcze przed oddaniem strzału. W 19. minucie akcję przeprowadzili goście - dośrodkowywał Hojbjerg, a do futbolówki dopadł Rodriguez, jednak uderzył ponad bramką gospodarzy. 4 minuty później znowu okazję na gola mieli gracze Southampton, ale Cuco Martina nie trafił czysto w piłkę z okolicy 5 metra. Nerazzurri zdawali się nie istnieć na boisku, pełną kontrolę nad meczem przejęli Święci. W 30. minucie przeprowadzili oni kontratak, w wyniku którego piłkę skierowaną do Rodrigueza wybił Handanović, jednak ta odbiła się od napastnika gości i leciała do bramki, ale w porę interweniował Nagatomo. Już w następnej akcji znowu zadrżało pod bramką Słoweńca - teraz to Ward-Prouse uderzał z dystansu, na szczęście strzelił tuż nad poprzeczką. Pierwszą dobrą okazję na objęcie prowadzenia Inter miał dopiero w 41. minucie. Eder otrzymał futbolówkę w okolicach 20 metra i zdecydował się na uderzenie, które ostatecznie niewiele minęło lewy słupek bramki. Po tej akcji Inter trochę przyspieszył, ale do przerwy nie udało im się nic więcej zdziałać. Zawodnicy obu drużyn zeszli do szatni, a na tablicy wyników widniał bezbramkowy remis.
Druga część spotkania zaczęła się od kontuzji doznanej przez gracza gości, Shane Longa, w starciu z Mirandą. W natarciu w dalszym ciągu wydawał się być klub z Anglii. W 52. minucie Rodriguez otrzymał podanie w polu karnym i udało mu się strzelić do bramki, jednak sędzia uznał, że zawodnik przekroczył przepisy i nie zaliczył gola. Zaledwie kilka minut później zaatakowali Nerazzurri. Po dwójkowej akcji Gnoukouriego i Edera piłka trafiła do Icardiego, który z lewej strony pola karnego oddał mocny strzał, który wylądował minimalnie ponad bramką gości. Kiedy wydawało się, że to Southampton w pełni kontroluje spotkanie, nagle szybką akcję przeprowadził Inter. W 67. minucie po dośrodkowaniu Santona z lewej strony boiska futbolówka trafiła w sam środek pola karnego, gdzie dobrze ustawiony był Antonio Candreva i świetnym strzałem z pierwszej piłki dał prowadzenie gospodarzom! Inter zdecydowanie potrzebował tego gola, by zacząć grać w taki sposób, jaki się od nich oczekuje. W 73. była szansa na podwyższenie wyniku - Icardi po wyminięciu dwóch zawodników w polu karnym strzelił na bramkę Forstera z ostrego kąta, jednak lepszy okazał się golkiper Świętych. W 77. minucie bardzo brzydko faulował Brozović, a jako że miał już na koncie żółty kartonik, musiał zejść z boiska. Po tym zdarzeniu Frank de Boer postanowił interweniować i zmienił Candrevę na Ansaldiego, aby utrzymać korzystny wynik do końca. Tuż po tej zmianie kapitalną szansę zmarnowali goście. Ward-Prowse bardzo celnie dośrodkowywał z rzutu wolnego, a kompletnie nie kryty van Dijk w sytuacji sam na sam z Handanovićem musiał uznać wyższość bramkarza Interu. W 86. minucie doszło do kolejnej zmiany - murawę opuścił Eder, a w jego miejsce wszedł Perisić. Minutę przed końcem regulaminowego czasu gry z rzutu rożnego główkował Austin, ale ponownie całą sytuację uratował Handanović. W ostatniej minucie doliczonego czasu próbował jeszcze Ward-Prowse, ale jego strzał przeleciał kilka centymetów obok prawego słupka. W 96. minucie sędzia zakończył mecz wynikiem 1:0 dla Interu Mediolan.
INTER MEDIOLAN 1:0 SOUTHAMPTON
INTER (4-3-3): Handanovic; Santon, Miranda, Murillo, Nagatomo; Gnoukouri, Medel, Brozovic; Candreva, Icardi, Eder.
Ławka: Carrizo, Palacio, Ansaldi, Banega, D'Ambrosio, Perisic, Yao.
Trener: De Boer.
SOUTHAMPTON (4-3-1-2): Forster; Martina, Yoshida, Van Dijk, McQueen; Hojbjerg, Romeu, Ward-Prowse; Tadic; Long, Rodriguez.
Ławka: McCarthy, Clasie, Fonte, Davis, Austin, Boufal, Stephens.
Trener: Puel.
Źródło: inf. własna
Jestem NOWY XD
20 października 2016 | 22:07
gdyby nie handa to bylo by 3-1 :) masakra jak ten koles nas ratuje ktory to juz raz :)
Morfo
20 października 2016 | 22:36
W końcu wygrana, te punkty podtrzymaja morale... brawo Handa, znów pokazuje ze jest jednym z najlepszych w Interze jak nie najlepszym. Brozo dał ciała z tą czerwienią, czysta głupota, czułem ze po tej przerwie gra od pierwszej minuty dla niego będzie zbytnim zaufaniem. 3 pkt sa, gratuluję, teraz liga.
aspirynaA
20 października 2016 | 22:55
no tak z Juve i Sauthampton wygrywamy a z ogórkami w piz..... Jak tu nie kochać naszego Interu.
Internaldo
21 października 2016 | 00:01
Mecz w naszym wykonaniu słaby ale najważniejsze, że trzy punkty zostały. Brozo dał ciała, nie chce chłopina chyba pograć sobie dłużej, głupi drugi faul i adios. Obserwujemy dalej..
zbigi30
21 października 2016 | 00:42
Handa najlepszy na świecie
samuraj
21 października 2016 | 17:24
Forma do góry.... :D
Oraxor
21 października 2016 | 18:27
Najważniejsze,że wygrali. Ja bym widział Handanovicia jako kapitana.
samuraj
21 października 2016 | 19:19
Wg mnie też (handanovic kapitanem).
oster
22 października 2016 | 09:29
Pozbyć się powinni tego bałkańskiego pajaca Brozo bo tym nie dość że jest kiepski to jeszcze ma z głową coś nie tak, ten typ to jakaś porażka...
samuraj
22 października 2016 | 13:01
A czego się spodziewaliście po Brozovicu? Chłopak zagrał pierwszy raz od 1,5miesiąca (bo w sierpniu grywał w towarzyskich). Od jakiegoś czasu tylko trybuny.
A teraz sorry, za mało twórcze określenie, ale Frąk Debur idiota wystawia gościa bez meczowego rytmu od pierwszej minuty. Sorry to Debur okazał się większym idiotą.
A jeśli chciał go poniżyć to mu się udało.
Maciej Pawul
22 października 2016 | 18:31
Czasami sobie myślę, że z tym składem to ani Simeone, ani Mourinho, ani żaden inny trener-zbawca nie miałby dobrych rezultatów. Z drugiej strony jest paru graczy z potencjałem, tylko.. gdzieś to wszystko się gubi w meczu. Trzymam Franka za słowo, ma kredyt zaufania jak każdy trener, w styczniu ocenię, czy jest to drużyna, na którą czekamy, bo teraz na pewno nie.
Lethal Doze
22 października 2016 | 20:08
tragiczna gra
Reklama