Na kawie z Ederem
Jak co tydzień zapraszamy na nowy odcinek Caffe Doppio. Tym razem o swoim życiu piłkarskim i prywatnym w rozmowie z Roberto Scarpinim opowiadał Eder:
- Przyszedłem na świat w Lauro Muller w Brazylii i od najmłodszych lat grałem w piłkę. Zaraz po szkole ruszałem na boisko, aby toczyć mecze 5 na 5 z moimi kolegami. Jako dziecko nie miałem żadnych wymagań. Moi rodzice pracowali bardzo ciężko, ale mieliśmy dobre życie. Moi dziadkowie pochodzili z miejscowości Nove we Włoszech.
- Jestem zadowolony, ponieważ wszystko co w życiu osiągnąłem zawdzięczam wyłącznie swojej ciężkiej pracy. Nikt mi nie pomagał. Dobrą grą w Sampdorii zasłużyłem sobie na powołanie do kadry i transfer do Interu. To gdzie dzisiaj jestem to efekt ciężkiej pracy i wielu poświęceń. Zaczynałem koło bloku i zwiedziłem już wiele klubów dlatego mam ogromy szacunek do piłki na każdym poziomie. Zaczynałem w Empoli, później zaliczyłem sporo wypożyczeń, bo w końcu trafić do Sampy. Następnie pojawiła się reprezentacja i Inter. Jestem dumny, że zapracowałem na to wszystko na boisku. Jako dzieciak trafiłem do Frosinone i ten okres dał mi wiele. Cieszę się, że tak dobrze idzie im w tym sezonie. W Brescii mam wielu przyjaciół poza boiskiem i nawet teraz staram się do nich powracać.
- Moim ulubionym daniem jest carbonara i sam potrafię ją przygotować. Podczas pobytu w Empoli często jadałem cielęcinę z zieloną fasolką - typowe toskańskie danie. W Brescii próbowałem koniny, w Cesenie piadinas, a w Genui pesto. Wielu różnych dań próbowałem także w Mediolanie. Bardzo smakuje mi japońskie jedzenie.
- Swoją żonę spotkałem jeszcze w Brazylii. Znamy się od wielu lat, jeszcze zanim zostałem piłkarzem. Na początku taki związek na odległość był bardzo trudny. Widywaliśmy się raz na 4-5 miesięcy. Kiedy pierwszy raz odwiedziła mnie w Empoli wspólnie z moją mamą zdecydowała się pozostać na stałe. To była ogromna odpowiedzialność, ponieważ tego jednego dnia wszystko uległo zmianie. We Włoszech mieszkamy razem od blisko 9 lat. Urodziny syna to kolejny wielki moment w naszym związku. Ma 4 lata i pierwsze słowa jakie kieruje do mnie kiedy wracam do domu to - Tato, pograjmy w piłkę!.
- Jestem praktykującym katolikiem i 1-2 razy w tygodniu odwiedzam kościół w dzielnicy San Siro. Lubię być blisko Boga i pomaga mi się to wyłączyć. Ta tradycja została mi zaszczepiona w dzieciństwie i jestem jej wierny. Poza tym nie lubię zbyt często wychodzić z domu. Ostatnio wybrałem się wspólnie z Danilo D'Ambrosio. Najlepiej odpoczywam w domu, lub zabierając Eduardo do parku, lub do kina. Wieczorem jemy razem kolacje. Wspólnie oglądamy mecze i kreskówki. Jeżeli chodzi o muzykę to słucham Boba Marleya.
- Mamy świadomość tego jak ważny jest najbliższy mecz przeciwko Romie. Przed nami wielki mecz, ale ostatnio jesteśmy w niezłej formie. Roma ma bardzo mocny składy i nie raz już to udowodniła. Zagramy na własnym stadionie, przed naszymi kibicami i musimy to wykorzystać. Będziemy gotowi. Edin Dżeko to znakomity zawodnik, ale najważniejszy jest zespół. Siłą Romy jest ich wyrównany skład. Nie brakuje w nim topowych graczy z mocnym charakterem.
Źródło: inter.it
Sylvvek
24 lutego 2017 | 00:05
Eder tak przysłodził że zamiast o nas mówić jako faworytach to uważa za takich rome
mariozzzz
24 lutego 2017 | 08:21
Nie slodzi Romie a troszkę ściąga presję z naszych zawodników..Roma się przekona w niedzielę co to ból...Forza Inter !!!
stary ubek
24 lutego 2017 | 12:09
Jedyne co bym powiedział na takiej kawie to "Eder wiesz ty co? Wejź odejdź wstydu oszczędź jesteś fatalny jak Kucharczyk".
stary ubek
24 lutego 2017 | 12:10
Albo to co Materazzi Zidanowi "Grasz jak Rasiak cioto jeb..."
samuraj
9 marca 2017 | 20:27
Eder mordo:)
Reklama