Osvaldo: Chciałem pobić Manciniego
Kibice kochają piłkarskich wariatów, a bez wątpienia jednym z największych świrów ostatnich lat był Pablo Daniel Osvaldo. Były reprezentant Włoch w barwach Interu radził sobie bardzo dobrze (7 goli i 5 asyst w 19 występach), lecz kolejny raz dał o sobie znać porywczy charakter zawodnika.
Kłopoty Osvaldo w Interze rozpoczęły się od meczu z Juventusem (remis 1 - 1). Jeszcze na murawie rzucił się w kierunku Mauro Icardiego, który nie podał mu piłki w dogodnej sytuacji. Akcja miała ciąg dalszy już w szatni, lecz tym razem napastnik obrał sobie za cel trenera Manciniego.
W rozmowie z Gazzetta dello Sport Pablo Osvaldo zdradza kulisy całego zajścia:
- Po tym słynnym meczu z Juve rzuciłem się na niego z pięściami. Krzyczałem: Chcesz się bić? Odpowiedział mi: Nie mów do mnie w ten sposób przy wszystkich.
- Mancini musiał mnie wyrzucić. W przeciwnym razie straciłby autorytet. Poszedłem do jego gabinetu zapłakany i zawstydzony. To świetny trener i dobry człowiek.
Emerytowany napastnik przyznał, że zupełnie nie tęskni za futbolem i nie żałuje decyzji o przedwczesnym zakończeniu kariery:
- Zdecydowałem się opuścić Boca Juniors. Wokół narosło mnóstwo plotek. Nie mogłem wyjść z domu, bałem się ludzi. Nie mogłem tego dłużej ciągnąć. Miałem oferty z Chin i z klubów występujących w Champions League, ale je odrzucałem.
- Znienawidziłem to, co do tej pory kochałem. Piłka nożna zasługuje na szacunek, a ja wolałem grillowanie i picie piwa zamiast pieniędzy. Opowiem wam coś śmiesznego. W grudniu 2016 roku, skontaktował się się ze mną Jorge Sampaoli, który prowadził wtedy Seville. Powiedział: O nic nie będę pytał, możesz robić co tylko zechcesz na boisku i poza nim, ale potrzebuje napastnika. Odpowiedziałem: Szefie trwa festiwal Cosquin Rock! Odparł: Zapomniałem! Oczywiście, że nie może cię na nim zabraknąć. Dwóch szalonych ludzi.
- Czy tęsknię za Włochami? Wrócę tutaj po zimie. Nie pamiętam już śniegu w Bergamo. Grałem w ważnych koszulkach i z wielkimi piłkarzami. W tamtym momencie nie zdajesz sobie jednak z tego sprawy. To coś naturalnego. Dzisiaj rozumiem jakie miałem szczęście, ale nie brakuje mi tego. Uwierzcie mi.
Źródło: GdS
Lambert
16 listopada 2017 | 14:59
ścierwo
Lombardo
16 listopada 2017 | 15:50
Gosc nie mysli zanim cos zrobi.. Potem placze i boi sie ludzi i tego, ze przyjdzie mu zaplacic za swoje zachowanie.
Marna postawa.
Darkos
16 listopada 2017 | 16:48
Gość był zdrowo popierniczony i nieobliczalny, ale jakoś lubiłem tego wariata na boisku
superofca
16 listopada 2017 | 22:50
Szanuję go za to, że sam siebie nie wybiela i zdaje sobie sprawę co spieprzył. Tym niemniej szkoda.
shakurspeare
17 listopada 2017 | 12:30
Lambert takie teksty zachowaj do siebie. Gosc przynajmniej jest szczery a nie jak 90% pilkarzy "kocham ten klub kocham mediolan najlepsi kobicena swiecie bla bla bla"
Morfo
17 listopada 2017 | 13:13
Przyznał że nie miał głowy do piłki choć całkiem ok mu szło, wariat to wiadomo ale szczery przynajmniej hehe
Reklama