Co nam daje powrót Joao Mario?

Wielkimi krokami zbliża się rewanż z Barceloną, którego areną będzie tym razem San Siro. Po ostatnich spotkaniach włoskie media prześcigają się w spekulacjach na temat ustawienia i tego, kto będzie kluczem do nawiązania walki z Blaugraną.

Kandydatem numer jeden, gdyby został zgłoszony do LM, byłby oczywiście drugi najdroższy zawodnik w historii Interu Mediolan. Joao Mario kosztował 40 mln euro plus kolejnych pięć w bonusach. Tylko Christian Vieri wymagał większej inwestycji. Czy to czas, żeby ta kwota zaczęła się zwracać? Chyba najwyższa pora.

Portugalczyk zagrał przyzwoicie z Lazio i koncertowo wręcz z Genoą. Według calciomercato to on pojawi się w środku pola w kolejnych meczach, z zadaniem rozruszania kontaktu z formacją ofensywną. Dwie asysty i bramka ostatniej niedzieli stawiają go wręcz w roli faworyta na tę pozycję w nadchodzacych spotkaniach.

Co wobec tego z Radją? Zawodnik potrzebował zaledwie kilku minut na boisku, aby dołożyć trafienie w ostatnim pogromie, choć było to już trochę jak kopanie leżącego. Ninja z całą pewnością będzie chciał pojawić się na murawie jak najszybciej, jest postacią ambitną i gotową na wyzwania. Jednak to wątpliwe, aby szybko był w pełni gotów na walkę przez całe spotkanie.

Bardzo pozytywnym aspektem powrotu Joao Mario do składu jest konkurencja na środku pomocy. Valero nie może rywalizować z pozostałymi w ofensywie, ale wydaje się dobrym rozwiązaniem na końcówki meczy, kiedy piłkę trzeba przetrzymać dłużej, od czasu do czasu niepokojąc przeciwnika dokładnym podaniem.

Reasumując mamy trzech pomocników o nastawieniu ofensywnym, mogących realizować różne scenariusze taktyczne trenera. Mówi się, że i Salomon z pustego nie naleje, ale wydaje się, że Spaletti zdołał odrestaurować środek pomocy dosłownie z niczego. Chapeau bas, panie trenerze. Tylko kto wyjdzie z Barceloną?

Źródło: inf. własna, calciomercato