Wywiad z Paolo Cozzą

7 lipca 2007 | 11:54 Redaktor: Paweł Świnarski Kategoria:Wywiady6 min. czytania

„Gdy mówię o piłce czuje się jak guru...”

Z wykształcenia prawnik, zajmuje się biznesem, ale furorę robi jako showman w programie „Europa da się lubić". Naturę showmana odkryła w nim polska telewizja. My odkrywamy zacięcie do biznesu, miłość do futbolu i włoskiego Interu Mediolan.
W rok po wstąpieniu do Unii Europejskiej spotykamy Paolo na okolicznościowym festynie w Gorzowie Wielkopolskim. Jak przystało na Włocha przy filiżance kawy, bez kompleksów przed czytelnikami „iGol” odsłania kulisy piłki w Italii...

iGol: Dzisiaj w Gorzowie integruje wszystkich rocznica wstąpienia do Unii. Ale chyba nic tak nie jednoczy i dzieli ludzi jak futbol. Szczególnie ten na najwyższym poziomie.
Paolo Cozza:" Można powiedzieć, że piłka nożna czasami jednoczy, a czasami dzieli. We Włoszech przypomina to wielką rywalizację. Tak wielką, że kiedy na przykład w Lidze Mistrzów gra drużyna inna niż swoja, inna niż ta, której kibicuje - Włoch przestaje być patriotą. Kibicuje przeciwko i nawet mi to zdarza się to dość często. Kiedy gra Milan ja automatycznie kibicuje tej drugiej drużynie. Czyli to jednak bardziej dzieli.

Co czuje kibic sympatyzujący z Interem, kiedy jego drużynę eliminuje odwieczny, lokalny, wróg AC Milan, zespół z tego samego miasta?
Głęboka depresja, stan krytyczny, najniższy stan, który człowiek może przeżywać. Ale dobrze, że byłem wtedy daleko od Mediolanu i zawał mi nie groził. (śmiech)

Pewnie ubolewasz po stracie w Champions League ukochanego Interu. Czy zatem jesteś zawistny i życzysz Milanowi, żeby pożegnał się już z Ligą Mistrzów?
Dwa lata temu finał był bardzo negatywny, przynajmniej z mojego punktu widzenia, bo grał Juventus z Milanem. I jedna włoska drużyna musiała wygrać. Liczyłem na Juve, a wygrał Milan i to było najgorsze z możliwych sytuacji. Nie chciałbym teraz ponownie się rozczarować. Niech wygra lepszy, ale nie koniecznie musi to być Milan.

Zatem kto według Ciebie wygra te rozgrywki w tym roku? (wywiad przeprowadzony 1 maja – przyp. Red.)
W tym roku mam nadzieje, że wygra, któraś z angielskich drużyn. Liczę na Chelsea, ale za Liverpoolem tez wiele przemawia. Oba zespoły mają silną obronę i, w decydującym meczu chyba jednak więcej błędów popełni klub Dudka.

Wrócimy jednak jeszcze do twojej ojczyzny. Jak włosi przeżywają derbowe mecze Interu z Milanem w Serie A?
Każdy kibicuje ze spokojem. Zdarzają się nawet takie kuriozalne sytuacje, że w rodzinie masz kogoś, kto kibicuje Milanowi i kogoś, kto jest za Interem, to jest sprawa dość śmieszna, bo jedynie uszczypliwie dokuczamy sobie słowami. (śmiech) Choć przyznam, że to jest ostra rywalizacja, ale spokojniejsza niż derby Rzymu.

A te w Lidze Mistrzów, bo to już kolejny raz, kiedy drużyny z Lombardii grają ze sobą na tak wysokim szczeblu rozgrywek?
Wtedy na pewno i emocje i ten podział kibiców jest dużo większy i wyraźniejszy, ale to jak w każdym meczu Interu z Milanem. Nawet jak jest towarzyski, ale w końcu to derby.

Dziś wraz z Tobą do Gorzowa przyjechał Steffen Möller rodowity Niemiec. Bardziej cenisz sobie włoską kulturę gry i ich szczelną defensywę czy jednak piłkę w wykonaniu niemieckich drużyn?
Niemiecka piłka to styl, który nie bardzo lubię. Gra bez fantazji, bez polotu, taka prosta kopanina. Natomiast warto pamiętać, że kiedy ostatni raz Inter wygrał trofeum, to mieliśmy niemieckich zawodników w składzie. Andreas Brehme, Matthäus, Klinsmann. Oni walczą za wynikiem. Nie są spektakularni, ale skuteczni.

Prócz występów w „Europa da się lubić”, reklamach margaryny i kawy jesteś ekspertem w programach sportowych, trudno zachować obiektywizm, kiedy omawiacie np. rozgrywki Serie A i napotykasz na wątek INTERU?
Zdecydowanie tak, ale tylko, dlatego, że wydaje mi się, iż to jedyna rzecz, którą ja naprawdę rozumiem. Znam się na tym, gdy mówię o piłce czuje się jak guru, bo to jest moja pasja. Ja od małego się tym interesuje, czytam dużo, codziennie wertuje w Internecie. Siedzę w temacie, oglądam każdy mecz i się dobrze na tym znam.

Paolo, ty powinieneś dziennikarzem sportowym zostać!
(śmiech) Masz rację, szczerze mówiąc czuje się bardzo mocny w tej dziedzinie. I kiedy komentuje na jakiejkolwiek stacji telewizyjnej to czuje się, że wiem więcej. Bo to jest jak narkotyk, a ja ten futbol znam niemal na pamięć. Jak mówią Polacy – od podszewki!

Klub z San Siro, pomimo że od lat posiada potencjał piłkarski i finansowy od lat uważa się za niespełniony. Dlaczego Inter nie gra na miarę swoich możliwości?
Oni mają przecież wielki dług, a poza tym nie ma „kręgosłupa” zarówno drużyny jak i zarządu. Za często zmieniają piłkarzy, bo nie są cierpliwi. Musimy wygrać natychmiast tak to sobie w Mediolanie tłumaczą, ale i takie są przecież oczekiwania. Tylko nie wszyscy rozumieją, że do sukcesów potrzeba czasu.

Ale w końcu Masimo Moratti rządny jest sukcesów, to normalne.
On jest za dobry. Kocha piłkarzy jak własne dzieci i tak czasami nie można. Już w tej chwili 90% drużyny to obcokrajowcy, którzy nie wiedzą, co to znaczy dla kibica Interu ta koszula, te barwy. Oni walczą o pieniądze, bezdyskusyjnym przykładem był Ronaldo strasznie zachłanny na forsę.

Ostatnio Włochy stały się prawdziwym zagłębiem chuligaństwa stadionowego. Szczególnie perfidnie zachowali się właśnie kibice Nerazzurri w meczu z rywalem zza między.
To jest bardzo smutne, bo prawdziwy kibic, mimo, że przegraliśmy to chce to oglądać. Natomiast takie rzeczy się zdarzają i drużyny nie mają wpływu, żeby ograniczać takie sytuacje. Bo nie mogą powiedzieć do kibiców: „Ty nie masz prawa chodzisz na stadion”. Tylko policja może tak robić i u nas nie ma prawa.

Wisła Kraków za wybryk jednego ze swoich kibiców w meczu z Parmą została zdyskwalifikowana na rok z europejskich pucharów, tymczasem kara dla INTERU jest nieporównywalnie niższa. Są równi i równiejsi?
Niska kara? To zależy od punktu widzenia. Cztery mecze bez kibiców to dla Interu, znaczy 7-8 mln euro. Może dla Wisły to znaczy 200 tys. euro. Dla Interu proporcje są trochę inne, jeżeli chodzi o stadion. A wystarczy, że na stadionie pojawia się 90 tys. ludzi i chce robić bałagan i robią. Jesteś bezradny. Tak, więc jedna strona może mówić, że to niska kara, a druga, że te sto osób spowodowało straty liczone w milionach euro. Są to głównie straty dla drużyny, bo to ona potem inwestuje te pieniądze. A dla UEFA – Liga Mistrzów, bez Interu była by katastrofą. Bo kto będzie oglądał mecz w Champions League pomiędzy węgierską, a słowacką drużyną?

Jak już jesteśmy przy pieniądzach. W Polsce dość specyficznie rozwija się hazard, ale w ten sportowy grają nawet dzieci obstawiając rozgrywki sportowe. Bywasz czasem w punktach bukmacherskich?
Nie ja tego nie robię, przynajmniej nie w Polsce. Czasami, gdy jestem we Włoszech obstawiam taki system 10 meczy Serie A, ale szczęście nie zawsze dopisuje.

Z wykształcenia prawnik, zajmuje się biznesem – to notka z twojej biografii. Nie myślałeś, żeby zająć się piłkarskim biznesem?
Nie! Ja muszę być daleko od tego. Nie lubię się zbliżać, chcę patrzeć jak gra mój idol, nie chcę go poznać, bo mogę być tylko rozczarowany.

Dziękuje

Rozmawiali: Łukasz Chwiłka i Michał Obiegło

Wywiad został umieszczony za zgodą jego autorów.

Źródło: InterMediolan.com

Komentarze: 0


Reklama

Reklama

Piłkarze urodzeni dziś

  zobacz wszystkich