Fatalne zauroczenie

27 grudnia 2018 | 20:06 Redaktor: Błażej Małolepszy Kategoria:Publicystyka5 min. czytania

Ostatnie tygodnie nie były zbyt łaskawe dla wszystkich, którzy w swoich sercach noszą czarno - niebieskie barwy Interu. Prawdziwą wisienką na tym przeterminowanym torcie okazał się nieszczęsny Pellissier i jego trafienie dla Chievo w doliczonym czasie gry. Stwierdziłem, że przyda mi się kilka dni kibicowskiego i redaktorskiego katharsis, a okres świąteczny wydawał się ku temu idealnym momentem. Domowe porządki zakłóciła mi jednak afera z Radją Nainggolanem w roli głównej. Trochę martwię się, co Ninja planuje na zbliżającego się Sylwestra.

Zdradzę Wam, że mam kilka cech, które upodobniają mnie do Luciano Spallettiego. Mojej głowy także nie trzymają się już raczej włosy, a w wielu kwestiach mam równie betonowe poglądy, co Toskańczyk na temat taktyki i przydatności Ivana Perisicia. Z trenerem Interu łączy mnie również uwielbienie do wspomnianego już Nainggolana. Zapewne każdy z Was ma swoich ulubionych piłkarzy, których podziwiacie pomimo faktu, że reprezentują barwy innego klubu. Śledzicie ich losy, a podświadomie wyczekujecie momentu, w którym dany jegomość zawita na Malpensa z szalikiem Interu na szyi. Dokładnie tak miałem z byłym reprezentantem Belgii, który wpadł mi w oko jeszcze za czasów gry dla Cagliari, a swoim pobytem w stolicy tylko utwierdził mnie w przekonaniu o swojej wyjątkowości. 

radja

Uwielbiam piłkarzy, u którzy piłkarskie umiejętności idą w parze z charyzmą, wielkim sercem do gry i tym rodzajem boiskowego chamstwa, które potrafi rozkochać kibiców danego klubu. Takim typem był w moich oczach właśnie Radja Nainggolan, więc wyobraźcie sobie moje szczęście, kiedy transfer pomocnika został oficjalnie klepnięty. Zresztą dobrze pamiętam, że nie byłem w tej radości osamotniony. Wyobrażałem sobie, że właśnie Ninja będzie tym brakującym elementem układanki, który pozwoli drużynie wejść na wyższy level. Zwłaszcza, że Luciano Spalletti powszechnie uznawany jest za jedynego trenera we Włoszech, który potrafi okiełznać wybuchowy charakter piłkarza.

I co wyszło z tych ambitnych planów? Pasowałoby tutaj zacytować pana Bartłomieja Sienkiewicza, ale chyba jednak nie wypada. Wiecznie nawracające problemy zdrowotne, skutecznie utrudniały zawodnikowi wejście na właściwe obroty. Jego obecność na murawie w początkowej fazie sezonu rzeczywiście pozytywnie oddziaływała na zespół. Problem w tym, że Nainggolan znacznie częściej, niż na murawie, pojawiał się w gabinetach klubowych lekarzy. Celowo pomijam już fakt rozrywkowego stylu życia piłkarza, który zresztą specjalnie się z nim nie kryje. Jestem zdania, że każdy jest kowalem swojego losu, a jeżeli całonocne balety nie odbijają się na dyspozycji sportowej, nie mam z nimi najmniejszego problemu. Zdecydowanie bardziej zabolało mnie nagranie, z którego jednoznacznie wynika, że Belg ma w głębokim poważaniu Inter, kibiców, a najchętniej powróciłby do stolicy i ponownie przywdział barwy Giallorossich. Klub zamiata sprawę pod dywan i sugeruje, że wszystko niebawem powróci do normy, ale kibice nie kupują tej poprawnej paplaniny. Jestem niezwykle ciekaw dalszych losów Nainggolana w Mediolanie, lecz wszystko sugeruje, że czeka nas kolejna piękna katastrofa i po zawodniku pozostanie jedynie wspomnienie kolejnej transferowej klapy.

Chciałbym się mylić, lecz moja kibicowska historia zna już podobne przypadki...

Rok 2008. Ostatni dzień okienka transferowego, a Inter ostatecznie dopina transfer jednego z największych kozaków tamtych czasów. Tak się przynajmniej wszystkim wydawało. Jose Mourinho uparł się, aby do jego zespołu trafił Ricardo Quaresma i ostatecznie postawił na swoim. Kurde, jaki to był szał. Do dziś pamiętam zazdrosnych kumpli z technikum, którzy nie mogli się nadziwić, że taki piłkarz zdecydował się właśnie na Inter. Zresztą letnie mercato przed sezonem 2008/09 wspominam chyba najmilej w dotychczasowej kibicowskiej przygodzie. Ricardo Quaresma, Amantino Mancini i Frank Lampard Sulley Muntari, a przecież w kadrze nie brakowało już piłkarskich kozaków pokroju Ibry. Ah, co to miał być za sezon. Rzeczywistość mocno zweryfikowała jednak nasze plany. Po nosie dostał też Mourinho, który szybko musiał zmienić swój pomysł na zespół, kiedy okazało się, że nowi skrzydłowi mają jednak spory problem z lataniem na odpowiednim poziomie. Najbardziej zawiódł oczywiście mój upragniony Quaresma, który rozpoczął swoją przygodę od szczęśliwego trafienia przeciwko Catanii, lecz później było już tylko gorzej, a piłkarz bardzo szybko zapracował sobie na miano transferowego niewypału. Czas leczy jednak rany, więc u mnie wspomnienie Magika z Porto nadal wywołuje sporo pozytywnych emocji. 

quaresma

Zupełnie nieoczekiwanie, aż dwa transferowe prezenty spotkały mnie zimą 2015 roku - Xherdan Shaqiri i Łukasz Podolski. Obaj przybyli na Stadio Giuseppe Meazza, aby odbudować się po ostatnich niepowodzeniach, a dodatkowo wzmocnić drużynę Roberto Manciniego w walce o upragnioną Ligę Mistrzów. Szwajcara miałem za gracza naprawdę wielkiego kalibru, lecz mocno niedocenionego. Wyobrażałem sobie, że właśnie w Mediolanie potwierdzi swój potencjał i przedstawi się szerszej publiczności z korzyścią dla wszystkich stron. Równie mocno cieszyło mnie wypożyczenie popularnego Poldiego, którego zawsze uważałem zwyczajnie za porządnego gościa. Podolski nigdy nie krył się ze swoją polskością, więc częściowo spełnił moje marzenie o rodaku w barwach ukochanego zespołu (nadal czekam na Lewandowskiego panie Marotta). Efekt? Podobnie, jak w przypadku Quaresmy, obaj gracze dosłownie przemknęli przez szatnię Interu i pozostawili po sobie jedynie poczucie rozczarowania. Reprezentant Niemiec nie ukrywał, że Inter jest dla niego jedynie chwilowym przystankiem w końcówce poważnej kariery, więc tutaj obyło się bez większego żalu. Inaczej z Shaqirim, który stał się niejako ofiarą finansowego i personalnego bałaganu panującego w klubie. Kto wie, jak potoczyłyby się jego losy, gdyby otrzymał normalną szansę w kolejnym sezonie. Teraz pozostaje mi jedynie kibicować filigranowemu piłkarzowi w walce o tytuł w angielskiej Premier League.

podolski

W moim przypadku, osobiste sympatie w stosunku do graczy nie idą w parze z ich sukcesami w barwach Interu. Może dlatego nigdy nie osiągałem spektakularnych sukcesów w piłkarskich menadżerach. Jestem jednak ciekaw historii Waszych ulubionych graczy. Zachęcam do dzielenia się swoimi doświadczeniami w komentarzach. 

Źródło: inf.własna

Polecane newsy

Komentarze: 15

KawaOpole

KawaOpole

27 grudnia 2018 | 20:35

Moje najwieksze, nie wiem czy rozczarowanie to Roberto Baggio... nie wyszlo tak jak mialo być nie było tytułów... Ale w Ninje wierze dalej

Sebastian Miakinik

Sebastian Miakinik

27 grudnia 2018 | 20:42

Każdy szanujący się klub, z mniej lub bardziej bogatą historią ma swoje ikony. Ich transfery, zwłaszcza we Włoszech, obarczone są sporą doza ryzyka. Niektórych, po prostu nie sposób, wyobrazić sobie w innych barwach. Zwłaszcza, jeżeli moment zmiany barw klubowych przypada na schyłek kariery. Dla mnie kimś takim był Ninja. Nie wierzyłem, że przyszedł, żeby za Inter na boisku umierać. A takich "śmierci" żeby zwyciężać Interowi potrzeba..

zbigi30

zbigi30

27 grudnia 2018 | 20:44

super artykuł chodz było wiecej takich transferów

krychu339

krychu339

27 grudnia 2018 | 21:23

Adriano- oczywiście nie jako rozczarowanie. Co to był za potwór. W optymalnej formie według mnie lepszy od il Fenomeno.
Jovetić- szkoda, że nie było pomysłu na niego. Przydałby się dzisiaj.

darren

darren

27 grudnia 2018 | 21:30

Mam wręcz identyczne odczucia co do Nainggolana. Był moim ulubionym piłkarzem we Włoszech spoza Interu, a teraz po tym nagraniu, które zostało niestety zamiecione pod dywan, nie wiem co mam o nim myśleć. Teraz w Cagliari gra jego następca i mam nadzieję, że klub zrobi wszystko by go pozyskać. (edycja 2018.12.27 21:32 / darren)

Paweł Świnarski

Paweł Świnarski

27 grudnia 2018 | 22:48

Nigdy nie byłem jego fanem, ale coś tam grał. Kupili go to kupili , ale od początku wolałem kogoś innego. Aż poszukam co pisałem po jego transferze. Dobry artykuł Błażej

superofca

superofca

27 grudnia 2018 | 23:45

Dziękuję za ten artykuł, po prostu przypomina, że nie wszystko stracone. Dla mnie takimi piłkarzami byli Santiago Solari (byłem pewien, że u nas będzie grał stabilnie), Pazzini, czy Fabio Grosso.
Wciąż mam za to nadzieję, że do Interu trafi Milik i Verratti.

Internaldo

Internaldo

27 grudnia 2018 | 23:58

Nigdy go nie lubiłem ale dałem mu szansę, myślałem, że coś może z tego będzie. Niestety.. Żegnam. Nie chcę tego człowieka oglądać w tym klubie.

Paweł Świnarski

Paweł Świnarski

28 grudnia 2018 | 09:03

Oo właśnie , myślę j.w. (edycja 2018.12.28 09:04 / Paweł Świnarski)

adi03

adi03

28 grudnia 2018 | 14:58

jeszcze niedawno wszyscy go chcieli, teraz już wyrzutka się z niego robi.. zmienność kibiców widać najlepiej po tym jak komentują teraz Jeao Mario, jakiś czas temu pisali wszyscy że go nie chcą w Interze..kilka meczy na poziomie i zmienili podejście, z Radija będzie tak samo. Forza Internazionale

superofca

superofca

28 grudnia 2018 | 16:56

@adi03 troszeczkę inna sytuacja, poza tym nie wrzucaj wszystkich do jednego wora. Ninja sobie grabił od samego początku, a teraz wychodzi z niego ludzka cebula, na reprezentację też się obraził. Widocznie pan hrabia nie zwykł się cackać z pospólstwem, które mu płaci za grę.

adi03

adi03

28 grudnia 2018 | 17:46

Joao Mario także mówił otwarcie, że nie wróci do Mediolanu i nie chce grać w Interze. Wypowiadał się tak na wypożyczeniu. Teraz mamy czasy najemników i dobrze niech gra Mario jak najwięcej dla Interu dobry jest jego powrót,pytanie brzmi jak długo u nas będzie. Pojawi się za niego oferta 30+ z Anglii i on ucieknie.. ja nikogo nie chce urazić w żaden sposób, rzadko piszę komentarze, ale to jak się tu wychwala i krytykuje jest zabawna:).

Lambert

Lambert

28 grudnia 2018 | 19:23

Bardzo lubie Shaqa i myśle że prawdziwej szansy to on u nas nie dostał.


Reklama

Reklama

Piłkarze urodzeni dziś

  zobacz wszystkich