Czarne Orły czy czarny koń?
W kolejnej rundzie Ligi Europy czeka nas włosko-niemiecka rywalizacja. Pierwsze reakcje fanów Interu? Raczej umiarkowany optymizm i przeświadczenie, że mogło być gorzej. W bieżącej edycji europejskich pucharów, Eintracht Frankfurt udowodnił już jednak, że trzeba się z nim liczyć.
Boleśnie przekonali się o tym, chociażby piłkarze rzymskiego Lazio. Obie ekipy trafiły na siebie w fazie grupowej Ligi Europy i oba starcia zakończyły się zwycięstwami Eintrachtu (4 - 1 u siebie i 2 - 1 w Rzymie). Czarne Orły nie zaznały jeszcze porażki w tej edycji Europa League (8 spotkań, 7 zwycięstw, 1 remis, bramki 23 - 8), chociaż na ich drodze stawali już rywale pokroju Szachtara, Marsylii czy wspomnianego Lazio.
W Bundeslidze drużyna prowadzona przez Adiego Huttera radzi sobie ze zmiennym szczęściem i na chwilę obecną znajduje się poza strefą pucharową (7 miejsce). Strata punktowa nie jest jednak zbyt duża, więc sytuacja powinna ulec jeszcze zmianie. Na pewno nie uda się powtórzyć zeszłorocznego sukcesu i obronić zwycięstwa w Pucharze Niemiec, gdyż Eintracht sensacyjnie odpadł już w 1. rundzie tych rozgrywek.
Milan Skriniar i spółka będą musieli mieć się na baczności, ponieważ ofensywa wydaje się najmocniejszą stroną niemieckiego zespołu. Za zdobywanie bramek odpowiedzialny jest duet Luka Jović - Sebastian Haller, który ma już wspólnie na koncie 36 trafień we wszystkich rozgrywkach tego sezonu. W kadrze Eintrachtu nie brakuje innych znanych twarzy, jak chociażby Ante Rebić, Kevin Trapp, Jonathan de Guzman, Mijat Gacinović czy Sebastian Rode.
Będą to pierwsze oficjalne mecze w historii obu ekip, ponieważ dotychczas rywalizowały jedynie towarzysko. W ramach przygotowań do sezonu 2014/15, drużyna prowadzona przez Waltera Mazzarriego przegrała z Eintrachtem 1 - 3. Zaczęło się od trafienia Rubena Botty, lecz później strzelali już tylko rywale.
Źródło: inf.własna
Lambert
22 lutego 2019 | 15:45
2014 rok, piękne czasy XD
Hagaen
23 lutego 2019 | 19:45
Botta, Laxalt, Jonathan, ależ to były nazwiska.
Reklama