GdS: Na swoim trio Inter może stracić 100 mln

Jak informuje La Gazzetta dello Sport, ostatnie wypowiedzi Antonio Conte sugerują, że oprócz Radji Nainggolana i Mauro Icardiego, również Ivan Perisić jest obecnie wystawiony na sprzedaż. Jak szacują dziennikarze GdS, w tej chwili na transferach tej trójki Inter może stracić nawet około 100 milionów euro. Jeśli w ogóle uda się ich sprzedać.

Przy okazji chcielibyśmy Was zaprosić do zapoznania się z ciekawą ofertą STS,  do którego możecie uzyskać sts kod promocyjny , który polecamy.

Jeszcze nie dawno za całą trójkę Inter mógł otrzymać nawet około 200 milionów euro. Dziś będzie dobrze, jeśli po ich odejściu do klubu wpłynęłoby 100 milionów. O ile w przypadku Nainggolana i Icardiego, mało kto jest zdziwiony ich wykluczeniem poza projekt, o tyle nieco bardziej zaskakujące może być działanie w sprawie Chorwata. Conte w żaden sposób nie zakwestionował jakości piłkarza, a przynajmniej oficjalnie chodzi o jego brak kompatybilności technicznej do taktyki stosowanej przez szkoleniowca. Mówiąc krótko: nie ma dla niego pozycji. Już od pierwszej konferencji prasowej dało się odczuć, że najbliższe tygodnie będą pewnym testem dla Perisicia, a jego sytuacja jest uzależniona od tego jak ten test przebiegnie. Włoch dodał wówczas, że jeżeli się nie uda, zostanie podjęta dyskusja na temat tego, co będzie najlepsze dla wszystkich stron. Conte dał zawodnikowi szansę gry na nowej dla niego pozycji (wahadle), piłkarz zdawał się być pozytywnie nastawiony do tej roli, jednak teraz Conte dał jasny sygnał, że zawodnik nie spełnia jego oczekiwań i trudno mieć do niego o to pretensje, ponieważ w swojej karierze, przeważnie grał na innej pozycji i miał przydzielone inne zadania.

Pośród kibiców Interu często pojawia się zarzut wobec klubu, że Inter nie powinien wystawiać otwarcie swoich piłkarzy na sprzedaż, ponieważ to obniża ich wartość. Teoretycznie te tezy wydają się logiczne, ponieważ oczywistym jest, że inaczej wyglądają negocjacje, gdy ktoś chce kogoś sprzedać, ale nie musi, inaczej gdy nie chce sprzedać, ale ktoś bardzo chce kupić, a jeszcze inaczej, kiedy ktoś bardzo chce sprzedać...bo musi. Inter jest obecnie w sytuacji, że musi sprzedać tych piłkarzy, czyli w tej najgorszej z trzech. Problem w tym, że proces kupowania piłkarzy lub ich sprzedawania to nie to samo co kupowanie chociażby samochodu. O ile w przypadku sprzedaży auta, można ukryć swoje intencje, w przypadku piłkarzy mamy do czynienia z ludźmi, a nie przedmiotami. To ludzie, którzy mają swoją osobowość, własne zdanie, agenta, żony, dzieci... i komunikują się ze światem. Jeżeli piłkarz gra, między nim, a klubem nie ma żadnych animozji, atmosfera jest "czysta", wówczas prościej jest stworzyć w oczach potencjalnych nabywców obraz sugerujący, że klub sprzedający nie ma ciśnienia na sprzedaż i należy głęboko sięgnąć do kieszeni by go pozyskać. W przypadku Interu oraz wspomnianych graczy, niestety jest inaczej. Każdy od miesięcy doskonale wie, że między Icardim a Interem sytuacja jest niezwykle napięta, że Nainggolan swoim pozaboiskowym stylem bycia raczej nie należy do piłkarzy, których obecny trener chciałby mieć w zespole. Każdy, czyli również dyrektorzy sportowi innych klubów. Poza tym, jeżeli klub informuje piłkarza, że jest na sprzedaż, wówczas może też otrzymać od klubu zezwolenie na poszukiwanie klubu na własną rękę, czyli najczęściej za pośrednictwem swojego agenta. To co taki agent powie w rozmowach z potencjalnymi nabywcami, zależy od jego podejścia i inteligencji.

Podobną sytuację ma Real Madryt. Od dawna jest jasne, że Gareth Bale raczej nie jest już dłużej mile widziany w zespole Królewskich. Podczas jednej z ostatnich konferencji prasowych, trener Zinedine Zidane powiedział:

- Bale nie znalazł się w kadrze, bo klub pracuje nad jego odejściem. Dlatego nie zagrał w tym meczu. Zobaczymy, co się wydarzy, ale taki jest właśnie powód absencji. obaczymy, czy do transferu dojdzie jutro, czy później. Będzie lepiej, jeśli dojdzie do niego jutro. Liczę, że do transakcji dojdzie natychmiast, im szybciej się ona wydarzy, będzie lepiej dla zawodnika oraz klubu. Prowadzimy rozmowy z zespołem, do którego Bale może trafić. Wszyscy znają sytuację. Ona się nie zmieni.

Czy skądś to znamy?

Nie zazdroszczę w tym momencie Giuseppe Marottcie i Piero Ausilio. Obaj Panowie muszą być w tej chwili pod ogromną presją ze z wielu stron: właściciela, który oczekuje efektów i rozwiązania problematycznej sytuacji, trenera który podjął się zadania na określonych warunkach i coś zostało mu zadeklarowane, a obecnie nie ma wzmocnień na wszystkich pozycjach, o które prosił, a w dodatku musi gospodarować piłkarzami, którzy mieli być sprzedani, kibiców którzy są coraz bardziej zniecierpliwieni oraz samych piłkarzy, którzy w tym wszystkim co zrozumiałe chcą dbać o swój własny interes i nie zaakceptują każdej oferty, jaką przedstawi im klub. Na to wszystko spoglądają inne kluby, a całą sytuację w głowie obrazuję sobie następująco: piłkarze Interu na sprzedaż jako dogorywająca zwierzyna, a inne kluby jako spokojnie obserwujące ich sępy. Jeden z młodszych sępów, co chwile się wyrywa podekscytowany mówiąc "chodźmy, bierzmy ich, już ledwo zipią", drugi zaś starszy i bardziej doświadczony mu odpowiada: "po co się spieszyć, poczekajmy, jeszcze trochę i padną same, weźmiemy je bez większego wysiłku".

Paweł Świnarski

Źródło: gds / inf.własna