Subiektywne wnioski po meczu z Lecce

27 sierpnia 2019 | 10:39 Redaktor: Paweł Świnarski Kategoria:Ogólna4 min. czytania

Analiza wczorajszego meczu trwa dalej i tym razem pora na kilka subiektywnych wniosków i spostrzeżeń po wysokiej wygranej z Lecce (4-0).

Tonujmy hurraoptymizm

Zawsze kiedy Inter odniesie efektowne zwycięstwo, pojawia się w mojej głowie obawa, że będzie to tylko jednorazowy wyskok, a piłkarze będąc pod wrażeniem samych siebie, w kolejnym meczu wyjdą z przekonaniem, że mecz wygra się sam. Nie są to obawy bezpodstawne, ponieważ taka sytuacja miała miejsce w przeszłości wiele razy. Wczorajszy Inter był rewelacyjny, przekonujący i skuteczny. Pamiętajmy jednak, że wszystko to co Inter zrobił wczoraj, działo się na tle drużyny onieśmielonego beniaminka Serie A i dopiero kolejne mecze dadzą nam faktyczny obraz miejsca, w którym się obecnie znajdujemy. Dlatego warto się cieszyć ładną grą i wynikiem, bo to jest futbol, który sam w sobie powinien nieść radość, ale już za chwilę należy podchodzić do spraw na spokojnie, pamiętając o pamiętnym cytacie z 2001 roku ś.p. dziennikarza Pawła Zarzecznego (kto zechce, ten znajdzie). Przed Interem jeszcze sporo pracy, a co jest do poprawy, wie to najlepiej sam Antonio Conte. Liczę, że to on będzie pierwszym, który budując pewność siebie tego zespołu, będzie tym, który umiejętnie schłodzi rozgrzane głowy tym, którym będzie to potrzebne.

Conte nie ma litości

Dla Antonio Conte wczorajszy mecz był emocjonalnym przeżyciem. Przede wszystkim był to oficjalny debiut w Interze, debiut na Giuseppe Meazza oraz spotkanie przeciwko drużynie, z miasta w którym się wychował i klubie w którym stawiał swoje pierwsze piłkarskie kroki. Mimo sentymentów, Conte nie miał litości dla Lecce i motywował piłkarzy Interu do zdobywania kolejnych bramek, zamiast zadowolić się dwoma czy trzema. Nawet przy wysokim prowadzeniu, trener wciąż domagał się od zespołu pełnej koncentracji i dyscypliny, a błędy doprowadzały do wściekłości.

Inter będzie w końcu jakiś?

Przez ostatnie lata przyzwyczailiśmy się do oglądania nijakiego Interu. Zdarzały się zwycięstwa, zdarzały się lepsze mecze, ale gdy coś się działo pozytywnego, zazwyczaj wydawało się to być dziełem przypadku, błyskiem talentu poszczególnych graczy, a nie owocem przemyślanej strategii. Najbardziej irytujące były sytuacje, kiedy znacznie niżej notowane zespoły, bez większych obaw rzucały Interowi rękawicę i hasały sobie na murawie Stadio Meazza tak, jakby miały przeciwko sobie tylko niegroźnych krzykaczy. Poniedziałkowy mecz daje nadzieję zmianę. W ruchach Interu dało się wyczuć pewność siebie i wielką koncentracje. Każdy wyglądał jak by wiedział co dokładnie ma robić i choć zdarzały się błędy, zwłaszcza w fazie defensywnej, czuć było w tym wszystkim rękę Antonio Conte, którego drużyna dała reszcie ligi wyraźny sygnał, że kiedy przyjeżdżasz do Mediolanu na mecz z Interem, musisz czuć niepokój, a kibicom dodała wiele powodów do optymizmu.

Candreva młody niczym Krzysztof Ibisz

W głowie Antonio Candrevy po ostatnim sezonie musiała zajść jakaś autorefleksja. Piłkarz być może poczuł, że kibice raczej go nie szanują i jest jednym z najczęściej krytykowanych oraz wyśmiewanych piłkarzy w zespole. Być może...uznał, że pora by ta rola przypadła komuś innemu i czas wziąć się za siebie. Nowy sezon, nowy ja - pomyślał i w pierwszej kolejności, jeszcze przed rozpoczęciem przygotowań do sezonu, chwycił po maszynkę do golenia i pozbył się zarostu. Na obozach treningowych ciężko harował i wyraźnie stracił na wadze. Gładkie lico (mniejszy opór powietrza?) i mniejsza ilość kilogramów do dźwigania, przełożyła się na dynamikę w poruszaniu się po murawie. Jeśli jest trener, który mógłby przeobrazić Candrevę w najlepszą wersję tego piłkarza, jaką był kilka lat temu, to jest nim właśnie Antonio Conte. Candreva niczym 10 lat młodszy, podobnie jak i my wszyscy, był wyraźnie zaskoczony swoim fenomenalnym trafieniem pod poprzeczkę. Wczorajszy gol z dystansu będzie pokazywany nawet za wiele lat, a dla samego zawodnika może być momentem przełomowym. Jest to w pewien sposób wzruszające, ponieważ upaść lub obniżyć loty może każdy, ale charakter ma ten, który się podniesie. Powodzenia Antek.

Lukaku przywitał się z Interem

Gruby, wolny, bez formy. Z takim hejtem spotkał się Lukaku po przyjściu do Interu z Manchesteru United, ale warto zaznaczyć że hejt ten, płynął głównie ze strony kibiców innych drużyn, którzy chcieliby chyba zdeprecjonować ten transfer Interu. Antonio Conte po ostatnim gwizdku powiedział, że Lukaku pokazał w tym meczu kim jest i cena 65 milionów euro rozłożonych na 5 lat, nie jest w żaden sposób przesadzona. Belg jest w Interze bardzo krótko, ale na murawie nie było tego widać. W przeciwieństwie do Icardiego, który jest nieco innym typem zawodnika, Lukaku wydawał się być ciągle zaangażowany w akcje ofensywne Interu. Był widoczny i wyraźnie lepiej od Icardiego radzi sobie z rozgrywaniem piłki. Przodem czy tyłem do bramki, robił różnicę w ataku Interu, a jego postura i ruchy w czarno-niebieskiej koszulce, przypominały nieco dawnego Adriano. Na samym początku byłem przeciwnikiem tego transferu, ale swoją wczorajszą postawą i charakterem, jaki od niego bije, jest na dobrej drodze by zaskarbić sobie moją wielką sympatię i chyba nie tylko moją.

Paweł Świnarski
Twitter: https://twitter.com/pawelswinarski

Źródło: inf. własna

Polecane newsy

Komentarze: 9

Tytus

Tytus

27 sierpnia 2019 | 11:03

Niestety trudno mi znaleźć cytat Pawła Zarzecznego, o którym mówisz...

Pawel

Pawel

27 sierpnia 2019 | 11:04

Lukaku jak na debiut i niedługi okres treningów z drużyną zaprezentował się dobrze. Porównania z Adriano słuszne choć Brazylijczyk miał fenomenalną lewą nogę i potrafił nią z każdej pozycji na boisku strzelić gola. Icardi natomiast ma lepsze przyjęcie. Trzeba jeszcze czasu i treningów by doszedł do pełnej formy ale widać już jego potencjał i to jak może pomóc Intermowi.

MatthewNine

MatthewNine

27 sierpnia 2019 | 11:07

Dokładnie, to jeszcze nie czas na lizanie się po... :) Po wczorajszym meczu głównie cieszy mnie to że Inter potrafił wykorzystać zalety formacji 3-5-2 i Conte jako specjalista od tego ustawienia w końcu ustawił to tak jak ma być. Najbardziej widoczna była dla mnie rola wahadłowych, którzy ustawieni między formacjami obrony i ataku w jednej linii z pomocnikami a nie z napastnikami jak w zeszłych sezonach dawali bardzo dużo opcji do rozegrania, a nieraz stojąc pod samą linią boczną zawodnicy Interu grali fajną crossową piłkę przez całą szerokość boiska. Napawa ten początek optymizmem, a bałem się że może być ciężko przez późne transfery i formę nowych nabytków, teraz im dalej tym powinno być jeszcze lepiej. Forza!

Sebastian Miakinik

Sebastian Miakinik

27 sierpnia 2019 | 11:30

Na pewno nie graliśmy pierwszym garniturem w obronie, ale trzeba popracować nad jakością w wyprowadzaniu piłki. Danilo kilkukrotnie miał głupie straty, a przy trójce z tyłu to dość niebezpieczne.

KawaOpole

KawaOpole

27 sierpnia 2019 | 12:44

Fajnie Lukaku wchodził między obrońców, ach pięknie się odbijali od niego.
Pare spotkań i będę się dobrze rozumieć z Lautaro

martins2000

martins2000

27 sierpnia 2019 | 13:03

Paweł gratki

domi

domi

27 sierpnia 2019 | 15:27

Dokładnie, wielkim pozytywem było dążenie do strzelenia kolejnych goli, okazja ku temu była, gra rywali w 10, swoboda i pewność zwycięstwa, debiuty oraz mecz otwarcia i pokazania się kibicom, ale mam nadzieję że to początek naszego stylu a nie jednorazowy wybieg.

Lucash

Lucash

27 sierpnia 2019 | 17:51

Potem się dziwić, że Polska to taki smutny kraj. Nawet się nie można radować po wygranej ukochanego zespołu. Co z Wami nie tak? Nie ważne czy z Realem czy z Lecce, 4:0 to powód do wielkiej radości! Widzę, że wieczne smutasy już tonują nastroje, a ja jeszcze podgrzeję atmosferę i stwierdzę, że to dopiero początek świetnej gry Interu. Sporo graczy dopiero niedawno zaczęło trenować, jesteśmy bardzo zmęczneni po ciężkich treningach i świeżość pewnie przyjdzie dopiero na początku października. Zmęczenie widać najbardziej właśnie podczas obrony zespołu gdzie trzeba trzymać bliskie odległości między formacjami a to się rozjeżdżało bardzo bo nogi zmęczone. Powtórze to co pisałem w czerwcu. Z Conte idziemy na mistrza i jestem przekonany, że go zdobędziemy jeśli nie trafi się plaga kontuzji. Prawdziwy Inter zobaczymy od stycznia!!

superofca

superofca

27 sierpnia 2019 | 21:40

Larry generalnie się zgadzam, bo po prostu zagraliśmy bardzo dobrze. Co do Scudetto jednak byłbym spokojny na razie, nie jesteśmy samotną wyspą, rywale też muszą na to pozwolić. Sam Conte mówił o perspektywie dwóch-trzech lat.


Reklama

Reklama

Piłkarze urodzeni dziś

  zobacz wszystkich