Analiza przed meczem Werder - Inter
Inter Mediolan zagra jutro o lepsze rozstawienie przed fazą pucharową Ligi Mistrzów. Jeśli wygra grupę - w nagrodę jego rywalem w 1/8 finału będzie zespół z drugiego miejsca w innej grupie. Jeśli natomiast Ibrahimović i spółka nie obronią pierwszego miejsca w tabeli grupy B - o ćwierćfinał bić będą się z triumfatorem innej grupy.
Stawka meczu nie jest więc oszałamiająca, bo sam awans mamy zapewniony. Walczyć będziemy tylko o to, żeby wykluczyć w 1/8 spotkanie z Barceloną, czy Manchesterem, a większe szanse mieć na wylosowanie np. Villarealu, Porto, czy słabiutkiego obecnie Realu. Już mecz z Panathinaikosem pokazał, że zawodnicy mogą mieć czasem problemy z motywacją na każde spotkanie, przy praktycznie samych ważnych i ważniejszych pojedynkach w przekroju całego sezonu. Jose Mourinho to zresztą przewidział i wałkował przed meczem z "Koniczynkami" swoim podopiecznym, że zwycięstwo z Juventusem jest już historią, a kolejny mecz zaczyna się od stanu 0:0.
Nic jednak nie wskórał, a teraz jego zadanie wydaje się być jeszcze trudniejsze - wszak przed poprzednią kolejką LM wcale nie byliśmy pewni awansu i na dobrą sprawę porażka w tamtym spotkaniu mogła sprawić, że w Bremie walczylibyśmy o awans z nożem na gardle przeciwko wyjątkowo zmotywowanemu zespołowi. A skoro taka perspektywa nie wyzwoliła w nerazzurrich należytego skupienia i koncentracji, to nie bez przyczyny można czuć obawę przed wtorkowym pojedynkiem.
Sam Mourinho oczywiście opowiada na przedmeczowej konferencji prasowej, że ma wielki szacunek do rywala, a jego piłkarze czują wagę pojedynku i na pewno podejdą do niego odpowiednio nastawieni: "Mam wielki szacunek do Werderu, dla ich trenera i klasy ich napastników. Ale przykro mi - chcemy i musimy jutro wygrać." Ale mówi tak przed każdym meczem, bo tak po prostu musi powiedzieć.
W rzeczywistości jednak da zagrać kilku mniej eksploatowanym ostatnio zawodnikom, aby Ci z podstawowego składu mogli odpocząć, a Ci którzy dostaną okazję gry - mieli okazję do pokazania swojej wartości. W ten sposób Portugalczyk, i cały zespół, odniesie podwójną korzyść, bo głodni gry zawodnicy dadzą z siebie 200%, a więcej grający w ostatnim czasie będą mogli sobie odpocząć. To wykluczy problem mniejszego zaangażowania.
"Burdisso, Materazzi i Adriano zagrają" - wyjątkowo szybko zdradził wybory osobowe szkoleniowiec Interu już dzień przed meczem. Szanse na grę mają też młodzi Santon i Balotelli, który po słowach konstruktywnej krytyki, mógł po weekendzie usłyszeć kilka cieplejszych słów pod swoim adresem z ust Mourinho: "Bramki, które strzelił Mario w Primaverze nie mają znaczenia. On musi tak grać przeciwko seniorom, 30-latkom, którzy prezentują podobny poziom, w lidze i Lidze Mistrzów. Ale jego gra w Primaverze mimo wszystko była pozytywna. Nie popisywał się, a grał dla drużyny, co jest bardzo ważne."
Także sami piłkarze powtarzają, że nie odpuszczą meczu z Niemcami. Julio Cesar: "Chcemy wygrać grupę, dlatego przyjechaliśmy do Bremy po zwycięstwo. To dla nas bardzo ważne. Chcemy zmazać złe wrażenie po ostatniej porażce u siebie." Brazylijczykowi wtóruje Nicolas Burdisso, który stworzy jutro blok środkowej defensywy razem z Matrixem: "Gramy z Werderem o pierwsze miejsce w grupie. Zwycięstwo zapewni nam pierwsze miejsce w tabeli, na co tak świetny klub po prostu zasługuje. Chcemy zmazać plamę po ostatniej porażce z Panathinaikosem."
Argentyńczyk potwierdza też, że da z siebie wszystko po ostatnim nieudanym meczu z Anorthosisem na Cyprze: "Chcę pokazać całą swoją wartość, szczególnie po koszmarze na Cyprze. Tamta noc już dawno minęła, ale daje mi ona motywację do pokazania się teraz z jak najlepszej strony."
Obawy o waleczność naszych ulubieńców w jutrzejszym meczu możemy więc chyba odłożyć na bok. Mniej grający zawodnicy na pewno będą gryźli trawę, co zrównoważy nawet ewentualnie nieco mniej poważne podejście innych zawodników do tego spotkania, którzy zagrają na luzie - co paradoksalnie może wyjść nam także na dobre. Nie ulega natomiast wątpliwości, że oczekujemy, jak zwykle, zwycięstwa po ładnej grze - to w końcu Inter.
Warto zaznaczyć, że jutro okazję do rozegrania 117. meczu w europejskich pucharach i tym samym wyrównanie rekordu Giuseppe Bergomiego, będzie miał okazję nasz kapitan - Javier Zanetti. Nawiasem mówiąc, Il Capitano zmęczenie nie dotyczy - to terminator pokroju Franka Lamparda lub Gennaro Gattuso. Jak mówi Mourinho: "Zanetti to postać historyczna. To zawodnik, który powinien odpocząć, jeśli spojrzysz na ilość kolometrów przez niego wybieganych, ale odpoczynek to tak naprawdę dla niego zło. On nie lubi odpoczywać, żeby utrzymać kondycję musi grać. Taki typ."
Źródło: własne/inter.it
Reklama