Pół-rocznica pracy Mourinho. Lepszy od Mancio?

23 grudnia 2008 | 23:07 Redaktor: Larry Kategoria:Publicystyka6 min. czytania

Wielu kibiców miało spore obawy i wątpliwości, czy zwolnienie Roberto Manciniego pół roku temu było dobrym posunięciem. Wprawdzie nikt nie miał prawa wątpić w klasę i umiejętności nowego trenera - Jose Mourinho, który miał niemal nieskazitelne CV przed rozpoczęciem pracy w Mediolanie, jednak tak naprawdę trudno było też coś zarzucić poprzedniemu szkoleniowcowi - wyniki w Serie A były dużo lepsze, niż zadowalające, także gra nie pozostawiała zbyt wiele do życzenia. Jedynie wyniki w LM wprowadzały fanów w kiepski nastrój - ale ten problem Inter ma nie od dziś, tylko od kilkudziesięciu lat, dlatego niesprawiedliwym byłoby zrzucanie całej winy na trenera.

Dziś jesteśmy bogatsi w wiedzę o półrocznej pracy Mourinho w naszym klubie. Już po kilku meczach Interu pod jego wodzą pisałem, że przynajmniej w jednym jest dużo lepszy od swojego poprzednika - w reakcjach na wydarzenia zachodzące na murawie. Już na konferencjach prasowych Portugalczyk przechwalał się, ile to meczów wygrał podczas pracy w Chelsea, stawiając w ostatnich minutach wszystko na jedną kartę w potyczkach ze słabszymi rywalami. No i przyznać trzeba, że nie były to czcze przechwałki - Inter zdobył w rundzie jesiennej mnóstwo punktów, mając w ostatnim kwadransie czterech napastników na murawie i zdobywając bramkę na wagę zwycięstwa w tym czasie. A nie potrafię sobie przypomnieć zbyt wielu takich sytuacji na przestrzeni poprzednich 3 lat.

To jednak baczni obserwatorzy mogli zauważyć dużo wcześniej - choćby właśnie podczas pracy Mourinho z poprzednimi klubami. Zajmując się szerzej oceną zmian, jakie nadeszły wraz z przyjściem zdobywcy LM z 2003 roku, trzeba zwrócić szczególną uwagę na jeszcze jedną rzecz. Na formę poszczególnych piłkarzy. Wprawdzie tutaj w bezpośrednim porównaniu z Mancinim ten ostatni nie wypada źle - również pod jego skrzydłami nie mogliśmy narzekać na przygotowanie któregokolwiek z zawodników. Jednak prawdopodobnie skutkiem tego było mnóstwo kontuzji, poza tym wielu piłkarzy bez żalu pożegnało Roberto Manciniego - czyt. nie byli w najlepszej komitywie z trenerem. A jak jest z Mourinho? Póki co wydaje się, że za Portugalczykiem wszyscy jego podopieczni skoczyli by w ogień, ponadto grają chyba jeszcze lepiej, niż wcześniej. Zaraz do tego zresztą wrócimy.

Jednak najważniejszym kryterium, o jakie obawialiśmy się przy zmianie trenera, były po prostu suche wyniki, które Mancini osiągał wyśmienite. Jakie osiąga Mourinho? Nie gorsze. A biorąc pod uwagę, że Juventus jest już w pełni sił, także Milan się wzmocnił (choć fakt, gnębią go kontuzje), to chyba mają one nawet większą wartość. A osiem zwycięstw z rzędu mówi samo z siebie. Choć oczywiście wszyscy doskonale pamiętamy niesamowitą serię 17. wygranych pod rząd. Brakuje 9...

Jeśli chodzi o przygody w Lidze Mistrzów - proponuję sprawę przemilczeć i zaczekać na wiosnę w Europie. A wracając do formy poszczególnych, wybranych piłkarzy pod wodzą jednego i drugiego szkoleniowca:

Maicon - za Manciniego siła napędowa Interu, pod wodzą Mourinho nic nie stracił ze swoich walorów, a dodatkowo próbuje jeszcze czasami, za namowami Portugalczyka, strzałów z dystansu - i strzelił już w ten, piękny swoją drogą sposób, bramkę.

Ibrahimović - niezmiennie największa gwiazda nie tylko Interu, ale całej ligi. Z tym, że pod wodzą Mourinho gra w każdym meczu po 90. minut i walczy jak, nie przymierzając, Gattuso - co nie było wcale zasadą za czasów Manciniego.

Maxwell - u Mourinho grał mało, ale jak już wszedł na pewien poziom, to z niego nie schodził, co u Manciniego nie było zasadą.

Dejan Stanković - jego forma staczała się po równi pochyłej podczas całego okresu pracy Manciniego. Chociaż nigdy nie zszedł poniżej przyzwoitego poziomu i pratycznie zawsze był zawodnikiem podstawowego składu, to po fantastycznym sezonie 2005/06, pierwszym Manciniego w Interze - w momencie odejścia Roberto, Serb był cieniem zawodnika sprzed 3 lat i okresu gry dla Lazio. Mourinho po przyjściu do Mediolanu powiedział, że Dejan, gdy był w życiowej formie kilka lat temu, był jednym z jego ulubionych piłkarzy. I postara się wskrzesić Serba i wydobyć z niego ponownie cały potencjał. I co? Dziś Stanković zachwyca formą i widać, że z meczu na mecz robi gigantyczne postępy - trudno sobie dzisiaj wyobrazić jedenastkę Interu bez niego.

Co zresztą zwraca nam uwagę na kolejną różnicę - za Manciniego mówiło się, że mamy 22 absolutnie równorzędnych piłkarzy i bardzo trudno było wskazać tych jedenastu najlepszych. Dziś z kolei naprawdę ciężko wyobrazić sobie skład bez Cordoby, Samuela, Maxwella, Maicona, Ibry, Zanettiego, Cambiasso... Czyli praktycznie mamy całą, żelażną drużynę. Za Manciniego takiej w zasadzie nie mieliśmy.

Według mojej, całkowicie subiektywnej oceny, oddzielny akapit należy się wcale nie Ibrahimoviciowi, ani Maiconowi, tylko wspomnianemu już Estebanowi Cambiasso, czyli popularnemu El Cuchu. Uważam, że Argentyńczyk jest bezapelacyjnie najważniejszym naszym zawodnikiem - piłkarzem, który wprowadza równowagę między obroną i atakiem, wprowadza spokój w formacji defensywnej zespołu i w ogóle w grze całej drużyny. Jego gra i rola w zespole bardzo mocno przypomina mi tę Claude'a Makalele ze złotych czasów Realu. Wszyscy doskonale wiemy, co stało się z grą Królweskich po jego odejściu i mam wrażenie, że tak samo zawaliła by się obecnie nasza gra bez Cambiasso. Jedynym zawodnikiem, który wg mnie mógłby go zastąpić, jest Javier Zanetti. Ale nie możemy również tego stwierdzić ze 100% pewnością. Dlatego chcę zwrócić uwagę wszystkich kibiców Interu na to, jak niezastąpionym zawodnikiem jest dla nas Cambiasso, ponieważ wielu fanów nie zwraca uwagi na takich zawodników, gdyż są oni niewidoczni. A Cambiasso zasługuje na najwyższy szacunek i uznanie.

Podsumowując, myślę że wszyscy możemy być zadowoleni z pracy Portugalczyka w naszym klubie. Wprawdzie niewielu fanów to przyznaje - bo przez ostatnie lata byliśmy rozpieszczani wynikami naszego klubu w lidze, a w LM tak jak nam nie szło, tak nie idzie - ale pamiętajmy, że mimo wszystko Mourinho wciąż wdraża swoje pomysły na grę naszej drużyny w życie. A każdy musi przyznać, że póki co, wychodzi mu to bardzo dobrze - widać postęp nawet nie z miesiąca na miesiąc, ale z meczu na mecz. Poza tym dotrzymuje słowa - mielismy grać pressingiem - gramy, Stanković miał wrócić do najwyższej formy - wraca, mieliśmy wygrywać mecze w końcówkach - wygrywamy, na wiosnę mamy zobaczyć piekielnie silny Inter - wszystko wskazuje na to, że zobaczymy.

Źródło: własne

Polecane newsy

Komentarze: 0


Reklama

Reklama

Piłkarze urodzeni dziś

  zobacz wszystkich