Gorzkie żale po Lidze Mistrzów

12 grudnia 2019 | 19:24 Redaktor: Sebastian Miakinik Kategoria:Publicystyka4 min. czytania

Trudno spersonifikować ojca tej niełatwej do zaakceptowania sytuacji, związanej z tegorocznym rozbratem z Ligą Mistrzów już w fazie grupowej. Ale jest on niezbędny, nawet jeżeli jedyne co możemy zrobić, to wyrzucić z siebie pretensje i gorzkie żale, tylko po to, by ostatecznie wypłakać mu się w rękaw, podnieść głowę i iść dalej. Sukces ma wielu ojców, a porażka zazwyczaj jest sierotą. Ktoś jednak, chce czy nie chce, choćby na czas podsumowania, musi ją adoptować.

Fart i niefart

Czy winny jest los, który drugi raz z rzędu miota nas do grupy śmierci i łączy z nieleżącą Barceloną? Nie. O losowaniu decyduje rozstawienie w koszykach, co do zasady odzwierciedlające bieżący poziom sportowy. Brak sukcesu sprzed roku wpłynął na umiejscowienie Interu w trzecim koszyku i przekonanie, że trafimy do grupy śmierci graniczyło z pewnością. Oczywiście, los mógł się do Interu uśmiechnąć i zestawić w grupie z Lipskiem, Sportingiem czy Lyonem, ale to wcale nie gwarantowałoby końca innego niż obecny. 

Spotkania w tej grupie stanowiły sportowy smaczek i umożliwiły obejrzenie Interu na tle renomowanych rywali. Co ciekawe, Inter bardzo dobrze wyglądał w spotkaniach ze statystycznie najbliższym sobie rywalem do awansu. W dwumeczach z Dortmundem czy Tottenhamem nie byliśmy outsiderami. Falstart w tym roku i marny finisz w poprzednim, to jednak gatunkowo zbyt duże obciążenie, by z tak mocno obsadzonych grup awansować. Progresu rok do roku w Lidze Mistrzów nie odnotowano.

Brakujący element

Przetrzebiony kontuzjami i nadal kadrowo odstający w pewnych formacjach od europejskich potentatów Inter, to zespół jaki przychodzi nam oglądać w okresie ostatnich miesięcy. Wyrwa jest zbyt duża, by na prędce montowana prowizorka nie miała wpływu na jakość. Fakt, że liderujemy Serie A oznacza i tak, że na ten moment Inter gra na swojej granicy swojej wytrzymałości. Granicy fizyczności, mentalności i ambicji oraz szczęścia. 

Zważywszy, że o wahadłach i środku pola można tworzyć pieśni żałobne i do zimowego okienka nic tego nie zmieni, do obecnej lokaty w Serie A, należy podchodzić z głębokim szacunkiem. Do tej pory Inter był pewny. To ważne i cenne osiągnięcie Antonio Conte. Jeżeli uda się przetrwać syndrom kryzysu zimowego, to ten sezon pod newralgicznym kątem bytności w przyszłorocznej Lidze Mistrzów, może w końcu być spokojny. Takie oczekiwania dominują i określiłbym je mianem stonowanych i rozsądnych.

Jednak nie wolno odpuścić pewnych zaniedbań i być może wypaczeń. Zbyt wąska kadra to efekt współdziałania Marotty i Conte, którzy zdecydowaną postawą wyselekcjonowali członków zespołu. W paru przypadkach, nie upewniając się, że posiadana przez klub alternatywa, ma odpowiednie umiejętności i cechy, by w razie kontuzji czy kartek, choćby na kilka kolejek stanąć na wysokości zadania. Gdy Barellę zastępuje Valero, notujemy automatycznie zjazd o kilka poziomów i jest to niestety decydujące w decydujących momentach. Od zawsze w Interze jest jakiś piłkarz, którego bez wahania określano jako tykającą bombę zegarową i od lat dochodzimy do ściany, kiedy na tej bombie coś zmuszeni jesteśmy budować. Jonathan, Ranocchia, Santon i inni sprzed lat. Dziś Valero, Vecino, Gagliardini i Lazarro.

Kolejny kamyczek do ogródka Conte to system wykluczenia, w którym tkwi chociażby Politano. Nie ma dla niego miejsca na boisku. Taktyczna konsekwencja lub jak kto woli jednokierunkowość zamyka pewnym piłkarzom ścieżki i na ich potencjał można już tylko machnąć ręką. Hasło, że wszystkie ręce na pokład nie jest więc tak chwytliwe jak powinno być. W zestawieniu z niedawną przecież decyzją o wykupieniu Mateo jest nawet odrobinę groteskowe.

Genotyp szaleństwa

Tripletta w 2010 roku zaczęła się od szaleńczej końcówki w Kijowie. Takiej fantazji, zażartości, która być może skończyłaby się euforią zabrakło. Szaleństwo ma swoje błogosławieństwa i przekleństwa, wszyscy je znamy. Conte zaznaczył, że buduje solidność, etykę pracy i obowiązkowość. Inter jest w tym sezonie uczniem dobrym, sumiennym. Wiele bramek zdobywa ambicją, mierzoną kilometrami pod bramką przeciwnika. Ale możliwości ma ograniczone. Jest prymusem, który jednak nigdy nie wygrywa żadnej olimpiady.

Chyba, że ktoś dostarczy mu właściwe książki we właściwym czasie.

Źródło: informacja własna

Polecane newsy

Komentarze: 6

castillo20

castillo20

12 grudnia 2019 | 19:53

We mnie też cały czas pozostaje złość po ostatnim meczu

inter00

inter00

12 grudnia 2019 | 20:41

Niedosyt po meczu z Barceloną cały czas jest, jednak nie mam żalu, nie czuję złości. Po prostu jestem zadowolony, że z tak okrojoną kadrą, bez kluczowych graczy, udało nam się wdrapać na 1 miejsce w Lidze, a w LM walczyliśmy do ostatniego meczu o awans. Wg mnie to nie jest mecz z kategorii tych, po których drużyna się załamie. Raczej zawodnicy podniosą głowę, uderzą się w pierś i z pokorą będą grali w lidze oraz LE. Nasi dyrektorzy też dostaną nauczkę, że na braki kadrowe jedyną radą są rozsądne transfery, które mam nadzieję Inter przeprowadzi. Stopniowo wracamy na szczyt, idziemy dobrą drogą. Mam do Conte zaufanie, tylko potrzebuje nieco wzmocnić swoją armię, i pozbyć się słabych ogniw. Wtedy w przyszłym roku będziemy mogli przystąpić do walki o najwyższe cele, jak bezpośredni atak na Scudetto oraz wojaże w LM

Lambert

Lambert

12 grudnia 2019 | 21:11

Nadal jestem zły po meczu z Barcą mimo że byłem strasznym pesymistą, trudna grupa z którą moglibyśmy sobie poradzić gdyby nie kontuzje i słabe rezerwy. Jeszcze nie ten rok.

MrGoal

MrGoal

13 grudnia 2019 | 09:23

Tekst jak zwykle napisany ciekawym piórem , ton mocno koloryzowany oczekiwaniami.
Ja wielkiego żalu ani złości nie czuję. Uważam, że pod kątem gry Interowi w tym sezonie było znacznie bliżej do światowego topu niż rok temu, więc wbrew autorowi uważam , że postęp jest.
Nie oczekuję też progresu "rok do roku" bo Inter nie jest budowany rok do roku, nie ma u nas ewolucji, są ciągłe rewolucje. Jak wymienisz pół składu i zmieniasz ustawienie to to jest dopiero ten pierwszy sezon, od którego zaczynam ocenę. Jeśli uda się zatrzymać skład, trenera, wizję i koncepcję budowy drużyny na przyszły sezon to wtedy będę oceniał progres rok do roku.
Ciężko mi też mieć pretensje , że na pewnych pozycjach wciąż są luki jakościowe i ilościowe, bo nawet mając nieograniczone fundusze ciężko jest kupić 15 piłkarzy w jednym okienku. Więc tu też potrzeba czasu. Dla mnie Inter w tym sezonie poczynił kilka naprawdę świetnych i mądrych ( doceńcie to w naszym klubie :)) transferów, wymieszał je z kilkoma przeciętnymi piłkarzami a Conte wyciska z tej mieszanki siódme poty. Inter w tym sezonie, nawet w tych przegranych meczach jest konkurencyjny, utrzymuje intensywność gry( doceńcie to, serio). To jeszcze nie jest Inter na bicie się o LM, ale będzie, jeśli tylko utrzyma obrany kierunek. Trzeba czasu i braku rewolucji (edycja 2019.12.13 09:25 / MrGoal)

Maradon.

Maradon.

13 grudnia 2019 | 10:46

Ja tam mam złość... Jaka rewolucja by nie była to wydaliśmy na transfery bardzo dużo i wygranie z Barca B to obowiązek. I nikt mi nic nie wmowi, jesteśmy Interem a nie jakas Atalanta, która ładnie nam utarla nosa. Fakt, że wyniki w serie A są ponad stan- tu się zgodzę, jednak zobaczymy co będzie po nowym roku.


Reklama

Reklama

Piłkarze urodzeni dziś

  zobacz wszystkich