Pancev: Przyjście do Interu było wielkim błędem
Darko Pancev, znany też polskim kibicom pod spolszczonym nazwiskiem Panczew, zasłynął ze zdobycia Złotego Buta za sezon 1990/91. Uznawany za jednego z najlepszych napastników swoich czasów, piłkarz dosyć ostro ocenił atmosferę panującą w Interze, do którego dołączył w 1992 roku.
Na temat przygody w Mediolanie
- Moim największym błędem było dołączenie do Interu. Poszedłem do drużyny, która miała złą atmosferę, do drużyny, która grała w defensywie i była mi obca. Patrzyli na mnie z dystansem i sądzę, że nie wystarczyło wsparcia, żebym mógł łatwo się przystosować. Ale błąd jest mój, ponieważ mogłem przejść do takich zespołów jak Real Madryt, Barcelona czy Manchester United, które chciały mnie w tym okresie.
Czy włoska prasa była dla Ciebie zbyt surowa?
- Tak, absolutnie. To wcale nie jest miłe, ale powtórzę raz jeszcze, patrząc wstecz, jest dla mnie jasne, że włoscy dziennikarze będą przede wszystkim chronić Inter, zamiast mnie. A to ja byłem ofiarą tych gierek.
Kto jest lepszy, Messi czy Cristiano Ronaldo?
- Ronaldo jest lepszym strzelcem niż Messi, a z drugiej strony Messi jest bardziej kreatywny i ma większy sens w grze. Każdy, kto śledził piłkę nożną w ciągu ostatnich 20-30 lat, może wyraźnie zauważyć różnicę i dostrzec, że od moich czasów do 2005 roku zawodnicy nie byli tak dobrze chronieni, częściej wystawiało się ich na próby. W dzisiejszych czasach gra z przodu sprawia więcej satysfakcji, ponieważ zmienił się sposób obrony. Pojedynki są mniej surowe, pole karne jest lepiej obserwowane i łatwiej jest strzelać gole.
Źródło: goal.com
Paweł Świnarski
26 kwietnia 2020 | 14:41
Inter: Kupienie Panceva było wielkim błędem
superofca
26 kwietnia 2020 | 20:38
Pancev przesadza, poszedłby do united i class of 92 by go zeżarła z butami, w Realu też wtedy mieli dziwny okres i zapewne po 2-3 latach zostałby oddany do Osasuny albo gdzie indziej na prowincję, w Barcelonie może i by coś z tego było ale Stoiczkov i baskowie też mieli swoje do powiedzenia. Pytanie na końcu to symbol dziennikarskiego kretynizmu.
Reklama