TOP i FLOP: Inter - Benevento

Dziwny był to mecz, bo rzadko zdarza się, aby rywale prezentowali poziom wczorajszego Benevento. Goście znacząco ułatwili zadanie Nerazzurrim, którzy nie musieli się specjalnie napocić, aby zainkasować komplet punktów. Po takim spotkaniu ciężko kogoś skrytykować, znacznie łatwiej pochwalić. 

TOP

Christian Eriksen

Piłkarski los pisze jednak najróżniejsze scenariusze. Eriksen znajdował się już na walizkach i przygotowywał do zmiany otoczenia, lecz kłopoty finansowe Nerazzurrich doprowadziły do sytuacji, w której Antonio Conte został zmuszony do kolejnego eksperymentu z dopasowaniem Duńczyka do swojej taktycznej układanki. Efekty? W starciu z Benevento pomocnik rozegrał koncertową partię. Eriksen doskonale odnalazł się w "skórze" Brozovicia, umiejętnie wyprowadzał akcje z własnej połowy, przyśpieszał, przerzucał piłkę, a także próbował szczęścia w uderzeniach z dystansu. Gracz zaliczył także swoistą asystę przy samobójczym golu Improty. Oby tak dalej!

Nicolo Barella

Typowy Barella. Wszędobylski, pracowity, prawdziwe żywe srebro Interu. Wczorajszy mecz potwierdził, że reprezentant Italii znajduje się w ostatnich tygodniach w doskonałej formie. Trener Conte nie daje zawodnikowi zbyt wielu okazji do złapania oddechu, lecz ten wydaje się gospodarować w sobie nieskończone pokłady boiskowej energii. Króliczek Duracella mógłby nabawić się kompleksów.

Powrót duetu Lu-La

Bez rewelacji, ale robota została wykonana. Lukaku długimi fragmentami wydawał się niewidoczny, a koledzy nie potrafili znaleźć sposobu, aby uaktywnić go w okolicach pola karnego rywali, lecz końcowy efekt jest zadowalający. Kolejne dwa trafienia sprawiły, że Belg podgonił Cristiano Ronaldo w klasyfikacji najlepszych strzelców.

Lautaro standardowo musiał zmarnować dogodną okazję, ale ostatecznie zakończył mecz z golem i asysta przy pierwszym trafieniu Romelu Lukaku. Skuteczność nadal do poprawy, ale impas strzelecki został wreszcie przełamany. Dodatkowo wyjaśniła się także kwestia nowego kontraktu zawodnika, więc teraz jego myśli mogą skupić się już wyłącznie na kolejnych boiskowych wyzwaniach.

FLOP

Ivan Perisić

Naprawdę rzadko zdarzają się mecze, w których rywale prezentują się równie mizernie, co podopieczni Filipo Inzaghiego. W konfrontacji z tak słabym Benevento ciężko było zapracować sobie na negatywną nominację, lecz w moim odczuciu, ta "sztuka" udała się chorwackiemu wahadłowemu. Perisić nie potrafił błysnąć na tle beznadziejnych przeciwników. Niby starał się być aktywny, ale znów podejmował złe decyzje, przegrywał pojedynki, irytował niedokładnością. Zmarnowana okazja do podreperowania statystyk i zdobycia większego zaufania w oczach trenera oraz kibiców. 

Źródło: inf. własna