Lukaku kontra Ibra - coś więcej niż mecz

19 lutego 2021 | 01:59 Redaktor: Błażej Małolepszy Kategoria:Publicystyka9 min. czytania

Już za chwileczkę, już za momencik. Tifosi obu mediolańskich ekip żyją już niedzielną rywalizacją o prymat w stolicy Lombardii. W tym sezonie stawka jest jednak znacznie większa, bowiem Inter i Milan liczą się także w walce o tytuł mistrzowski. Jak zwykle przed grami tego typu nie brakuje różnego rodzaju smaczków i podtekstów. Szczególną uwagę kibiców i dziennikarzy przykuwa ponowne starcie Romelu Lukaku i Zlatana Ibrahimovicia.

Powód? Chyba nie musimy nikomu przypominać, jaki przebieg miało ostatnie spotkanie tej dwójki. Jeśli ktoś, jakimś cudem nie wie, o co cała afera, to odsyłamy go tutaj. Specyficzna relacja między napastnikami rozpoczęła się jednak znacznie wcześniej, a jej początki nie zwiastowały tak gwałtownego przebiegu.

Mistrz i uczeń

Ich drogi po raz pierwszy przecięły się latem 2017 roku w Manchesterze. Czerwone Diabły zakontraktowały Romelu Lukaku za blisko 85 mln euro z Evertonu, co miało stanowić potwierdzenie wysokich ambicji klubu z Old Trafford. Głośny transfer Belga miał być też swego rodzaju odpowiedzią na kontuzję Ibrahimovicia. Jeszcze w poprzednim sezonie Szwed zerwał więzadła krzyżowe w kolanie, co wielu odebrało jako jasny sygnał końca poważnej kariery napastnika.

Chociaż przyjście Lukaku miało bezpośredni związek z problemami Zlatana, między zawodnikami nie dało odczuć się tzw. złej krwi. Wręcz przeciwnie, starszy kolega powitał Belga z otwartymi ramionami. Tak mówił o nowym nabytku Manchesteru United w rozmowie ze Sky Sport:

- Lukaku jest częścią zespołu, strzela wiele bramek, czym ułatwia mi pracę. Jego transfer jest wyłącznie pozytywny. Sprawia, że mój powrót jest mniej stresujący. Zdobywa swoje bramki i robi to, co musi. Cieszę się z tego. Zobaczymy, jak potoczą się sprawy, ale widzę silne partnerstwo.

manchester

Faktycznie, Lukaku wywiązywał się ze swoich zadań bez większych zarzutów. Rozgrywki sezonu 2017/18 zakończył z dorobkiem 27 goli i 9 asyst w 51 oficjalnych występach dla Czerwonych Diabłów. Tymczasem Ibrahimović powrócił do gry dopiero w listopadzie, lecz już w grudniu ponownie znalazł się poza zespołem. Powód? Problemy z kolanem.

Angielska prasa tygodniami donosiła o rychłym rozstaniu szwedzkiego napastnika z klubem. Do rozwiązania kontraktu ostatecznie doszło w marcu 2018 roku. W Manchesterze za zdobywanie bramek odpowiadać miał Romelu Lukaku, zaś Zlatan postanowił skorzystać z propozycji Los Angeles Galaxy.

Już po odejściu Szweda Romelu Lukaku wystawił starszemu koledze z ataku piękną laurkę. Podczas Q&A z fanami United Belg wyznał, że Ibrahimović miał ogromny wpływ na jego piłkarską przemianę:

- Wszystko, czego nauczyłem się od Zlatana, było świetne. Począwszy od opowiadanych przez niego historii, poprzez wspólną pracę na boisku, po rywalizację.

- Pamiętam jedną sesję treningową. Byliśmy napastnikami, więc nigdy nie trafialiśmy do jednego zespołu, to było wyzwanie 50/50. Wystąpił przeciwko mnie. Wtedy zrozumiałem, że ten gość chce konkurować, chce walczyć o swoje miejsce. On mnie odmienił. To otworzyło mi oczy. Ten facet musiał cały czas walczyć o pozycję, w której się znajduje.

- Nauczyłem się koncentrować, ciężko pracować i czerpać z tego przyjemność, ponieważ jest facetem, z którym można się dobrze bawić. Jego osobowość miała dobry wpływ na szatnię. 

Umarł król, niech żyje król... Tak mogło się wówczas wydawać.

Bóg i król

Ostatecznie Lukaku nie zbawił klubu z Old Trafford, chociaż sprawiedliwiej byłoby powiedzieć, że stał się raczej ofiarą niespełnionych ambicji Czerwonych Diabłów i częstym obiektem ataków ze strony sfrustrowanych kibiców. Latem 2019 roku był już Mediolanie, gdzie wymarzył go sobie trener Antonio Conte. Belg pobił transferowy rekord klubu i stanął przed wyzwaniem zmierzenia się z bramkowym dorobkiem Mauro Icardiego.

Zdania na temat jego kandydatury były mocno podzielone. W październiku o opinię na temat Lukaku poproszony został nie kto inny jak Zlatan Ibrahimović. Wypowiedź Szweda na łamach La Gazzetta dello Sport miała raczej pozytywny wydźwięk, chociaż nie zabrakło przysłowiowej szpili wpitej w kierunku nowego napastnika Interu:

- Statystyki Mauro Icardiego przemawiają za niego, lecz osobiście mam słabość do napastników, którzy pracują dla dobra zespołu. Mogę powiedzieć w ten sposób o Romelu. Nie oczekujcie od niego wybornej techniki, ponieważ jego największym atutem jest czysta siła. Gdyby tylko chciał mnie słuchać...

- W United zaproponowałem mu zakład. Powiedziałem, że za każde udane przyjęcie piłki otrzyma 50 funtów. Odpowiedział: Co wygram, jeżeli wszystkie będą skuteczne? Nic nie powiedziałem, ponieważ zwyczajnie stałby się wówczas lepszym piłkarzem. Dodam tylko, że nigdy nie przyjął zakładu. Być może bał się przegranej...

- Żarty na bok. Lukaku ma w sobie szalony głód, aby udowodnić coś całemu światu i jestem przekonany, że dobrze poradzi sobie w Interze. 

Presja oczekiwań, która spoczęła na ogromnych ramionach napastnika, zdawała się nie stanowić dla niego najmniejszego problemu. Romelu Lukaku strzelał kolejne bramki i zdobywał serca kibiców czarno-niebieskich, nawet tych początkowo negatywnie nastawionych do jego osoby. Tymczasem w drugiej części Mediolanu zaczęła kiełkować myśl, że receptą na wyciągnięcie klubu ze sportowej zapaści mogłoby okazać się ponowne sięgnięcie po... Zlatana Ibrahimovicia.

Sensacyjny powrót stał się faktem. Ibra znów przywdział czerwono-czarne barwy i niemal z miejsca wziął się za ratowanie sezonu dla Rossonerich. Milan wreszcie zaczął wyglądać jak poważna drużyna, a na horyzoncie zaczęto z nadzieją wypatrywać derbowej rywalizacji z Interem.

Starcie Lukaku vs Ibrahimović rozpalało kibiców i włoskich dziennikarzy. Po pierwszej połowie znacznie więcej powodów do zadowolenia miał Szwed, który najpierw asystował przy golu Ante Rebicia, a następnie osobiście wpisał się na liście strzelców. Po zmianie stron byliśmy jednak świadkami szalonej pogoni Nerazzurrich, w której swój udział miał także Romelu Lukaku.

Od 0:2 do 4:2. Końcowy rezultat spotkania ustalił właśnie belgijski napastnik, który postanowił zakomunikować całemu światu, że w Mediolanie nastał właśnie czas panowania nowego władcy. W mieście jest nowy król - napisał na swoich mediach społecznościowych, co zostało odebrane jako bezpośredni przytyk w kierunku starszego kolegi. Ten milczał. Milczał i czekał na właściwą okazję do rewanżu.

lukaku

Szwed w jednym w wywiadów przyznał, że jest osobą pamiętliwą i nigdy nie pozostaje dłużny swoim oponentom. Za przykład miał posłużyć jego wieloletni konflikt z Marco Materazzim:

- Byłem w Juve i graliśmy przeciwko Interowi. Materazzi podjął wyzwanie zabójcy i zranił mnie. Był naprawdę twardym graczem, w porządku, lecz są dwa sposoby na okazywanie swojej siły. Jeden z nich ma na celu skrzywdzenie przeciwnika. Paolo Maldini również był twardzielem, ale jego cel był zupełnie inny.

- To był meczu Juventus - Inter w 2006 roku. Po faulu musiałem na chwilę opuścić boisko, a Fabio Capello chciał mnie zmienić. Powiedziałem, że wracam do gry. Chciałem wejść na boisko, aby się zemścić na Matrixie. Jeżeli ktoś mnie skrzywdzi, nigdy nie zapominam. Po dwóch minutach ból okazał się zbyt silny, nie mogłem kontynuować gry. Następnie grałem w Interze, Barcelonie, Milanie...

- W pierwszych derbach sezonu 2010/11, wszyscy byli przeciwko mnie. To mnie motywowało, lecz jeżeli nie masz nad sobą żadnej kontroli, nie jest dobrze. Tracisz głowę i robisz coś głupiego. Wywalczyłem rzut karny, a kto mnie faulował? Materazzi... 1:0 dla Milanu.

- W drugiej połowie powaliłem go ciosem taekwondo i wysłałem do szpitala. Stanković zapytał mnie, dlaczego to zrobiłem. Odparłem, że czekałem na ten moment od czerech lat. To wszystko. Później odszedłem. 

Rewanż na Lukaku miał charakter czysto sportowy. Na początku obecnego sezonu Milan wygrał z Interem 2:1 po dwóch trafieniach Zlatana. Mediolan nigdy nie miał króla, to miasto ma Boga - napisał na swoich socialach napastnik Rossonerich. Główny adresat tych słów wydawał się oczywisty.

zlatan

Starcie tytanów

Podczas ostatniego bezpośredniego spotkania obu graczy nie było już miejsca na uszczypliwości. Z obu stron padały słowa znacznie poważniejszego kalibru, a niewiele brakowało, że w ruch poszłyby także pięści. O ile Szwed w przeszłości dawał się już poznać z niewyparzonego języka i różnych prowokacji, o tyle gwałtowna reakcja Belga mogła zaskakiwać. Lukaku wyraźnie się zagotował i wpadł w zasadzkę zastawioną przez starszego kolegę. Ibrahimović postanowił cynicznie wykorzystać słabe punkty rywala, a ten nie wytrzymał presji.

Na całe szczęście zdrowy rozsądek nie opuścił arbitra spotkania, który przytomnie zakończył pierwszą połowę i zaprosił zawodników na przerwę. Kwadrans wystarczył, aby na twarzy gwiazdora Interu ponownie zagościł uśmiech, chociaż kibice spodziewali się raczej ponownego dążenia do konfrontacji. Niewykluczone, że tak właśnie by się stało, lecz napastnik Milanu zakończył swój udział w meczu już w 58. minucie. Głupi faul, druga żółta kartka i osłabienie zespołu. Bez swojego boiskowego przywódcy Rossoneri nie potrafili oprzeć się kolejnym atakom rywali, którzy ostatecznie przechylili szalę zwycięstwa na swoją korzyść. 

Sprawa odbiła się szerokim echem w całej Italii, a o jej ostatecznym finale ma dopiero zadecydować Prokuratura. Chociaż to z ust Lukaku padały znacznie mocniejsze słowa, większość krytyki skupiła się na Zlatanie. Media starały się na siłę dopatrywać w jego zaczepkach podtekstów rasistowskich (o zgrozo!), chociaż sam piłkarz stanowczo odcinał się od tego typu oskarżeń:

- W świecie Zlatana nie ma miejsca na rasizm. Wszyscy jesteśmy tej samej rasy, wszyscy jesteśmy równi! Wszyscy jesteśmy graczami, chociaż niektórzy lepszymi od innych - napisał na swoich Twitterze. Samo zakończenie zostało jednak odebrane jako kolejna szpila skierowana w kierunku ostatniego oponenta.

Czego możemy spodziewać się po niedzielnym meczu? Czy Zlatan ponownie szykuje coś specjalnego? A może zawodnicy postanowią zwyczajnie udowodnić sobie swoją wyższość w typowo piłkarskich okolicznościach? Tego ostatniego zapewne życzyliby sobie kibice obu zespołów, które wydają się uzależnione od dyspozycji swoich największych gwiazd.

Obaj upodobali sobie zresztą derbowe starcia, w których zazwyczaj potrafią błyszczeć. Na potwierdzenie tych słów, rzut oka na statystyki:

Romelu Lukaku w Derby della Madonnina

4 mecze (360 minut), 3 zwycięstwa, 1 porażka, 4 gole

Zlatan Ibrahimović (dla Milanu) w Derby della Madonnina

7 meczów (598 minut), 4 zwycięstwa, 3 porażki, 8 goli, 1 asysta

Niech wygra lepszy!

Źródło: inf. własna

Polecane newsy

Komentarze: 7

KawaOpole

KawaOpole

19 lutego 2021 | 02:36

Jestem dobrej myśli, nasz Kaban wciągnie tego ibrakinowicza i cały Milan nosem

inter00

inter00

19 lutego 2021 | 08:46

Lukaku z powrotem jest w sztosie, jeżeli cała drużyna zagra jak z Lazio tzn. obrona będzie jednym wielkim murem a pomocnicy będą rozgrywać i stwarzać zagrożenie to wierzę że pokonamy Milan bez problemu.

pasek_9

pasek_9

19 lutego 2021 | 10:20

Tu już nawet nie chodzi o mecz chce zobaczyć w niedziele twój głupi ryj jak Lukaku i spółka was upokarza cyniczny śmieciu.

darren

darren

19 lutego 2021 | 12:11

Lubię Cię Ibra, ale pora już kończyć karierę. Czas pokazać po raz kolejny, że Mediolan ma nowego króla, a Bóg nie istnieje :)

Larry

Larry

19 lutego 2021 | 12:47

Błażej, wkradła Ci się literówka: zamiast "Niech wygra lepszy", chciałeś napisać "Niech wygra Inter". Wiem, że na to samo wychodzi, ale wydźwięk jednak inny :-P

IMSuchy

IMSuchy

19 lutego 2021 | 15:26

Lukaku jak i cały Inter zmiażdzą Milanek i Scudetto nasze!!

Generał Lufa

Generał Lufa

19 lutego 2021 | 16:25

Niech nie wygrywa lepszy, bo pomimo całej sympatii dla Lukaku, Ibra jest lepszy. Ale kij mu w oko, niech wygra Interek


Reklama

Reklama

Piłkarze urodzeni dziś

  zobacz wszystkich