Julio Cesar: Inter musi uwierzyć
Wieczorny mecz z Szachtarem ma ogromne znaczenie dla dalszych losów Interu w fazie grupowej Ligi Mistrzów. Oczywiście końcowy rezultat jeszcze o niczym nie zdecyduje, lecz ewentualna strata punktów stawiałaby podopiecznych Simone Inzaghiego w mocno niekomfortowej pozycji.
Lubujący się w tego typu porównaniach Włosi doszukują się analogii do sezonu 2009/2010 i ukraińskiej wyprawy zespołu Jose Mourinho, która zapoczątkowała mistrzowski marsz tamtej drużyny. Na łamach La Gazzetta dello Sport o wspomnienia sprzed 12 lat zapytany został Julio Cesar:
- Gdybyśmy wtedy przegrali z Dynamem, pożegnalibyśmy się z Ligą Mistrzów. Poszło jednak dobrze, udało się wygrać i od tego momentu mistrzowskie marzenia stały się żywsze niż kiedykolwiek.
- To był absolutnie decydujący moment. Myślę, że słuszne jest mówienie o przełomie. To tak, jakby nasza szatnia przepełniła się wówczas pewnością siebie. Zrozumieliśmy, że obrana ścieżka jest właściwa, możemy biec dalej i marzyć. Tego wieczoru nasze mentalność została wzmocniona, również dzięki Mourinho. To uczucie towarzyszyło nam przy pokonywaniu wszystkich kolejnych zespołów.
- To dopiero drugi mecz obecnego Interu, więc jest jeszcze sporo do ugrania. Miałem szczęście być na San Siro przy okazji starcia z Realem Madryt. Widziałem bardzo silną drużynę, która może awansować z grupy ze znacznie większym spokojem niż my.
- Kiedy Inter sprzedał Lukaku, kibice byli bardzo zaniepokojeni, lecz ci, którzy są w piłce, wiedzą, że Dzeko ma bardzo silną osobowość, a Lautaro to utalentowany chłopak z ogromnym marginesem rozwoju. Wspólnie mogą dać nam jeszcze wiele radości. Nie jestem zaskoczony ich relacją na boisku.
- Jak daleko może zajść Inter? Jeśli poziom będzie taki, jak w meczu z Realem, w co wierzę, można dotrzeć nawet do finału. Tylko trzeba w to uwierzyć. Nie porównuję tego sezonu z poprzednim. Inter znów ma wszystko do wygrania.
Źródło: La Gazzetta dello Sport
Reklama