Van der Meyde: Zawaliłem karierę, byłem głupi
Były zawodnik Interu, Andy Van de Meyde, udzielił wywiadu w którym opisał jak wyglądało jego życie w Mediolanie. Wyjaśnił również dlaczego jego kariera miała tak dramatyczny przebieg.
- Jeśli powrócę do wszystkich rzeczy, które zrobiłem, wow - rozpoczął Van der Meyde - Byłem jak psychopata. Ktoś z innym umysłem. To było dziwne. Byłem zupełnie inny niż moje normalne ja. Jestem teraz szczęśliwym człowiekiem. Nie robię głupich rzeczy. Jestem ojcem w domu. Jeśli nie masz jasności w swojej głowie, to wszystko jest bardzo trudne.
Jego książka z 2012 roku, Geen Genade (No Mercy - dop. red.) zawierała bezwarunkową krytykę Evertonu, menedżera Davida Moyesa i poszczególnych kolegów z drużyny. Dziś widzi to zupełnie inaczej. Zawodnik spisywał się bardzo słabo po przeprowadzce z Interu do Evertonu, prześladowały go również kontuzje.
- To nie była wina trenera, nie była to wina moich kolegów z drużyny, to nie była wina kibiców. Nikt inny nie jest winny. To była tylko moja wina. Napisałem tę książkę wkrótce po zakończeniu kariery i kiedy opowiadam te historie, wracam do tamtych chwil. Miałem w sobie dużo agresji. Powiedziałem kilka złych rzeczy o Evertonie, kilka głupich rzeczy. Nie myślałem trzeźwo.
- Widzę to wyraźnie, odkąd poukładałem sobie w głowie. Żałuję tego, co powiedziałem. Kilka lat później myślałem już tylko "Andy, człowieku, naprawdę to schrzaniłeś". To naprawdę wstyd. Właściwie dużo o tym myślę, wiesz? Nadal… moja kariera piłkarska przechodzi mi przez głowę. Myślę sobie "Wow, człowieku, byłeś naprawdę głupi. Grałeś w Evertonie, świetnym klubie. Naprawdę schrzaniłeś, stary. Jak mogłeś to zepsuć, skoro byłeś tak utalentowany?".
- Byłem jak dziecko. Czułem, że wszyscy są przeciwko mnie, ale tak nie było. Po prostu nie słuchałem. Byłem głupi. Naprawdę głupi.
Andy Van de Meyde dołączył do Interu latem 2003 roku z Ajaksu. Rozegrał dwa sezony w koszulce Nerazzurri, zaliczając 54 występy i 4 gole.
- Dyrektor techniczny klubu powiedział mi "Gratulacje, mamy faks z Interu, zostałeś sprzedany”. Ajax jest w moim sercu, jestem jego fanem, to było naprawdę dziwne. Powiedzieli mi "Andy, lepiej już idź, musisz porozmawiać z Interem, już cię tu nie potrzebujemy". Wziąłem torbę i buty piłkarskie i uścisnąłem dłonie moim kolegom z drużyny. W ciągu pięciu minut miłość ze strony Ajaxu zniknęła.
- Hector Cuper zapytał na pierwszym treningu "Kim ty jesteś, kitmanem (osoba troszcząca się o sprzęt zawodników - dop.red.), czy kimś takim?”.
Piłkarz źle wspomina start przygody z Interem. Podczas miesięcznego obozu przedsezonowego ze łzami w oczach zadzwonił do dyrektora Interu, prosząc o odesłanie go do Ajaksu. Później zasłynął wprawdzie ze znakomitego gola przeciwko Arsenalowi w LM, ale kolejni trenerzy nie widzieli dla niego miejsca w pierwszym składzie. Roberto Mancini rzadko wybierał napastnika, mimo że nazwał go kiedyś najlepszym skrzydłowym w Europie, obok Luisa Figo.
- Po chwili siedziałem na trybunach i nic nie robiłem. Pomyślałem: 'Co mogę zrobić?' Więc wychodziłem, były kobiety i tak dalej. Byłem Andy van der Meyde, mogłem wejść wszędzie. Jeśli jesteś piłkarzem we Włoszech, jesteś bogiem.
- Pewnego razu byłem w Dolce & Gabbana, podszedł do mnie facet i powiedział: „Hej, nie możesz tu robić zakupów”. Powiedziałem mu, żeby zostawił mnie w spokoju. Powiedział, żebym z nim poszedł. Poszliśmy do prywatnego pokoju i nagle siedziałem tam z Michaelem Schumacherem. Robiliśmy zakupy, rozmawialiśmy i jedliśmy. To było miłe. Powiedział mi "Jesteś tu królem, nie chodzisz do sklepów”. Ja jednak wiedziałem, skąd pochodzę. Gdybym się tak zachowywał, dziadek uderzyłby mnie w twarz.
- Oczywiście to mi się podobało. Przyciągasz dużo uwagi kobiet, kiedy jesteś znanym piłkarzem. Gdy zaczęto prosić mnie o zdjęcia lub autografy, pomyślałem "To dziwne, człowieku, jestem tylko piłkarzem, nie prezydentem". Potem zacząłem myśleć "Wow, jakie to jest proste”.
Ajax rozszerzył swoje tradycyjne granice rekrutacji, aby podpisać kontrakt z niezwykle rozwiniętym 13-letnim Van der Meyde. W wieku 14 lat klub płacił za mieszkanie w Amsterdamie, które Van der Meyde dzielił z matką.
- W Amsterdamie chodziłem do szkoły i trenowałem, a potem wracałem do domu, do mamy. Tęskniłem za młodością i nigdy tak naprawdę nie wychodziłem, ani nie miałem przyjaciół. Dotarcie do pierwszej drużyny Ajaksu było dla mnie wszystkim.
W Mediolanie, już bez opieki matki, zaczęły się jego problemy z alkoholem, które ciągnęły się za nim w Evertonie.
- Miałem dużo problemów w głowie. Kiedy byłem pijany, nie myślałem o tych problemach, więc cały czas wychodziłem na miasto. Ponadto tak bardzo chciałem grać, a kiedy tego nie robiłem, był to dla mnie problem mentalny.
- Wszystko się zmieniło, kiedy doznałem kontuzji. Nie miałem celu i nie mogłem nic zrobić. Chodziłem do klubu, kładli mi lód na nogę, a potem wracałem do domu. Więc myślałem "Wyjdę i będę się dobrze bawić”. Zdradziłem moją żonę, która była dobrą osobą i zostawiłem dzieci dla kogoś innego.
- Córka urodziła się z poważną chorobą jelit, wymagało to długotrwałego leczenia w szpitalu dziecięcym Alder Hey. Była w Alder Hey dwa dni temu na operacji i regularnie musi tam wracać. Zdrowie mojej córeczki wciąż nie jest dobre, więc myślę o tym każdego dnia. Miałem wtedy problemy w domu, z córką i z trenerem. Wciąż myślałem, że kiedy mój kontrakt się skończy, pojawi się nowy klub. Nie ma mowy. Jeśli nie grasz, nie jesteś już ważny. O ile trener naprawdę cię nie lubi, to koniec. To naprawdę głupie, że tak to wyszło. Naprawdę, naprawdę źle.
Jak wspomina zwycięstwo Evertonu z Liverpoolem w finale FA Cup?
- To był jedyny raz, kiedy kładłem się spać o 5 rano bez alkoholu. Mój pies urodził szczenięta, więc nie spałem całą noc. Nie miałem być z zespołem, ale rano dostałem telefon z informacją, że jestem potrzebny. Kiedy trener kazał mi się rozgrzać, pomyślałem "Och, stary". Kiedy wpuścił mnie, wiedziałem tylko, że zrobię co w mojej mocy. Dostałem piłkę i szybko pobiegłem, a potem dośrodkowałem i zdobyliśmy bramkę. To było szalone.
Źródło: evertonfc.com
Rahi
28 maja 2022 | 17:09
Szkoda gościa.
Reklama