Czasami wygrywasz, czasami się uczysz

14 czerwca 2023 | 23:38 Redaktor: Paweł Świnarski Kategoria:Publicystyka4 min. czytania

Czas leci, dni mkną w przód niczym nerwy po finałowym strzale na bramkę, lecz emocje związane z finałem Ligi Mistrzów wciąż tlą się w naszych sercach. Czy bolą? Bez wątpienia. Ale patrząc na to wszystko przez pryzmat dni, które minęły od tamtej soboty, dostrzegamy coś więcej. Dostrzegamy dumę. Dostrzegamy wiarę. Dostrzegamy nasz zespół – Inter Mediolan.

To był mecz, który na wiele lat zapadnie nam w pamięć. Nie ze względu na jego piękno, bo o tym mówiąc obiektywnie nie można w tym przypadku mówić. To nie był piękny mecz. Wciąż jednak połączenie dramatu, sztuki i pasji sportowej. Ta jedna bramka Rodriego, wprowadzająca w ekstazę kibiców City, wprowadziła nas, czarno-niebieskich, w stan zawieszenia. Byliśmy blisko. Tak blisko.

Inter nie był drużyną gorszą. Jeśli ktoś uważa, że nasz przeciwnik był lepszy skoro wygrał, to jedynie nieznacznie, jedynie na tyle, ile my mieliśmy mniej szczęścia. Słaby mecz Manchesteru City, choć ostatecznie wygrany, pokazał jak wielka była nasza szansa. Mieliśmy okazje, by odmienić losy tego meczu, by przechylić szalę zwycięstwa na naszą stronę. Niestety zabrakło skuteczności, zabrakło tej jednej, decydującej iskry.

Ale patrząc na to wszystko kilka dni później, nie możemy zapominać o jednym - o dumie. Dumie, którą napełnia nas nasz zespół. Dumie, która płynie z tego, jak zagrał Inter, jak niesamowicie była przygotowana drużyna pod względem taktycznym. Manchester City był obezwładniony taktyką Simone Inzaghiego. Guardiola wyrwałby sobie włosy z głowy, lecz ich już nie ma. Mógł patrzeć i reagować. Miał bez wątpienia twardy orzech do zgryzienia i to cieszy.  Zastanawialiśmy się kiedyś, czy warto zostawić Inzaghiego w klubie, teraz powinniśmy się martwić, czy on zechce pozostać. Bo to, co pokazał, to niemal mistrzostwo świata, patrząc z jakiego pułapu świadomości startowaliśmy, jak urośliśmy mentalnie w trakcie tego sezonu.

Kiedy wracaliśmy do domu, wracaliśmy z podniesioną głową. Z wiarą w to, że drużyna, która dotarła tak daleko, może zrobić to ponownie. Przyszłość Interu? Nasza drużyna jest silna, zdolna i gotowa do kolejnych wyzwań. Potrzebuje jednak wzmocnień i mocniejszej ławki.

Dziś jednak pamiętajmy o tym dniu, kiedy po raz kolejny stanęliśmy na szczycie Europy. Pamiętajmy o emocjach, które niosła ta noc, o dumie, która przepływała przez nasze żyły słuchając hymnu Ligi Mistrzów w meczu na który patrzy cały świat. Pamiętajmy o tym meczu jako o starciu gigantów, w którym to niewiele zabrakło, aby to my wznosiliśmy najcenniejsze z trofeów nad głowy. Wspominajmy ten mecz jako moment, który pokazał, jak daleko zaszedł Inter pod wodzą Simone Inzaghiego.

Był kiedyś starzec, który codziennie rano wchodził na wzgórze obok swojego domu. Bez względu na pogodę, bez względu na okoliczności. Kiedyś ktoś zapytał go, dlaczego to robi. Odpowiedział: "Dzień, w którym nie wejdę na to wzgórze, to dzień, w którym przestanę marzyć. A kiedy przestanę marzyć, przestanę żyć". Właśnie takie marzenia są w nas, w czarno-niebieskich, w Interze. Marzenia, które nie zniknęły, które są niezłomne. A przecież marzenie, które nie gaśnie, jest marzeniem, które kiedyś się spełni.

Podobnie jak ten starzec, Inter wspiął się na wielką górę. Nie zdołaliśmy stanąć na samym szczycie, ale byliśmy blisko, tak bardzo blisko. To doświadczenie pokazało nam, co znaczy rywalizować z największymi, co znaczy być jednym z nich.

Bramka Rodriego była jak strzał, który przeszył serca milionów. Ale pamiętajmy - rany się goją, a bolesne doświadczenia często są najlepszym paliwem do zmagania się z przeciwnościami. W naszych sercach, pomimo tej bramki, płonie ogień - ogień determinacji, odwagi i niewzruszonej wiary. Wiary w to, że następnym razem będziemy jeszcze silniejsi. Skoro w tym roku się udało dotrzeć tak daleko, to dlaczego nie spróbować ponownie?

Dziś jesteśmy tu, jeszcze ze śladem smutku w oczach, ale z podniesionymi głowami. Dziś patrzymy w przyszłość i widzimy kolejne szczyty do zdobycia. Nasza podróż nie skończyła się w Stambule. Właśnie tam zaczęła nabierać nowego wymiaru. Nasza podróż trwa. Nasze marzenia trwają. I nasza duma jest niezłomna.

Dziękujemy Wam, zawodnicy. Dziękujemy Ci, Simone. Dziękujemy, kibice, za to, co tworzycie - atmosferę, którą budujecie. Wszyscy jesteśmy Interem. Wszyscy jesteśmy czarno-niebiescy. Wszyscy jesteśmy dumą Mediolanu. I niezależnie od wyników na boisku, nasza wspólna podróż jest najważniejsza.

Przygotujmy się na kolejny sezon. Czekają nas nowe wyzwania, nowe bitwy, nowe szczyty do zdobycia. Ale przede wszystkim, czeka nas nowy rozdział w naszej wspólnej historii. Niech to będzie rozdział pełen radości, dumy i wiary. Wiary, której nigdy nam nie zabraknie.

Na koniec, przypomnijmy sobie te słowa, które tak dobrze oddają to, co teraz czujemy: "Czasami wygrywasz, czasami się uczysz". Niewątpliwie, finał Ligi Mistrzów to było dla nas wszystkich wielkie przeżycie, dla niektórych może pierwsze tak intensywne w życiu kibica Interu. Ale przede wszystkim, to było dla nas wielkie doświadczenie. Doświadczenie, które zapewne zaowocuje w przyszłości.

Tak, przegraliśmy mecz. Tak, doświadczyliśmy gorzkiego smaku porażki. Ale nie przegraliśmy naszej dumy. Nie przegraliśmy naszej wiary. I na pewno nie przegraliśmy naszej drogi, która prowadzi nas w stronę kolejnych wyzwań.

Sempre Forza Inter!

Źródło: intermediolan.com

Polecane newsy

Komentarze: 3

Tańczący z wilkami

Tańczący z wilkami

15 czerwca 2023 | 17:07

Tak jak napisał autor artykułu - każda porażka powinna być lekcją, to właśnie dzięki porażkom się rozwijamy.

Lambert

Lambert

15 czerwca 2023 | 19:55

Dla nas jeszcze było zbyt wcześnie, myśle że w ciągu następnych 5 lat jest szansa wrócić do finału LM. Byle tylko nie wpaść w bagno jak po finale w 2010 gdy z roku na rok było coraz gorzej.

Maradon.

Maradon.

15 czerwca 2023 | 20:53

Ważne, żeby teraz zachować ten trzon drużyny i może za parę lat to będzie "ich" sezon. Narazie trzeba jak za Mou, zdominować krajowe podwórko.


Reklama

Reklama

Piłkarze urodzeni dziś

  zobacz wszystkich