Dacourt: Mouriho mnie nie chciał (wywiad)

18 października 2024 | 07:44 Redaktor: Paweł Świnarski Kategoria:Ogólna4 min. czytania

Olivier Dacourt, były francuski pomocnik Romy i Interu, w rozmowie z La Gazzetta dello Sport odniósł się do meczu, który odbędzie się w niedzielę wieczorem na Stadio Olimpico: "Nerazzurri są silniejsi, ale Roma jest wyjątkowa. Zawsze może cię zaskoczyć. Kto zdecyduje o wyniku? Stawiam na Thurama, mojego chrześniaka".Były francuski pomocnik, który występował zarówno w barwach Nerazzurrich, jak i Giallorossich, wypowiedział się na temat niedzielnego meczu.

W niedzielę Roma gra z Interem. Jak pan to widzi?

- Inter jest niezwykle mocny. Śledziłem ich zarówno w lidze, jak i w Lidze Mistrzów, dominują. Ale nie mówię tego od dziś, tak jest przynajmniej od dwóch lat. Inzaghi wykonuje niesamowitą pracę. Co mogę powiedzieć o Romie... jest trochę zamieszania, ale nigdy nie wolno skreślać Giallorossich. Mogą cię zaskoczyć w każdej chwili.

Czy uważa pan, że Cassano i Balotelli to dwa największe zmarnowane talenty włoskiego futbolu?

- Grałem z obydwoma i mogę wam powiedzieć, że mieli niewiarygodny talent. Ale nie należy mylić naszych oczekiwań wobec nich z ich własnymi celami. Mogli stać się najlepszymi na świecie, to prawda, ale trzeba też powiedzieć, że nie zostali wystarczająco wsparci. Nikt im nie mówił, co robić, myśląc o ich dobru. W naszych czasach było inaczej. Najlepszym przykładem tego jest Adriano.

Co ma pan na myśli?

- Widziałem Adriano w najgorszym momencie jego życia. My, w Interze, wspieraliśmy go, z Zanettim i całą drużyną, ale nic nie dało się zrobić. Śmierć jego ojca była dla niego zbyt trudna do zniesienia. W tamtych czasach nie zwracano uwagi na zdrowie psychiczne, jak teraz, kiedy na szczęście jest to istotny temat. Kiedy my graliśmy, nie było przyjęte, że ktoś może mieć problemy, cierpieć na lęki lub ataki paniki.

Czy ma pan wiele wspomnień związanych z Interem?

- Niezliczone. Trofea, kolacje, zwycięstwa. Zabrakło nam tylko trochę europejskiej mentalności. Zdobyli ją, kiedy już odszedłem (śmiech)... Ale byliśmy świetnym zespołem, z Ibrahimoviciem jako liderem. Mnóstwo żartów i śmiechu.

Czy to prawda, że po zdobyciu swojego pierwszego mistrzostwa w 2007 roku, w szatni śpiewali dla pana piosenkę?

- To zabawna historia. Byliśmy pierwsi w tabeli, a ja cały czas powtarzałem, że chciałbym strzelić gola podcinką. Próbowałem tego w meczu z Regginą, ale piłka poszybowała wysoko nad bramką, daleko poza stadion. Żartowali ze mnie przez tygodnie. A kiedy śpiewali piosenkę o mistrzostwie, była w niej zwrotka o mojej nieudanej podcince.

Ostatecznie to Mourinho zakończył pana przygodę z Interem.

- Latem powiedział mi, że nie widzi mnie w swoich planach. Nie chciał mnie. Powiedziałem mu, że spróbuję zmienić jego zdanie. Podziwiałem go bardzo. Był w stanie sprawić, że czułeś się najsilniejszy na świecie, przekonać cię, że możesz pokonać swoje granice. Ale on po prostu mnie nie widział. Po sześciu miesiącach wybrałem transfer do Fulham w Premier League.

Włochy jednak wciąż są bliskie pana sercu. Kto dziś panu się podoba w Serie A?

- Milan ma Leao, który jest niesamowity, ale Inter ma Lautaro i Thurama. Znam Marcusa od urodzenia, Lilian jest jednym z moich najlepszych przyjaciół i mówię wam... jeszcze niczego nie widzieliście. On potrafi rozstrzygnąć mecz. Ma wszystko, czego potrzeba, by stać się jednym z najlepszych na świecie.

Kto jest pana faworytem do zdobycia mistrzostwa?

- Inter jest na pewno o krok przed innymi. Ale uwaga na Juventus prowadzony przez Thiago Mottę, to tytan pracy i człowiek prawdziwy. Nie podda się aż do końca. Jeśli jednak mam postawić na kogoś, stawiam na Nerazzurrich Inzaghiego i Marcusa.

Źródło: fcinter1908

Okulary ochronne premium z uszczelką Milwaukee 4932471886

Polecane newsy

Komentarze: 1

superofca

superofca

18 października 2024 | 13:02

Fajny wywiad, Dacourt na propsie.


Reklama

Reklama

Piłkarze urodzeni dziś

  zobacz wszystkich