Santiago Castro o Interze, idolach i przyszłości w Bolonii

Santiago Castro był i nadal jest łączony z Interem. Wiele osób dostrzega w nim cechy Lautaro Martíneza, co sprawia, że porównania wydają się naturalne. Gdy dziennikarz „Il Resto del Carlino” zapytał go, co sądzi o zainteresowaniu Nerazzurrich, odpowiedział:

- Czy wiem, że Inter mnie obserwuje? Nie myślę o tym. Mogę potraktować to jako motywację, tak, ale muszę skupić się wyłącznie na mojej drużynie i na tym, aby dobrze się tu prezentować. Liga i Puchar Włoch to moje jedyne priorytety. Nie mogę tracić energii na inne sprawy.

Jego piłkarskie wzory nie pozostawiają wątpliwości:

- Gdy zacząłem śledzić futbol, moim idolem był Diego Milito z Interu. Potem Lucas Pratto z Vélezu, z którym miałem okazję grać. No i oczywiście Lautaro.

Mówiąc o swoich celach, Castro dodał:

- Reprezentacja narodowa, powrót do europejskich pucharów i zdobycie czegoś z Bolonią. Czy widzę siebie w tym klubie na dłużej? Nie wiem, w piłce nigdy nic nie wiadomo. Jedyne, co mogę powiedzieć, to że jestem tu bardzo szczęśliwy – podoba mi się miasto, klub. Uwielbiam, gdy kibice mnie zaczepiają na ulicy. Bolonia to naprawdę świetne miejsce.

Argentyńczyk opowiedział też o sobie:

- Czego boję się najbardziej? Straty bliskich, tego, czego nie mogę kontrolować. Na boisku nie boję się niczego – mogę zdobyć piłkę, mogę jej nie zdobyć, ale nigdy nie gram ze strachem, bo kocham piłkę nożną. Denerwuję się, płaczę, cieszę się – futbol to moje życie i nie może mnie przerażać. Gdy wybierałem Bolonię, miałem też oferty od Fiorentiny, Genoi i jednego klubu z Premier League. Zadecydowały dwa czynniki: możliwość gry w Lidze Mistrzów, ale przede wszystkim fakt, że działacze od początku traktowali mnie jak swojego. Dzwonili nie po to, by rozmawiać o kontrakcie, ale by zapytać, jak się czuję. Postawiłem na czynnik ludzki. Brakuje mi Ligi Mistrzów, tej atmosfery, chciałbym ją przeżyć ponownie. Ale to już przeszłość – nie możemy się na tym skupiać, musimy walczyć o ligę i Puchar Włoch.

Źródło: fcinter1908