TOP i FLOP: Inter 3-2 Monza

10 marca 2025 | 09:53 Redaktor: Paweł Świnarski Kategoria:Ogólna4 min. czytania

Inter zrobił to, co Inter zwykle robi najlepiej – przyprawił swoich kibiców o stan przedzawałowy, żeby potem heroicznie wrócić do życia i wygrać mecz, który już wyglądał na przegrany. Przegrywać 0:2 z ostatnią drużyną w tabeli? Skandal. Wygrać 3:2 po epickiej remontadzie? Legenda. Nerazzurri przeszli przez wszystkie możliwe emocje – od rozpaczy, przez furie, po euforię. Był chaos, były błędy, ale na koniec dnia trzy punkty zostały w Mediolanie. A o to przecież chodzi, prawda?

Przez 45 minut Inter był karykaturą samego siebie, przez drugie 45 minut – maszyną, której nie da się zatrzymać. Nerazzurri dostali potężny policzek, ale zamiast się przewrócić, odwrócili losy meczu. Czy to oznacza, że wszystko jest w porządku? Nie. Ale w piłce liczą się punkty, a Inter zgarnął trzy, pokazując, że nawet kiedy gra źle, potrafi wygrać. I właśnie takie mecze budują mistrzów.

TOP

Hakan Çalhanoğlu
Początek miał kiepski, jak cała drużyna – zgubił się przy golu Monzy i wyglądał, jakby nie mógł odnaleźć rytmu. Ale potem? Poczuł krew i zaczął robić to, co umie najlepiej – przejął kontrolę nad meczem. Jego bramka? Gol z tych, które się pamięta. Wymierzony jakby celował laserem. Po tym golu Inter wreszcie uwierzył, że można ten mecz wygrać.

Yann Bisseck
Wszedł na drugą połowę i od razu zrobił więcej niż cała obrona przez pierwsze 45 minut. Agresywny, dynamiczny, elektryzujący. Jego wejście dało sygnał – ten mecz jeszcze nie jest skończony. A potem? Asysta do Çalhanoğlu, kilka kluczowych przechwytów, mnóstwo energii. Ten chłopak to nie tylko mięśnie i siła, ale też serce do gry.

Lautaro Martinez
Był moment, kiedy wyglądał na wkurzonego do granic możliwości – i miał prawo. Nie dostawał podań, był otoczony przez białe koszulki, VAR anulował mu gola… ale Lautaro to nie typ, który się poddaje. W końcówce wcisnął się tam, gdzie inni bali się wsadzić nogę, i wymusił gola samobójczego. Inter wygrał, bo Lautaro nigdy nie przestaje wierzyć.

Marko Arnautović
Nie zawsze elegancki, nie zawsze precyzyjny, czasem irytujący… ale kiedy Inter potrzebował impulsu, to właśnie on wstał i powiedział „dosyć tego cyrku”. Może nie ma tej dynamiki co Thuram, może momentami wygląda jak człowiek, który zapomniał, że w piłce nożnej można przyjąć piłkę poprawnie, ale jedno jest pewne – Arnautović ma w sobie coś, czego nie da się nauczyć: czysty instynkt łowcy.

FLOP

Benjamin Pavard
Gdzie jest Pavard z Bayernu, ten obrońca z błyskiem? Bo na San Siro pojawił się Pavard wersja demo, mocno ograniczona. Keita grał z nim w dziada, a przy golu na 0:2 Francuz wyglądał, jakby się zastanawiał, czy naprawdę warto gościa kryć. W ofensywie? Jedna przebieżka i koniec. Inzaghi po przerwie powiedział „dość” i zostawił go w szatni.

Stefan de Vrij
Widzieliście to podanie piętą Dany’ego Moty? To było jak asysta marzeń… dla Monzy. A kto w tej akcji zgubił krycie? Tak, właśnie Stefan. Zazwyczaj solidny, tym razem niepewny, wolny, spóźniony. Jak Pavard – został w szatni po przerwie, bo chyba sam wiedział, że ten wieczór nie należał do niego.

Henrikh Mkhitaryan
Ormiański profesor środka pola? Może kiedyś. Niby ustawiał się dobrze, niby dawał opcje do gry, ale kiedy przyszło do konkretów, brakowało mu iskry. W pierwszej połowie biernie przyglądał się, jak Birindelli zdobywa gola, w drugiej coraz bardziej znikał. Im Inter bardziej przyspieszał, tym on bardziej zwalniał. Dziwna, szara noc dla zawodnika, który zazwyczaj daje drużynie tak wiele.

Źródło: intermediolan.com

Polecane newsy

Komentarze: 9

darren

darren

10 marca 2025 | 10:10

Jeśli do flopu trafiają Pavard i de Vrij to nie rozumiem czemu w nim nie ma Acerbiego. Tamci przynajmniej starali się bronić, a Acerbi latał po całym boisku i wszędzie był bezużyteczny. Jeszcze żeby potrafił grać do przodu jak Bisseck czy Pavard, a tak to on tylko przeszkadza.

Paweł Świnarski

Paweł Świnarski

10 marca 2025 | 10:15

tak, Acerbi był mocnym kandydatem do flop też

Oba

Oba

10 marca 2025 | 11:01

Arna zagrawszy przynajmniej 45 minut jest 3ci raz z rzędu w topie. Czapki z głów przed austriackim cesarzem!

Paweł Świnarski

Paweł Świnarski

10 marca 2025 | 11:03

garnie się chłopak do sportu

Rahi

Rahi

10 marca 2025 | 11:47

Warto zauważyć co robił bramkarz przeciwników, mogło być dużo wyżej z wynikiem. Martinez może mógł zrobić więcej przy golu na 1:0, ale i tak jest pewnym graczem. Obawiam się powrotu Sommera

Paweł Świnarski

Paweł Świnarski

10 marca 2025 | 11:56

chyba nikt nie poczuł, że go brakuje podczas gry Martineza, to cieszy ale i daje do myślenia, na kogo finalnie postawić gdy obaj będą zdrowi

vlodek2532

vlodek2532

10 marca 2025 | 17:49

W meczu pucharu z Lazio moim zdaniem dwa razy wyciągnął piłkę po strzałach Isaksrna, których Sommer by nie wyjął.

Rahi

Rahi

10 marca 2025 | 21:48

Paweł myślę, że warto dać jednego na ligę drugiego na puchary. To powinno do końca sezonu dać odpowiedź co dalej, a także utrzymać obu w formie.

superofca

superofca

10 marca 2025 | 22:52

W pierwszym meczu Martinez był elektryczny ale skoncentrowany i naprawiał własne błędy, w drugim profesor, w LM pełna kultura ale i wymagania nie były wysokie, w sobotę zagrał naprawdę ok, nawet przy pierwszym golu to nie było takie proste, żeby to wyjąć, oczyma wyobraźni widzę, że Samir też by to wpuścił. Także dla mnie pierwszy "drugi" bramkarz od bardzo dawna, który daje nadzieję.


Reklama

Reklama

Piłkarze urodzeni dziś

  zobacz wszystkich