TOP i FLOP: Inter 2-1 Feyenoord
Inter przeszedł przez Feyenoord jak dobrze naoliwiona maszyna – bez zbędnych fajerwerków, ale z klasą i pełną kontrolą nad sytuacją. Żadnej nerwówki, żadnego zawahania, żadnego zbędnego ryzyka. Nerazzurri udowodnili, że w Europie są już drużyną, która nie tylko chce być wśród najlepszych, ale po prostu tam należy. Thuram strzelił gola z tych, które lądują w montażach UEFA, Calhanoglu dorzucił swój firmowy karny, a Feyenoord, mimo całego swojego zapału, mógł jedynie zaakceptować swój los. Czy było idealnie? Nie, bo kilka detali można poprawić, ale jedno jest pewne: Inter w ćwierćfinale, a to właśnie się liczy.
Bez zbędnego dramatyzmu, bez tracenia energii. Doświadczenie, jakość, kontrola – to były kluczowe słowa tego wieczoru. Drużyna Inzaghiego wygląda jak kandydat do czegoś więcej niż tylko ćwierćfinału.
TOP
Marcus Thuram
Nie był to mecz, w którym Thuram zdominował rywali przez 90 minut, ale czasem wystarczy jeden moment geniuszu, by ustawić cały mecz. Francuz rozwiązał wszystko cudownym uderzeniem, które posłało piłkę do siatki jak pocisk. Był ciągłym zagrożeniem, szukał gry kombinacyjnej, a kiedy nie miał miejsca, brał się za drybling i wchodził w pole karne jak czołg. Gdyby tylko ta bomba z drugiej połowy nie odbiła się od poprzeczki, mielibyśmy golazo wieczoru. Inter ma w nim napastnika, który w wielkich meczach nie zawodzi.
Henrikh Mkhitaryan
36 lat na karku, ale nogi nadal pracują jak w najlepszych latach. Ormiański profesor w środku pola zagrał mecz pełen spokoju, precyzji i idealnego czytania gry. Przyspieszał, gdy było trzeba, spowalniał, gdy Inter musiał kontrolować mecz. Grał jak człowiek, który po prostu rozumie futbol lepiej niż większość zawodników na boisku. Mądrość, precyzja, doświadczenie – ten gość nadal daje Interowi ogromną wartość.
Denzel Dumfries
Dostał opaskę kapitana i potraktował to jako misję specjalną. Biegał, walczył, wygrywał pojedynki, podkręcał tempo, a nawet inspirował kolegów swoją energią. Feyenoord próbował coś zrobić jego stroną, ale odbijali się od niego jak od ściany. Grał tak, jakby chciał udowodnić całemu Rotterdamowi, że jest dziś kimś więcej niż tylko „tym gościem, który kiedyś grał w Sparcie”.
FLOP
Mehdi Taremi
Inter próbował mu pomóc, Thuram wręcz szukał go w polu karnym, ale Irańczyk znów pokazał, że coś z nim jest nie tak. Miał świetną okazję na gola? Oczywiście. Zmarnował ją? No pewnie. Gdyby był napastnikiem klasy Interu, to ten mecz skończyłby się wygraną 3:1. Ale nie był. I dlatego coraz bardziej wygląda na to, że jest w tej drużynie piątym kołem u wozu.
Źródło: intermediolan.com
DonPietro
12 marca 2025 | 12:42
Co do Taremiego. To jest jednak sztuka prezentować się gorzej na boisku niż Arna czy Król Grilla.
Bell
12 marca 2025 | 13:21
Dokładnie to samo myślę. I za każdym razem zastanawiam się, jak to w ogóle możliwe.
Oba
12 marca 2025 | 15:56
Akurat Arna w tym sezonie jak gra dluzej niz kwadrans to raczej nie zawodzi.
vlodek2532
12 marca 2025 | 14:49
Miki w topie? Dwa razy przy wyprowadzeniu kontry miał nie krytych kolegów, wystarczyło podać i dostawić nogę ale Hanrikh postanowił podać za plecy i spowolnić akcje.
turbocygan
12 marca 2025 | 16:54
Taremi mocno się stara o flopa roku ;)
Oba
12 marca 2025 | 18:51
Mysle, że na tym etapie sezonu jego pozycja lidera w tym wyscigu jest już niezagrożona.
Reklama