Demon z Piacenzy odchodzi jako zwycięzca
„Demon z Piacenzy” – tak go kiedyś nazwano, i nie dlatego, że rzucał butami w szatni albo gryzł w kostkę jak Gattuso. Nie. Simone Inzaghi był demonem cichym, takim, który nie hałasuje, ale jak już wejdzie w duszę, to zostaje. Ewentualnie "zabija" wzrokiem. I właśnie ten demon, 3 czerwca 2025 roku, opuścił Appiano Gentile. Bez fajerwerków, bez łez – ale z historią, której nie da się wymazać nawet po 0:5 w finale.
Wydarzyło się zbyt wiele?
Bo właśnie, zacznijmy od końca. Od tej nocy w Monachium, która miała być zwieńczeniem, a była pogrzebem. PSG rozniosło Inter jakby piorun strzelił w książkę telefoniczną.
Pięć goli, zero reakcji, totalna pustka. I choć do dziś nikt nie wie, co się wtedy właściwie stało (albo "stanęło"), jedno jest pewne: to nie był prawdziwy obraz tej drużyny. To był zanik tętna po maratonie. Finał, który zabrał nie tylko trofeum, ale chyba również... sens kontynuacji. Prawdopodobnie coś pękło i to nie w dniu meczu z PSG tylko jakiś czas wcześniej, najpierw mały fragment tamy zaczął przeciekać, a potem ...już poszło.
Inzaghi mimo wszystko odchodzi jako zwycięzca
Bo przecież Inzaghi nie opuszcza Interu po porażce. Choć jeśli wszystko bierzemy całkowicie dosłownie to może i tak. Patrząc jednak całościowo, on odchodzi po 4 sezonach w tym obecnej kampanii, w której walczył o wszystko. Scudetto? Było na wyciągnięcie ręki. Superpuchar? Blisko. Puchar Włoch? Też. Liga Mistrzów? No cóż... Tam było wszystko – Barcelona pokonana (zdaniem niektórych "bystrych inaczej" kibiców Barcelony, w ataku Interu grał Szymon Marciniak, a nie Thuram i Lautaro, wspierany nabuzowanym w formie Dumfriesem), Bayern zaszachowany, a potem ściana z Paryża. Można było a wręcz trzeba było w takim sezonie coś do gabloty dołożyć. A gdy spojrzycie na tę gablotę, to Inzaghi może się pochwalić naprawdę niezłym dorobkiem w Interze, co plasuje go w topie trenerów w historii naszego klubu. Warto o tym pamiętać. Dlatego właśnie Inzaghi odchodzi jako zwycięzca. Dodajmy, że przez całą drogę to był Inter, który grał z pasją, nie z budżetem.
Inzaghiball
I tu właśnie tkwi sedno. Inzaghi nie miał czeków z Abu Zabi ani złotych kart jak Guardiola. On miał listę życzeń i półkę z przecenami. Z zawodników, których wielu skreśliło – Darmian, Mkhitaryan, stary jak świat Acerbi i paru innych kupionych na promocji lub sprowadzonych za darmo graczy – ulepił zespół, który bił się z najlepszymi jak równy z równym. Co więcej – nie tylko się bił, ale też tańczył. Inter Inzaghiego grał piękną piłkę. Kombinacyjną, intensywną, radosną. Taką, której chciało się oglądać nawet, gdy nie było się kibicem Nerazzurrich. Być może jego ekipa nie dryblowała najwięcej w rozgrywkach w których grała, ale piłka czasami chodziła tak szybko jak w pinballu.
Coś jednak pękło
Ale nie oszukujmy się – jak już zostało wspomniane coś pękło. Może zabrakło klasowych zmienników, może sił, może iskry. Zespół był dojrzały, doświadczony, ale i wiekowy. Ostatnia prosta sezonu pokazała, że bez świeżej krwi trudno gonić marzenia. I może dlatego Inzaghi, który dał z siebie wszystko, poczuł, że nie da już więcej. Mimo, że dał wszystko, to nie wystarczyło. Może pomyślał, że nie chce budować od nowa, że nie będzie grał na czas.
Decyzja o Arabii Saudyjskiej? Zaskakująca? Może. Ale jakby wam ktoś zaproponował czterokrotność pensji i święty spokój od mediów jakie znamy w Europie, to czy naprawdę odmówilibyście? W dodatku w momencie, gdy Inter sam potrzebuje rewolucji. Może to idealne zakończenie – odejść przed wypaleniem, z twarzą, z bilansem, który nawet teraz, po tym finale, zostaje dodatni. Być może to był idealny moment na taką zmianę, niezależnie od wyniku meczu z PSG, który był wybitną anomalią.
Bo przypomnijmy sobie, kim był Inzaghi, gdy przychodził: „ten młodszy brat”, „trener z przypadku”, „półśrodek po Conte”. A kim odchodzi? Gościem, który w cztery lata zdobył Superpuchary, wygrał Puchar Włoch, dotarł do dwóch finałów Ligi Mistrzów i dał Interowi drugą gwiazdę nad herbem zdobywając Scudetto i przede wszystkim zbudował styl i tożsamość. W Interze wreszcie zapanowała stabilizacja , kontynuacja i co ważne przyjemnie było patrzeć na tych chłopaków i się z nimi utożsamiać.
Kto po Inzaghim?
Kto po nim? Trudne pytanie. Należy ufać Beppe Marottcie, że dokona właściwego wyboru. Może ktoś zupełnie nowy, świeży, nieoczywisty. A może nie? Media w pierwszej kolejności wymieniają Cesca Fabregasa. Jedno jest pewne – poprzeczka wisi wysoko. Bo nie chodzi tylko o trofea. Chodzi o odcisk, jaki zostawił w sercach kibiców.
Dziękujemy, Simone. Za styl. Za walkę. Za emocje. Za to, że znów uwierzyliśmy, że Inter może być wielki i aspirować do ścisłego topu nie tylko w swojej głowie, ale też realnie na boisku. Nawet jeśli nie zawsze wygrywał.
Źródło: intermediolan.com
ArturO888
4 czerwca 2025 | 11:22
Z czystym sumieniem Inzaghiemu należy się miejsce w galerii sław Interu. Wycisnął z tego co miał pewnie więcej niż wielu innym by się udało wycisnąć. Podejrzewam, że gdyby nie wpadka z napastnikami w tym sezonie, tzn. z beznadziejnymi zmiennikami dla Lautaro i Thurama, to dowiózł by Scudetto, a sam finał Ligi Mistrzów nie wyglądał by tak jak wyglądał.
Paweł Świnarski
4 czerwca 2025 | 11:24
też tak uważam, gdybyśmy mieli Scudetto, zdobyte już wcześniej, gdyby nie brak dobrych zmienników w ataku, inaczej by wyglądał ten finał, może byśmy go nie wygrali, ale nie przegrali tak jak przegraliśmy
ArturO888
4 czerwca 2025 | 14:22
Swoją drogą to w obliczu tego, że Inzaghi zmuszony był grać Arnautovicem, Taremim albo Correą już chyba lepiej Interowi wyszło by pozostawienie na te dwa sezony Dżeko, który pomimo lat, w ciągu tych 2 sezonów strzelił w Fenerbahce 35 goli w 71 meczach. Wiadomo że Turcja to nie Włochy, ale mimo wszystko taki wynik może robić wrażenie, tym bardziej że w Interze też strzelał. Myślę, że taki Dżeko + jakiś młody zawodnik, jak np. Esposito dali by dużo więcej zespołowi niż tych 3 wcześniej wymienionych, którzy mam nadzieję że definitywnie odejdą z Interu.
Na konto Inzaghiego warto dodać również to, że po odejściu Conte udało mu się poskładać, wydawałoby się znacząco osłabiony zespół. Wystarczy przypomnieć, że poza Conte zespół opuścili Hakimi, Lukaku (po świetnym sezonie) i Eriksen. Wydawało się, że będzie powtórka z historii po odejściu Mourinho, a jednak w każdym sezonie Inter był blisko mistrzostwa i dobrze prezentował się w Lidze Mistrzów.
Było minęło, pozostaje nam mieć nadzieję, że nowy trener, jaki by nie był, dostanie odpowiednich wykonawców, bo bez tego nawet najlepszemu fachowcowi ciężko o dobre wyniki.
Bell
4 czerwca 2025 | 11:33
Pięknie napisane, jak zwykle.
Według mnie, coś zaczęło ulatywać już pod koniec zeszłego sezonu. Wtedy jednak narodziło się we mnie przekonanie, że to tylko zmęczenie. Niestety, od początku tego sezonu dało się zauważyć te same nieprawidłowości: granie tylko w pierwszej połowie, druga - padaka, brak koncentracji, strata punktów w "wygranych" (do pewnego momentu) spotkaniach, tragiczne ostatnie 10 minut meczu.. Czy to wina kontuzji? Może brak odświeżenia składu? Albo po prostu brak pomysłu na dalszy rozwój?
I pomimo iż wiele razy decyzje Inzaghiego były dla mnie niezrozumiałe, czasem słusznie, to naprawdę mi będzie brakować naszego Mistera. I troszkę jednak ubolewam, że wybrał Arabię.
Pamiętacie czasy Beniteza? Albo jak Leonardo czy Stramaccioni przejęli stery? Albo tą padakę za Gasperiniego? Przecież Ranieri też nie poradził sobie dobrze.. Jest we mnie jakaś obawa przed tym nowym trenerem, nie mam żadnego faworyta. Nadchodzi nowe, to już nieuniknione. Mocno trzymam kciuki, żeby następny trener zmienił coś na lepsze. A przynajmniej - żeby nie było gorzej.
Paweł Świnarski
4 czerwca 2025 | 13:46
a dziękuję :)
Paulo82
4 czerwca 2025 | 12:27
Coś wygrał w tym sezonie? Chyba przeoczyłem.
Paweł Świnarski
4 czerwca 2025 | 13:08
przeczytaj coś więcej poza tytułem
Paulo82
4 czerwca 2025 | 15:27
Jednym trzeba mało do szczęścia innym więcej. Ogólnie też oceniam go na plus, ale zwycięzca to raczej nie.
Lord Nord
4 czerwca 2025 | 12:29
Super artykuł, dzięki Szymek, dzięki Paweł.
Ps. Czekamy, Fabregas?... ktoś inny.
Ps. Myślałem, że Allegri ale on już w Milenie, co wcześniej mi umknęło. Praca praca... ufff...
Ps. Mam nadzieję, że to będzie ktoś odważny do wychowanków i talentów. Forza Inter!!!
Paweł Świnarski
4 czerwca 2025 | 13:46
dzięki :)
AK47
4 czerwca 2025 | 12:52
Sezon 2021/22 i 2024/2025 to jakby nie patrzeć porażka Simone. 2x Inter przegrał scudetto sam ze sobą.
Paweł Świnarski
4 czerwca 2025 | 13:24
tak, ale patrząc ogólnie bilans ma w mojej ocenie bardzo dodatni
Rahi
4 czerwca 2025 | 13:56
Ja też boję się o jutro, niezależnie od transferów, czy następcy. Gadałem na niego, marudziłem, zrzędziłem. Ale był okres, w którym graliśmy najlepszą piłkę we Włoszech bez dwóch zdań, a i w Europie byliśmy na szycie listy drużyn których nie chcieli wylosować. Szalony czas, pelen uśmiechu i łez. Funta kłaków nie postawię, że najbliższe 3 lata dadzą jeden tytuł.
Paweł Świnarski
4 czerwca 2025 | 14:07
kibice Juve i Milanu świętują, że Inzaghi odszedł
Juventino_
4 czerwca 2025 | 14:30
Otwieram szampana
Kendzior
4 czerwca 2025 | 14:30
W samo sedno
SeaVent
4 czerwca 2025 | 16:47
Gdyby baba wąsy miała to by dziadem była. Forza Inter
Lord Nord
4 czerwca 2025 | 16:59
Zazwyczaj złemu trenerowi proponuje się 25 mln za sezon. Zejdźmy na ziemię. Wiadomo, że można było więcej ale Szymek miał za zadanie utrzymać nas w każdym sezonie w top 4 co Conte jakoś tu nigdy nie wyszło. W mojej opinii wykonał żądanie ponad oczekiwania. Gdybać można ale w mojej opinii mając naprawdę możliwości zmian zwłaszcza w ataku sytuacja byłaby inna. Niestety klub emeryta z tyłu oraz klub platfusa z przodu i tak to wygląda.
Sorry 2 finały CL, Mistrzostwo, 2 Puchary Włoch oraz 3 Superpuchary to np. w Arsenalu byłby noszony na rękach a tam są transfery za naprawdę spore pieniądze. Ja mu Dziękuję i czekam na nowego Dominatora.
Lord Nord
4 czerwca 2025 | 17:00
Miało być i wyjść z grupy CL... co Conte się nigdy nie udało, ups...
Recobers
4 czerwca 2025 | 20:13
Text dobry i odzwierciedlający rzeczywistość.
Inzagi dał nam dobry zespół, zawsze na poziomie i z wielkimi emocjami , wierzyłem w niego od samego początku I nie zawiódł a wręcz pozytywnie zaskoczył.
Szkoda że odszedł.
Grazie Demonie z Piacenzy
mroczny elf
5 czerwca 2025 | 11:05
O co chodzi z jakimiś wałkami podatkowym 2016-2019 ?
rafał bownik
6 czerwca 2025 | 00:24
Inzaghi to gościu podobny do Zvereva w tenisie. Zrobił dużo, ale mało co wygrał. Gdzieś zabrakło tego final touch, a w tym sezonie po prostu przepierdolił sprawę ze scudetto, a to była rzecz realna i do wzięcia w ostatnich tygodniach. Tak, wiem, wystarczyłoby żeby Hakan nie pierdolnął karnego w meczu na Napoli, ale obraz ogólny jasno wskazuje że Inzaghi zawalił. Napoli, grając tylko w lidze, (darujmy se ten puchar włoch z którego wylecieli szybciutko) wyprzedziło nas o pół meczu, a my graliśmy 50% więcej meczów niż oni. I to na jaką opozycję.
Odchodzi z jednej strony jako facet co dał fajne wyniki, a z drugiej strony jako łajza co przegrała wszystko pieprząc o potrójnej koronie.
Nie wiem jak Wy, ale nie mogę mieć szacunku dla ludzi schylających sie do błota po arabskie petrodolary. Kurwa, i piłkarze i trenerzy zarabiają miliony w Europie. Modrić woli cokolwiek u kuzynów niż kupę szmalu u gnojków, bo ma dla siebie szacunek, w przeciwieństwie do messich czy ronaldów. Mała litera zamierzona.
Jestem kibicem tenisa. Janowicza zawsze uważałem za pierdolniętego świra, ale zapunktował u mnie wielce kiedy przyleżli do niego Katarczycy (pamiętacie te mistrzostwa w ręczną w Katarze? To wtedy było) z propozycją zmiany obywatelstwa. Ponoć mało ich nie pobił, a wyzwał od najgorszych.
Jeszcze jedna sprawa - zwycięskiego Interu nie stworzył Inzaghi. On przylazł prawie na gotowe, bo nowy Inter, z mentalem zwycięzców, stworzył Conte. Ten sam szpil co z jude w poprzedniej dekadzie - Allegri przylazł na gotowe, a zaczął rolować kiedy drużyna stworzona przez Tośka zaczęła się rozpadać ze względu na wiek i tak dalej. Jechał na strukturze Conte, a potem zabrakło koncepcji. Inzaghi podobnie.
Za każdym razem kiedy myślę o Conte, to przypomina mi się Budka Suflera i Czas ołowiu. "Nie można wyjść ot tak, w połowie snu, i w pół marzenia"
Reklama