Nicola Zalewski powiedział jedno słowo i "Januszom" odbiło
Ulica w Los Angeles, piękne słońce, trochę wolnego między treningami, więc co robi piłkarz? Idzie na zakupy. Idzie więc Nicola Zalewski, obok Piotr Zieliński, z tyłu Carlos Augusto – trzech piłkarzy Interu, torby w rękach, spokojna rozmowa. I nagle – hop! – youtuber z telefonem, klasyka współczesności. “Where are you guys from?” – pyta. Zalewski, naturalnie, odpowiada: “Italy.”
Nie minęło pięć minut, a w polskim internecie zagrzmiało. “Jak to Italy?!”, “Wstyd!”, “Niech się wstydzi, że nie powiedział Poland!” – krzyczą komentujący, jakby Zalewski właśnie podpalił flagę na Placu Zamkowym.
Więc może po prostu to wytłumaczę, bo najwyraźniej sporo osób ma problemy z logiką. Zalewski odpowiedział poprawnie. Byli w trójkę. Trzech zawodników Interu – klubu z Mediolanu. Nie pytano o obywatelstwo, nie pytano o reprezentację, nie pytano o miejsce urodzenia czy przebieg wakacji u babci w Radomiu. Gość zapytał luźno. “Skąd jesteście?” – “Z Włoch.” Proste. Odpowiedział równie luźno za trzech, by nie wchodzić w głębsze szczegóły, że on to w sumie jest Polakiem, choć większość życia spędził we Włoszech, a Piotrek to trochę dłużej, zaś Carlos jest z Brazylii. Krótkie jedno: Italy.
Afera? Żadna. No, chyba że ktoś ma w głowie granicę kraju wyznaczoną przez ilość kapusty i grzybów w pierogach. Ale wtedy to nie temat na futbolową analizę, tylko na terapię grupową.
Zalewski nie wypiera się Polski. Gra w reprezentacji. Śpiewa hymn. Oddaje serce, a czasem i płuca, bo przecież nie raz zasuwał na boisku jak traktor, gdy inni ...spali. Tylko że w tej jednej sytuacji powiedział to, co było najbardziej naturalne: “Italy”. Bo to właśnie z Interem był w USA. I wiecie co? To było grzeczne, uprzejme i rozsądne. Tyle.
To oburzenie, to klasyczny polski problem: kompleksy. Że jak ktoś jest nasz, to ma nosić flagę na czole i krzyczeć „Polska” przy każdej okazji. Gdy dziennikarz rozmawia z jakimś wybitnym przedstawicielem jakiejś dziedziny to MUSI zapytać ...a "co wiesz o Polsce? Znasz Małysza?" Tylko że patriotyzm nie polega na wrzasku. On polega na pracy, szacunku i oddaniu, a tego Zalewski nigdy nie odmówił. Przynajmniej nie ta sytuacja jest czymś co może nam cokolwiek powiedzieć o jego prawdziwym podejściu do reprezentowania Polski.
Więc może zamiast histerii – trochę luzu? Nie każdy musi deklamować “Litwo, ojczyzno moja” pod palmami w Beverly Hills. Czasem wystarczy, że dobrze gra w piłkę i trzyma poziom. To czasem wystarczy by godnie reprezentować także nasz kraj. To nie jest żadną tajemnicą, że reprezentuje Polskę. A że powiedział “Italy”? No cóż, był z drużyną z Włoch. Chciałoby się rzec: naprawdę, nie mamy większych problemów?
To może nie Zalewski powinien się tłumaczyć. Tylko my, jako kraj – z własnych kompleksów, których na szczęście z roku na rok jest coraz mniej.
Źródło: intermediolan.com
PasywnoAgresywny
21 czerwca 2025 | 19:03
Widziałem ten filmik ale nie zwróciłem uwagi na komentarze że tam takie szambo wybiło
Garon_92
21 czerwca 2025 | 20:23
Tym czasem Mateusz kasa nie potrafiący sklecić zdania po polsku jest ok... Ot esencja naszego kraju
Interista
21 czerwca 2025 | 21:24
Polska to kraj gdzie gownoburza może być z każdego powodu
vlodek2532
21 czerwca 2025 | 21:37
Co ciekawe gość zapytał skąd jesteście, co to za język? Dopiero wtedy odpowiedział Italy
Paulo82
21 czerwca 2025 | 22:29
Przecież on się urodził we Włoszech. To co ma gadać? Że z Ostrołęki jest? (edycja 2025.06.21 22:29 / Paulo82)
Reklama