Luis Henrique: Inter buduje prawdziwy zespół, Chivu daje mi odwagę
Po udanym występie w Monako Luis Henrique udzielił wywiadu „La Gazzetta dello Sport”, w którym podsumował swoje pierwsze tygodnie w Interze, rozpoczęte podczas Klubowych Mistrzostw Świata.
Rozmowa zaczęła się od Pana pseudonimu, Gigi.
- Nie wiem, kto go wymyślił, po prostu ktoś przetłumaczył i skrócił moje imię. Wszyscy tak do mnie mówią i podoba mi się to, bo czuję się dzięki temu bardziej związany z Interem.
Na stadionie Louis II rozpoczął Pan na prawej stronie, ale później przesunął się Pan do środka.
- Na prawej stronie obserwuję Dumfriesa, który imponuje niesamowitą siłą. Chciałbym być takim „młotem” jak on. Lubię też zaczynać z lewej i schodzić do środka, by być mniej przewidywalnym – myślę, że mam do tego odpowiednie umiejętności. W Marsylii grałem także jako środkowy pomocnik – to inne zadania, ale dobrze się w nich odnajduję. Gram tam, gdzie trener zdecyduje, a ja staram się uczyć.
Jakie wrażenia po pierwszym sparingu?
- Widać, że to prawdziwa drużyna. Grałem w Ligue 1, więc wiem, jak trudno przeciwstawić się Monaco. Nie każdy potrafi odrobić straty, grając w osłabieniu. Okres przygotowawczy jest wymagający i czuć go w nogach, ale rodzi się tu mocny zespół.
Miał Pan już przedsmak gry w barwach Nerazzurrich podczas Klubowych Mistrzostw Świata.
- To było pozytywne doświadczenie – mogłem wcześniej poznać kolegów i atmosferę. Jak co roku na początku sezonu jesteśmy bardziej zmotywowani i skupieni. Chcemy uszczęśliwić kibiców i wygrywać.
Z kim najlepiej dogaduje się Pan w szatni?
- Z Carlosem Augusto, bo obaj jesteśmy Brazylijczykami i mamy naturalną łatwość w żartowaniu ze sobą. Mówią, że on wydaje się bardziej poważny i europejski ode mnie, ale to nieprawda... Może po prostu potrzebował rodaka, by pokazać swoją luźniejszą stronę (śmiech). Świetnie dogaduję się też z Lautaro, często z nim rozmawiam, doradza mi. Ale ogólnie wszyscy przyjęli mnie bardzo dobrze i wspierają. To szatnia, w której panuje wzajemny szacunek i pomoc. Mamy silnych, ale skromnych ludzi. To na dłuższą metę robi różnicę.
Jak układają się Pana relacje z Chivu?
- To dla mnie bardzo ważne mieć takiego trenera. Ma duszę piłkarza, więc rozumie, czego potrzebujesz i co czujesz na boisku. Daje mi zaufanie i swobodę dryblingu, chce, żebym grał swoją piłkę, ryzykował, zachęca do pojedynków jeden na jednego. Dużo się tu uczę taktyki – pozycja na boisku jest naprawdę istotna. Ale myślę, że sam wnoszę też odrobinę brazylijskiej radości, dryblingu i odwagi.
Wie Pan, że trudno będzie wygryźć Dumfriesa ze składu?
- To wyzwanie, którego szukałem na tym etapie kariery – i mówię to z ogromnym szacunkiem dla Denzela. Od zawsze marzyłem, by grać w wielkim klubie z wielkimi piłkarzami i to mnie motywuje, by znaleźć swoje miejsce, szanując wszystkich. Zdrowa rywalizacja pomaga.
Źródło: fcinternews.it
Oba
10 sierpnia 2025 | 10:07
Bedzie coś z niego?
shakurspeare
10 sierpnia 2025 | 11:12
Już nie. Dwa miesiące minęły.trzeba go się pozbyc
Garon_92
10 sierpnia 2025 | 12:09
Jest wielozadaniowy potrafi wejść w drybling w defensywie też się poprawia w stosunku do tego co było na KMS. Bardzo użyteczny to będzie gracz i bardzo fajnie że nie boi się grać tam gdzie trener go wystawi taka elastyczność obecnie jest cenna. Kopyto ma potrafi uderzyć siła fizyczna też jest wzrost dobry więc i coś w powietrzu może wygrać. Mówią że jak coś do wszystkiego to do niczego ale myślę że w jego przypadku będzie inaczej
PasywnoAgresywny
10 sierpnia 2025 | 11:34
Mnie bardzo ciekawi Chivu bo z otoczenia słychać same pochwały
Reklama