Inter popełnia błąd? Zalewski sprzedany do Atalanty - czy to decyzja Chivu?
Każdy zna tego jednego kuzyna, który przyjechał na wesele, zatańczył dwa razy z panną młodą, wypił pół butelki wódki, a potem nagle wsiadł w taksówkę i pojechał do domu, zostawiając wszystkich w osłupieniu? No trochę tak wyglądał Nicola Zalewski w Interze. Przyszedł, rozruszał towarzystwo, błysnął, siedem miesięcy i basta, Bergamo czeka. Inter machnął ręką i mówi: 17 milionów? No to pakuj się, chłopaku.
Problem w tym, że Zalewski nie był żadnym kuzynem w za małych mokasynach. On naprawdę dawał coś temu Interowi. Wchodził z ławki i skoro jesteśmy przy weselnym klimacie to czasem wyglądało to jak by wyciągnął akordeon i nagle impreza dostawała zupełnie innego rytmu. Świeżość, energia, trochę nieprzewidywalności – w zespole, gdzie Barella i reszta klepali swoje od lat jak starzy urzędnicy w okienku ZUS-u.
Uważam, że po pierwsze: Chivu. Tutaj tkwi zagadka dotycząca tego transferu. Monterrey? Zalewski na boisku dopiero w 78. minucie. Urawa? Odważnie od początku, ale po przerwie wędka, jakby wysłał SMS-a: „dzięki, ale jednak nie”. River? Nie powąchał muraw. Fluminense? To samo. U23 – okej, niech się pobawi, ale w tym meczu to musiał go wpuścić, bo zmieniał cały skład. Monaco? 13 minut. Olympiakos? 9 minut. Monza? Poza kadrą. Olympiakos? Też końcówka. To nie jest „projekt”, to jest zimny prysznic.
I teraz Atalanta bierze go jak ten kolega, który zgarnia twoją byłą dziewczynę, o której mówiłeś, że „i tak nie była warta”. A potem patrzysz, jak chodzą razem za rękę, ona pięknieje z dnia na dzień i nagle odkrywasz, że byłeś zwykłym idiotą. Bo Atalanta – w przeciwieństwie do Interu – potrafi zrobić z takiego Zalewskiego piłkarza, którego sprzedaży możemy pożałować. Pokażcie kogoś kto w ubiegłym sezonie robił tak dobre wrażenie wchodząc z ławki. Nawet w "pamiętnym" finale z PSG, gdzie każdy zagrał jak drużyna oldbojów na plaży w Pucku, to ...on był jednym z lepszych w tej całej mizerii.
Inter zarobił, tak. Ale czasami zarobek to nie tylko cyferki w Excelu. To też inwestycja w przyszłość, której Mediolan najwyraźniej nie miał ochoty robić. I to jest dla mnie największy absurd – klub, który chce podbijać Europę, rezygnuje z chłopaka, który dawał energię, jakiej w ich grze momentami dramatycznie brakowało. To zaskakujący transfer, bo do "odpalenia" każdy kibic Interu obudzony w środku nocy wymieniłby inne nazwiska ze środka pola.
Inter sprzedaje chłopaka, który mógł być iskrą, bo nie miał cierpliwości poczekać, aż rozpali ogień, choć z mojej perspektywy to zapewne przede wszystkim decyzja trenera i okazja...do zarobienia. I to trochę tak, jakby ktoś wyrzucił zapalniczkę, bo nie zapaliła od razu. A potem zobaczył, że w cudzych rękach robi ognisko.
Dzięki Nicola i powodzenia w Bergamo.
Źródło: intermediolan.com
Reklama