Lautaro Martinez: Jesteśmy zjednoczeni i gotowi do walki o nowe cele

6 września 2025 | 15:16 Redaktor: NerioCorsi Kategoria:Wywiady5 min. czytania

Lautaro Martinez znalazł się wśród kandydatów do kolejnej Złotej Piłki. France Football opublikował obszerny wywiad z kapitanem Interu, w którym poruszono wiele wątków – od życia prywatnego, przez boisko, aż po sprawy Nerazzurrich. Oto najważniejsze fragmenty rozmowy.

Zapytany o przedmeczowe rytuały, Lautaro wyznał, że ma ich wiele, zwłaszcza rano. Zawsze nastawia budzik na 8:01, przygotowuje wodę na mate i bierze prysznic, by rozpocząć dzień w spokoju. Na boisku zawsze stara się wejść prawą nogą, co – jak zaznaczył – jest powszechne w Argentynie i Ameryce Południowej.

Pseudonim „El Toro” otrzymał już w juniorach Racingu. – Jeden z kolegów powiedział, że jestem jak byk: silny, energiczny, nieustępliwy. Nawet wytatuowałem sobie byka na lewym nadgarstku – wspomina napastnik Nerazzurrich.

Lautaro przyznaje, że lubi fizyczną walkę na boisku, bo kontakt dodaje mu energii i pewności siebie. Wspomina też słynny „bokserski” żart z Antonio Conte w 2021 roku: – Po małej sprzeczce koledzy zorganizowali nam ring, by obrócić sytuację w żart. To bardzo rozluźniło atmosferę.

W kwestii tatuaży Martinez zastanawia się nad kolejnymi – chciałby uwiecznić sukcesy z mundialu, Copa America i tytuły z Interem, ale żartuje, że przy tylu trofeach zabrakłoby mu miejsca na ręce.

Przegrane finały Ligi Mistrzów to dla kapitana Interu nie tatuaże, ale bolesne blizny. – Dwie finałowe porażki w trzy lata. Ostatnia, z PSG (0:5), była bardzo trudna do przełknięcia, bo byliśmy dobrze przygotowani i pewni siebie. Nic nie poszło po naszej myśli, a ból był jeszcze większy. Takie rany leczy tylko czas – przyznaje Martinez.

- Sądzę, że PSG było bardzo mocne, ale zarówno oni, jak i Barcelona, którą wyeliminowaliśmy w półfinale, należeli do głównych faworytów. Gdybyśmy zagrali na swoim poziomie, mieliśmy duże szanse na zwycięstwo, ale nie udało się –

O odczuciach po dotkliwej porażce z PSG mówi wprost: - Bezsilność. Nie byliśmy w stanie zrealizować założeń. To bolało najbardziej.

Lautaro zdradza, że w fazie półfinałowej grał z urazem mięśniowym. – Lekarze zalecali odpoczynek, ale robiłem wszystko, by wrócić na boisko. Przed rewanżem ból był ogromny, ale zagrałem. Po meczu okazało się, że kontuzja jest poważniejsza niż sądzono. Na finał nie byłem w pełni gotowy, choć bardzo się starałem.

Trudny czas po sezonie Lautaro podsumowuje bez ogródek. - Przez kilka dni nie byłem w stanie z nikim rozmawiać. Byłem zablokowany, pogrążony w smutku. Przegraliśmy trzy trofea, zostaliśmy z niczym. To najgłębszy ból, jakiego doświadczyłem w karierze –

Argentyńczyk podkreśla, że niepowodzenia wynikają z intensywnego sezonu, zmęczenia i kontuzji. – Napoli grało tylko w lidze, mogło się przygotować. My musieliśmy mierzyć się z maratonem spotkań. Z tego wyciągamy wnioski na przyszłość – dodaje napastnik.

Kapitan Nerazzurrich stanowczo zaprzecza, jakoby przyszłość Simone Inzaghiego miała wpływ na końcówkę sezonu. – Każdy ma prawo dokonywać własnych wyborów. Trener nie informował nas o żadnych ofertach. Skupialiśmy się na pracy, a Mister zawsze zachowywał się profesjonalnie. Był naszym liderem.

Odnosząc się do napięć po odpadnięciu z Fluminense i komentarzy pod adresem Hakana Calhanoglu, Lautaro tłumaczy: - To było nieporozumienie. Moje słowa były ogólne, nie odnosiły się do niego. Wszyscy wszystko sobie wyjaśniliśmy – jesteśmy zjednoczeni, a nowy trener Cristian Chivu bardzo nam pomaga. Damy z siebie wszystko dla niego.

Zarówno drużynie, jak i sobie, Lautaro już wybaczył. – Popełnianie błędów jest ludzkie, ważne by wyciągać wnioski i iść do przodu. Z nowym trenerem zaczynamy nowy rozdział, to dobry moment na świeży start.

Odnosząc się do siódmego miejsca w plebiscycie Złotej Piłki, Argentyńczyk przyznaje: - Liczyłem na lepszy wynik po tak udanym sezonie, tytułach i golach, ale szanuję decyzję jurorów. Przynajmniej wszystko jest jasne.

Na pytanie o opinię Lionela Messiego, czy bardziej zasłużył na nagrodę niż Rodri, kapitan Interu odpowiada: - Indywidualne wyróżnienia są ważne, ale najważniejsze jest dobro zespołu. Marzę, by pewnego dnia sięgnąć po Złotą Piłkę, to bardzo prestiżowe trofeum.

Lautaro nie ukrywa, że czasami czuje się niedoceniany. – Być może to kwestia wizerunku czy marketingu, ale zawsze daję z siebie wszystko dla drużyny i barw klubowych. Najważniejsze to być zadowolonym z własnej pracy. Mam 28 lat i jestem dumny ze swojej kariery, ale chcę być bardziej rozpoznawalny. Przede wszystkim pragnę, by postrzegano mnie jako porządnego człowieka.

Podkreśla, że piłkarz wypracowuje własną wartość na boisku, ale ocenianie zawsze pozostaje subiektywne. – Krytyka boli, ale każdy ma prawo do opinii – mówi Martinez.

Na pytanie o miejsce wśród napastników na świecie, bez fałszywej skromności odpowiada: - Uważam się za jednego z najlepszych pięciu. Nie podam nazwisk – każdy ma własnych faworytów, ale moje wyniki mówią same za siebie.

O szansach na wyższą lokatę w przyszłorocznej Złotej Piłce mówi: – To będzie trudne, choć sezon był bardzo udany. Strzeliłem 9 goli w Lidze Mistrzów, zostałem najlepszym strzelcem Interu w tych rozgrywkach. Zawsze dążę do jak najlepszej pozycji.

Z pytaniem o faworyta do Złotej Piłki w tym roku wskazuje kilku piłkarzy PSG i Mohameda Salaha, który jego zdaniem rozegrał znakomity sezon w Premier League.

Źródło: fcinternews.it

Plecak roboczy wzmacniany Milwaukee – 48228200

Polecane newsy

Komentarze: 1

Maradon.

Maradon.

6 września 2025 | 17:20

Forza Lautaro, ale jebnąłbys tak z 50 bramek to będą trofea


Reklama

Reklama

Piłkarze urodzeni dziś

  zobacz wszystkich