Zwycięstwo w Bergamo! Atalanta 0-1 Inter (relacja)
Między obalaniem tabu a odkrywaniem prawdy, mecz Atalanty z Interem jawił się jako spotkanie pełne tajemnic po odejściu Simone Inzaghiego i Gian Piero Gasperiniego. Choć na papierze, patrząc na statystyki ostatnich lat przemawiające wyraźnie na korzyść Nerazzurrich z Mediolanu, wydawał się rozstrzygnięty jeszcze przed pierwszym gwizdkiem, to jednak przedłużająca się niepewność przed starciem na New Balance Arena podsycały wyniki Atalanty pod wodzą Raffaele Palladino oraz problem Lautaro i jego kolegów z grą w wielkich spotkaniach. Bo choć w Bergamo tabela nie przemawiała na korzyść gospodarzy – również przez falstart z Ivanem Juriciem – to rozgrywano tu prawdziwy hit kolejki. I znowu potwierdziło się stare piłkarskie powiedzenie, że „statystyki nie grają”. Ostatni mecz 2025 roku wszystko wyzerował przed nowym sezonem, choć charakterystyka obu drużyn pozostała niezmienna: goście od razu szukali prostopadłych piłek do duetu Thuram-Lautaro, nie wdając się w zbędne rozgrywanie, zaś gospodarze opierali grę na Gianluce Scamacce – ostatnim punkcie odniesienia i bezsprzecznie najgroźniejszym graczu Atalanty w ostatnich tygodniach.
Już od pierwszych minut było widać, że krycie indywidualne na całym boisku praktycznie zniknęło, z wyjątkiem Mario Pasalicia, który miał za zadanie podążać za Hakanem Calhanoglu – motorem napędowym gry Nerazzurrich. W wymianie pressingu i kontrpressingu, już w 9. minucie pojawiła się pierwsza klarowna okazja po rzucie rożnym wywalczonym przez Luisa Henrique, który efektownie poprowadził piłkę, a następnie Piotr Zieliński wpadł w pole karne. Z rzutu rożnego dośrodkował Federico Dimarco, a Manuel Akanji oddał groźny strzał – tylko interwencja Senada Kolasinaca na linii bramkowej uratowała Atalantę przed utratą gola. W 17. minucie nie można mówić o sytuacji bramkowej, choć Atalanta pokazała się w ofensywie za sprawą niecelnego strzału Edersona, który wykończył dobrze rozegraną akcję zapoczątkowaną zejściem Berata Djimsitiego – wracającego do gry po kontuzji odniesionej 13 grudnia przeciwko Cagliari.
Inter odpowiedział dwoma strzałami w krótkim odstępie czasu około 22. minuty: najpierw Luis Henrique uderzył bardzo niecelnie, a chwilę później Marcus Thuram zmusił Marco Carnesecchiego do łatwej interwencji. Próby z dystansu kontynuował Hakan Calhanoglu, jednak jego uderzenie nie przystawało do reputacji doskonałego strzelca. Szturm Nerazzurrich nie ustawał: po świetnym przyjęciu piłki Lautaro minął dwóch rywali, lecz jego strzał lewą nogą nie sprawił bramkarzowi większych problemów – Carnesecchi, zaskoczony łatwością interwencji, o mało nie popełnił błędu, lecz koledzy zdołali wybić piłkę na rzut rożny, po którym kolejną próbę podjął Nicolò Barella.
Po upływie 30 minut obraz meczu był jasny: gra toczyła się praktycznie do jednej bramki, lecz wynik pozostawał bez zmian, bo Inter wciąż miał problem ze skutecznym wykończeniem licznych akcji. Po przekroczeniu pół godziny gry Davide Zappacosta popisał się indywidualną akcją, unikając ostrego wejścia Akanjiego, ale jego strzał powędrował wysoko nad bramką. Po tej rzadkiej ofensywnej akcji Atalanty nadeszła bramka dla Interu, która jednak została anulowana po analizie VAR przez Rosario Abisso – efektowną akcję wykończoną przez Thurama anulowano z powodu pozycji spalonej Lautaro Martineza. Bez skutku zakończył się kolejny szturm Nerazzurrich, a w 41. minucie Inter mógł paść ofiarą niespodziewanej kontry: waleczna akcja Charlesa De Ketelaere na prawej stronie, potem znakomite dośrodkowanie Nikoli Zalewskiego z lewej na głowę Scamacci, który minął się z piłką o centymetry. 46 minut intensywnej gry – zabrakło jedynie bramki.
- Druga połowa rozpoczęła się od zmiany w Atalancie: Yunus Musah zastąpił Zappacostę. Chivu nie dokonał jednak żadnych roszad, co było do przewidzenia. Przez pierwsze minuty niewiele się działo – jedynie dwa niecelne strzały głową Akanjiego i Edersona. W 55. minucie padła kolejna bramka, która jednak została anulowana – spalony Zalewskiego potwierdzony przez VAR. Gol Charlesa De Ketelaere nie został uznany. Podobnie prawdopodobnie nie zaliczono by ewentualnych trafień Luisa Henrique i Barelli po szybkim kontrataku, bo Henrique uderzył prosto w Carnesecchiego, a Barella nie trafił do pustej bramki z dogodnej pozycji.
Po tej serii zmian Raffaele Palladino wprowadził Kamaldeena Sulemanę za Mario Pasalicia. W 62. minucie kolejna bramka została anulowana – Scamacca zdobył gola będąc wyraźnie na spalonym. Wciąż 0:0, a Chivu szukał impulsu ze strony rezerwowych, wpuszczając Francesco Pio Esposito za Thurama w 64. minucie. Właśnie Pio Esposito, podobnie jak w meczu z Pisą, zanotował asystę przy trafieniu Lautaro, choć decydujące podanie wyszło tak naprawdę od Djimsitiego, który popełnił fatalny błąd, tracąc piłkę przy wyprowadzaniu akcji i grając ją wszerz boiska. To był nieoczekiwany prezent, który wynagrodził Interowi wcześniejsze wysiłki.
Po golu na 1:0 doszło do kolejnych zmian – Palladino postawił wszystko na jedną kartę, wprowadzając Lazaara Samardzicia za Kolasinaca, natomiast Chivu posłał do gry Carlosa Augusto i Mkhitaryana za wyczerpanych Barellę i Dimarco. Esposito zaprzepaścił szansę na podwyższenie wyniku, posyłając piłkę wysoko nad bramką, choć Carnesecchi był już poza światłem bramki. Bez drugiej bramki Chivu zdecydował się na zabezpieczenie wyniku: Diouf pojawił się na boisku za Lautaro, a Davide Frattesi zmienił Zielińskiego, którego dopadły skurcze. Schematy w końcówce posypały się i w 87. minucie Samardzic zmarnował stuprocentową okazję, nie trafiając do pustej bramki po podaniu De Ketelaere. To była ostatnia szansa Atalanty – sliding doors, które sprawiedliwie nagrodziły Inter. Nerazzurri wygrali niewygodny mecz i kończą 2025 rok na pierwszym miejscu w tabeli. To nie trofeum, ale na pewno coś.
ATALANTA 0-1 INTER
Bramka: 65' Lautaro (I).
ATALANTA (3-4-2-1): 29 Carnesecchi; 19 Djimsiti, 4 Hien, 23 Kolašinac (10 Samardžić 75'); 77 Zappacosta (6 Musah 46'), 15 De Roon, 13 Ederson, 59 Zalewski (47 Bernasconi 65'); 17 De Ketelaere, 8 Pašalić (7 Sulemana 58'); 9 Scamacca.
Rezerwowi: 31 Rossi, 57 Sportiello, 42 Scalvini, 43 Comi, 44 Brescianini, 69 Ahanor, 70 Maldini, 90 Krstović.
Trener: Raffaele Palladino.
INTER (3-5-2): 1 Sommer; 31 Bisseck, 25 Akanji, 95 Bastoni; 11 Luis Henrique, 23 Barella (22 Mkhitaryan 76'), 20 Çalhanoğlu, 7 Zieliński (16 Frattesi 84'), 32 Dimarco (30 Carlos Augusto 76'); 9 Thuram (94 Esposito 64'), 10 Lautaro.
Rezerwowi: 13 J. Martínez, 60 Taho, 6 De Vrij, 8 Sučić, 17 Diouf, 43 Cocchi, 47 Spinaccè, 50 Cinquegrano.
Trener: Cristian Chivu.
Żółte kartki: Kolašinac (A), Bastoni (I), Sulemana (A).
Doliczony czas gry: 1', 5'.
Sędzia: La Penna.
Asystenci: Berti – Perrotti.
Sędzia techniczny: Rapuano.
VAR: Abisso.
Asystent VAR: Manganiello.
Źródło: Inter.it

Paweł Świnarski






el_loco
28 grudnia 2025 | 19:58
To trzeba wygrać. Forza
Larry
28 grudnia 2025 | 20:03
Wreszcie podoba mi się skład, od a do z. Dea też imponujący garnitur ubrała, także zapowiada się kozacki meczyk, forza!
vlodek2532
28 grudnia 2025 | 22:30
wybitne widowisko milordzie
Larry
28 grudnia 2025 | 22:47
No dość słaby mecz, ale przynajmniej z tyłu wyglądało to względnie pewnie, co jest rzadkością za Chivu. Myślę, że Akanji powinien etatowo występować na środku.
ML9320
28 grudnia 2025 | 22:37
Typowa wygrana z ostatnich miesięcy: niby dominujemy, niby pachnie tym golem, ale nic nie chce wpaść. Boją się strzelać, wszystko chcą załatwić podaniami i mają opory przed jakimkolwiek ryzykiem w ofensywie. A jak już się zdarzy strzał, to ląduje na trybunach albo przynajmniej poza bramką (o dzisiejszym strzale Barelli nie ma co mówić nawet). Gdyby nie ten prezent, to pewnie skończyłoby się remisem albo jakimś golem z przypadku w końcówce (pewnie dla Atalanty). Nie wspominam o nerwówce do końca, bo nie potrafią uspokoić gry albo zamknąć meczu, mimo że mają okazje.
A skoro już o Nicoli wspomniałem, to kompletnie nie rozumiem opisywania go jako kluczowej postaci. On od wielu miesięcy (jeszcze za Inzaghiego to było widoczne) jest bardzo przeciętny, robi dużo szumu z którego nic nie wynika, konkretów praktycznie nie daje, robi błąd za błędem, najbardziej go widać gdy macha rękami itp. Dzisiejszy mecz dobitnie pokazał, że on moim zdaniem na ten moment nie jest do pierwszego składu. Zresztą pozostali ze środka (Hakan i Mkhitaryan) też obniżyli loty, co moim zdaniem jest głównym powodem, dla którego w tylu meczach mamy ciężary. Dosłownie, na ten moment byłbym bardziej spokojny o wynik widząc środek z Zielińskim niż Barellą i Hakanem, czyli tymi niby “kluczowymi”.
Jednak co by nie było: jesteśmy liderem na koniec roku, w LM pewnie zagramy na wiosnę, wyniki w miarę się zgadzają. Nie mam pełnego zaufania do Chivu i uważam, że latem potrzebna jest kompletna przebudowa środka pola (albo powrót do formy obecnego), ale trzymam za niego kciuki. Jeśli da radę skończyć sezon w przyzwoity sposób, to dałbym mu jeszcze kolejny sezon. Jeśli jednak znowu niczego nie osiągniemy, to Marotta i Amerykanie powinni się rozglądać za kimś nowym na ławkę. Póki co, Forza Chivu i Forza Inter! Jesteśmy liderem i oby tak zostało.
Lord Nord
28 grudnia 2025 | 22:47
Mecz typowy dla Interu Chivu, przeciwnik nic nie gra, mamy pelna kontrole, mamy sytuacje i nic, w koncu dostajemy prezent, jest 1-0 i...
Cofamy sie, gramy na utrzymanie wyniku i kazdy ale kazdy dobry zespol to wykorzysta a Atalanta powaznie oslabiona mogla nas pieknie zaskoczyc i nie byloby lidera. To nie psychika, to ch...owa taktyka.
Ps. No i strzelac sie uczyc Barella i Ormianin, no k... to w trampkarzach trzeba strzelic. Lautaro i Luis tez piekne sytuacje ale nie az takie i tu narzekania troche zbedne bo grali lepiej od wczesniej wymienionej dwojki.
3 punkty sa ale taktyka przy 1-0 na utrzymanie, no bez jaj. Na szczescie takie mecze daja mistrza. Forza Inter!
Reklama