O czym myślał Balotelli?

17 marca 2010 | 09:30 Redaktor: Paweł Świnarski Kategoria:Publicystyka4 min. czytania

Obecny zespół Interu zdaje się być jednością, synonimem rodziny, której członkowie podczas meczu wzajemnie się wspierają, dobrze się rozumieją, czyli jednym słowem tworzą kolektyw. Być może ta jedność i dobra atmosfera w zespole Interu była jednym z czynników, które pozwoliły Nerazzurrim pokonać faworyzowaną Chelsea, która w ostatnim czasie targana jest różnymi pozaboiskowymi sprawami, skandalami obyczajowymi, dotykającymi kluczowych piłkarzy.

Rodzina nigdy nie jest instytucją idealną, ponieważ gdzie jest grupa ludzi, tam są różne charaktery i zdania, które nie zawsze są podobne. W trudnych momentach każdy z członków danej rodziny zapomina o tym i rodzina trzyma się razem. Często zdarza się tak, że w rodzinie znajdzie się jedna "czarna owca", człowiek który próbuje postawić się ponad rodzinę, bądź też zachowuje się w zupełnie inny sposób, negatywny w skutkach dla całej rodziny. Przykładem takiej "czarnej owcy" w Interze jest Mario Balotelli. (Od razu zaznaczam, że określenie go mianem "czarnej owcy" nie tyczy się jego koloru skóry)

Balotelli to gracz piekielnie utalentowany i tak samo piekielnie trudny w wychowaniu. Nie skończył jeszcze 20 lat a już nienawidzi go spora część piłkarskich Włoch. Warto dodać, że są ku temu powod. Młody snajper najwyraźniej ma nieco przesuniętą granicę wieku dojrzewania, być może wciąż znajduje się w typowym dla wieku nastoletniego okresie buntu. Kilka miesięcy temu, kiedy kibice Juventusu śpiewali obelżywe piosenki pod adresem młokosa wstawiła się za nim cała drużyna, a sam kapitan Interu zapowiedział, że zejdą z boiska w Turynie, jeżeli okrzyki z trybun, które miały miejsce w meczach Juventusu się powtórzą. Dziś młody Włoch zdaje się o tym nie pamiętać...

O braku poszanowania dla rywali, braku respektu przed trenerem czy fascynacji Milanem ze strony Balotelliego wszyscy już czytaliśmy nie raz. Patrząc z boku "Super Mario" jak nazywają go kibice Interu zachowuje on się niczym rozkapryszony chłopczyk, któremu ktoś zabrał lizaka, któremy wydaje się że ma charakter bo potrafi przegiąć, a ostatnie zachowanie piłkarza właśnie jako przegięcie można określić.

Do tej pory wojenka toczona na lini Jose Mourinho a Balotelli była sprawą wewnętrzną zespołu, a w sprawę nie mieszał się Massimo Moratti oraz inni piłkarze. W dniach poprzedzających mecz z Chelsea musiało się jednak wydarzyć coś co sprawiło iż ktoś w Interze uznał, że pewna granica została przekroczona. Balotelliego skrytykował Moratti oraz Marco Materazzi, który powiedział po meczu z Chelsea zapytany o Balotelliego powiedział jasno: "Jeśli Balotelli nie chce być częścią naszej grupy, drzwi są otwarte". Piłkarze Interu nieco przymykają oko na ekscesy swojego młodszego kolegi, zdają się rozumieć iż potrzebuje on czasu na wydoroślenie, próbują go wspierać na każdym kroku, lecz on chyba tego nie dostrzega. Musi pamiętać, że najgorsze co może mu się przydarzyć, to niechęć ze strony kolegów z drużyny, którym jeśli zajdzie za skórę, odpowiedzą mu brakiem zaufania na boisku i nie pozostanie mu nic innego jak opuścić Inter. Przestrogą dla Balotelliego i jednocześnie przykładem przekroczonej granicy był chociażby Adriano, który wielki talent i możliwości z pewnością posiadał, lecz nie szło to z za rękę z rozumem i Brazylijczyk w końcu musiał odejść i do piłki na tak wysokim poziomie już raczej nie zawita.

Jose Mourinho staje na głowie by w jakiś sposób przemówić do rozsądku piłkarza. Jego bronią w tej walce o karierę Balotelliego jest przede wszystkim to, że to on jest szefem i on ustala skład meczowy, a jak wiadomo Balotelli jest typem piłkarza, który chce grać cały czas i każde posadzenie go na ławce rezerwowych jest dla niego niczym cios bokserski. O żadnych ustępstwach wobec Mario nie ma mowy, Mourinho niczym stanowczy rodzic usiłuje wychować swojego podopiecznego, chwaląc kiedy zasługuje i ganiąc go bez zahamowania wtedy kiedy trzeba.

Przed wylotem do Londynu na treningu z nieoficjalnych źrodeł doszlo do kolejnej sprzeczki między Mourinho a Balotellim. Mówi się, że trener zarzucał piłkarzowi brak zaangażowania na treningu co spowodowało odesłaniem go do domu i nie powołaniem na mecz z Chelsea a następnie swą decyzję wytłumaczył wszystkim pozostałym graczom.

Jego talent jest niekwestionowany, patrząc w jaki sposób prowadzi piłkę, zagrywa czy strzela bramki widać iż nie jest to przypadkowy grajek, lecz chłopak który ma przed sobą świetlaną przyszłość, jeśli tylko nie popełni w końcu błędu, który będzie go kosztował więcej niż brak udziału w ważnym meczu Ligi Mistrzów. Musi pamiętać, że aby stać się kompletnym i wielkim piłkarzem, musi być także wielkim człowiekiem.

Wczoraj Inter zagrał fascynujący mecz przeciwko Chelsea. To był wieczór wszystkich Nerazzurrich, którzy mogli oglądać zespół walczący z wielką osobowością i determinacją o swój cel, którym był awans do ćwierćfinału rozgrywek. Najbardziej frapujące pytanie jakie nasunęło mi się po tym meczu brzmi: Co po końcowym gwizdku niemieckiego trenera myślał Mario Balotelli? Choć nie mam pewności czy wogóle oglądał to spotkanie...

Źródło: inf.własna

Polecane newsy

Komentarze: 0


Reklama

Reklama

Piłkarze urodzeni dziś

  zobacz wszystkich