Długi wywiad z Crespo

28 września 2007 | 22:21 Redaktor: Larry Kategoria:Wywiady8 min. czytania

Crespo, jaki wpływ na dalszą postawę Interu w tym sezonie będzie miała efektowna wygrana z Sampdorią?

To ważne zwycięstwo, ale o jego znaczeniu dowiemy się później. Było nam ono bardzo potrzebne, bo zgubiliśmy punkty w kilku poprzednich spotkaniach.

Inter dość bojaźliwie rozpoczął sezon...

Wpływ na to miało kilka rozmaitych sytuacji. Najpierw przegraliśmy mecz o Superpuchar Włoch, a nigdy nie lubisz przegrywać na własnym boisku takich spotkań. Pomijając nawet prestiż, zawsze to kolejny puchar, który można włączyć do kolekcji, a prześlizguje ci się on przez palce. Ale porażka w Superpucharze to jedyne potknięcie. Jesteśmy liderami Serie A, a w Lidze Mistrzów zawsze może się powinąć noga, tak jak w krajowej lidze można czasem zremisować. Nie widzę w tym nic alarmującego.

Dlaczego Zlatan Ibrahimović jest innym zawodnikiem w Serie A, a innym w Lidze Mistrzów?

Nie znam odpowiedzi na to pytanie. Trzeba jego zapytać. Niestety nie pokazał jeszcze w pucharach pełni swoich możliwości, ale zrobi to prędzej, czy później.

Jak ważne jest pokonać Romę w najbliższym meczu?

Zwycięstwa nad głównymi rywalami do tytułu mistrzowskiego w lidze są bardzo ważne. Przewróciliśmy kartkę i teraz jest nowa strona do napisania. Mamy nadzieję, że uda nam się znów pokonać Romę (Inter wygrał w zeszłym sezonie w Rzymie 1:0, po bramce... Crespo, przyp.red.), ale to będzie bardzo trudne zadanie, bo drużyna Spalettiego jest bardzo silna. Każdy piłkarz marzy, aby móc wystąpić w takim meczu. Ale ewentualne zwycięstwo nie będzie aż tak widoczne w tabeli. Te punkty mogą okazać się bardzo ważne dopiero w maju.

Zdobyłeś 5 bramek w meczach przeciwko Romie w zeszłym sezonie...

Tak, zgadza się, ale to było w zeszłym sezonie. Zobaczymy jak będzie teraz, miejmy nadzieję, że trend nadal będzie taki sam.

Mancini powiedział, że Inter jest coraz silniejszy, ale też, że Roma gra coraz lepiej. Zgadasz się?

Przyjemnie patrzy się na grę Romy, ale wciąż mam wrażenie, że to Inter jest silniejszym zespołem, ma lepszy skład. Wielkie mecze są ważne, ale ważne jest też wygrywanie ze słabszymi rywalami. Mamy okazję pokonać jednego z głównych pretendentów do zdobycia Scudetto, ale ostateczny zwycięzca będzie znany w maju. Jeśli grasz dobrze – masz większą szansę na zwycięstwa.

Twoja żona, Alessia, jest z Rzymu, jest kibicką Romy i Francesco Tottiego...

To wyjątkowa sytuacja, bo moja żona nie jest futbolowym ekspertem. To prawda, jest fanką Romy, a więc trudno, żeby nie była fanką Tottiego. Ale najbardziej wspiera mnie. Nieważne którego klubu koszulkę przywdziewam – ona zawsze mi kibicuje i chce, żebym wygrywał.

Co Inter musi poprawić?

To już jest Inter, który wiele pokazał. Ma wiele zalet. Musimy się jednak nauczyć, jak grać w Lidze Mistrzów. Zrozumieć, że tam nie ma miejsca nawet na drobne pomyłki. To coś, co musimy poprawić, ale jestem przekonany, że nam się uda.

Macie kompleks niższości w stosunku do Romy?

Każdy mecz ma swoją historię. Czy Roma jest faworytem? Jesteśmy liderami i przegraliśmy tylko jeden mecz. Tylko porażka w meczu o Superpuchar nas boli. Jeśli chodzi o inne sprawy, jesteśmy na właściwych torach.

Macie parę istotnych braków w składzie na jutrzejszy mecz...

Inter jest najlepszy, bo ma doskonały skład. Ktokolwiek nie wypadnie z podstawowej jedenastki, zawsze jest ktoś, kto go idealnie zastąpi.

Dużo mówi się o bramkach Tottiego, o Trezeguet, który strzelił 101 goli w Serie A, a jakoś cicho o Crespo, który jest bliski granicy dwustu bramek. Jesteś strzelcem wyborowym we włoskiej piłce?

Zdobyłem dużo goli. Jeszcze 17 i będę miał 200. Miejmy nadzieję, że mi się uda. Wystarczy, że uda mi się utrzymać swoją średnią 20. goli na sezon.

Twoja najładniejsza bramka?

Pamiętam jedną z czasów, gdy grałem w Lazio – nożycami w samo okienko. Pamiętam też gola przeciwko Juve. W ostatniej minucie, graliśmy 9 na 11.

Grałeś dla Interu i Milanu, a jesteś szanowany przez kibiców jednego i drugiego klubu...

Niełatwo być szanowanym przez jednych i drugich, ale ja zawsze byłem fair w stosunku do wszystkich i jestem z tego dumny. Nigdy nie powiedziałem złego słowa o żadnej z tych drużyn.

Co musi zrobić Adriano, żeby być znów tym samym Adriano?

Najważniejsze żeby za dużo nie gadał, tylko skupił się na pracy.

Co będzie robił Crespo za 10 lat?

Mam nadzieję, że uda mi się zostać w Interze jeszcze rok. Później nie wiem. Jest wiele rzeczy, które chciałbym robić. Czasem myślę, że chciałbym zostać przy futbolu, czasem, że chciałbym się trzymać od niego z daleka. Ale piłka to moja pasja. Dlaczego więc z daleka? Bo jest kilka rzeczy, które mi się nie podobają. Np. kiedy zawodnikowi nie wyjdzie jakiś mecz i już mu się wypomina, ile to on nie zarabia. Zawsze wszystko rozbija się o pieniądze, to obrzydliwe. To jedna ze spraw, które mnie denerwują. Piłkarz powinien być rozliczany na boisku.

A jak by sobie poradził Hernan Crespo w roli komentatora?

Lubię to robić, bo rozmowa o piłce nożnej jest przyjemna, ale trudno jest oceniać grę będąc w drużynie, rozmawiając np. z trenerem. (śmiech) Jedyną osobą, z którą lubię rozmawiać o piłce, jest moja żona – bo ona nic nie rozumie. Trudno jest też czasem się wyrazić. Dziennikarze powinni być ostrożni, mieć merytoryczne argumenty. Nie wiem, czy jestem w tym dobry, czy nie, ale komentowanie to fajna sprawa.

Czy najmniej przyjemnym momentem Twojej kariery był mecz finałowy Ligi Mistrzów w barwach Milanu, w Instanbule?

Interistom się to nie spodoba, ale to fatalna sprawa prowadzić 3-0 i nie umieć tego wykorzystać. Osobiście dla mnie to był dramat, ale jednocześnie duma, że udało się zajść tak daleko (do finału).

Dzień później byłeś zapłakany, w ramionach pocieszającej Cię żony.

Bo nie mogłem w to uwierzyć. To było straszne... Ale to jedna z tych rzeczy, które czynią futbol pięknym sportem. Jestem naprawdę dumny z dojścia do finału LM, więc to logiczne, że teraz, po zdobyciu Scudetto, myślę o tych rozgrywkach. Rozmawiałem też z chłopakami z Milanu, którzy zdobyli Puchar Ligi Mistrzów i teraz chcą znów wywalczyć mistrzostwo Włoch. Ale nie będę kręcił nosem, jeśli jeszcze raz uda mi się wygrać mistrzostwo Włoch.

Od zawsze grasz dla wielkich klubów...

Jestem bardzo zadowolony ze swojej kariery, z tego, w jakich klubach grałem i jak wielkim napastnikom partnerowałem w ataku. To czyni, że czujesz, że żyjesz, czujesz się ważny i wiele się uczysz.

Lubisz myśleć o przeszłości?

Wyznaję zasadę, że co cię nie zabije, to cię wzmocni. To część naszego życia, że popełniamy błędy, to normalne. Musisz potrafić wyciągać wnioski z popełnionych przez siebie błędów. Myślę, że przeszłość człowieka jest bardzo ważna.

Co Ci się nie podoba we Włoszech?

Tylko kilka rzeczy. Jak by nie było, ożeniłem się z Włoszką, a moje dzieci się tu urodziły. Moje serce jest podzielone na pół. Mieszkałem 20 lat w Argentynie, a całą resztę życia spędziłem tu, wyłączając krótki pobyt w Anglii. Jestem dumny z bycia Argentyńczykiem, ale kocham Italię.

Za czym tęsknisz w Londynie?

Za grą na wielkich, wspaniałych stadionach. I naprawdę brakuje mi gry fair play, jakiej tam można doświadczyć. Myślę, że mamy bardzo wiele do zrobienia, jeśli chodzi o infrastrukturę we Włoszech. Jeśli weźmiemy dwójkę dzieci i jedno pójdzie na mecz we Włoszech, a drugie w Anglii, na pewno dużo bardziej zadowolone będzie to drugie.

O zdobyciu jakiego gola marzysz?

O bramce strzelonej w finale Mistrzostw Świata. To jedyny finał, jakiego jeszcze w karierze nie osiągnąłem. Kto wie, czy będzie mi jeszcze dane.

Opowiedz nam o swoim pierwszym dniu we Włoszech.

Nie znałem włoskiego, kiedy tu przyjechałem. Pamiętam, że dali mi kartkę z włoskimi zwrotami, odpowiednikami Buenos Dias, czy Buenas Noche... Dostałem ją jeszcze w Argentynie, więc mogłem sklecić parę słów. Nigdy nie zapomnę tego, jak 14. sierpnia zawitałem w Parmie i pomyślałem, że zostanę tu przez 4 lata.

Później przeszedłeś do Lazio...

Niestety nie udało nam się wygrać Scudetto przez te 2 lata, ale to był wspaniały okres. Co się później stało, to się stało: Cragnotti wołał wszystkich jednego po drugim i oznajmiał, że musimy odejść. Byłem wtedy niesamowicie zawiedziony. Teraz, po latach, wszyscy zrozumieli, dlaczego Nesta, czy ja, opuściliśmy Lazio. (Lazio dotknął krach finansowy, drużyna została wtedy rozsprzedana, a Cragnotti, prezes Lazio, który kupił multum gwiazd do klubu, uciekł, przyp. red.)

Kto jest bardziej próżny, Mancini, czy Mourinho?

Wszyscy znacie Manciniego. Mourinho jest ekspresyjny, spektakularny. Będą jaja, jeśli przyjedzie do Włoch. Wszystkie gazety by o nim pisały. To byłoby wyjątkowe dopełnienie włoskiej piłki, bo Mourinho to osobowość. On lubi Włochy i chce tu przyjechać, ale nie wiem gdzie. Naprawdę cenię go jako trenera, dużo rozmawia z zawodnikami. Myślę, że we Włoszech trzeba odkurzyć wielkich trenerów i piłkarzy.

Kto wygra w meczu Roma – Inter?

My.

Źródło: inter.it

Polecane newsy

Komentarze: 0


Reklama

Reklama

Piłkarze urodzeni dziś

  zobacz wszystkich