Rywale 2011/12 - Juventus Turyn

19 sierpnia 2011 | 17:14 Redaktor: Loon Kategoria:Publicystyka5 min. czytania

W chwili, gdy futbolowe potęgi wyrastają jak grzyby po deszczu w Paryżu, Maladze, Manchesterze czy nawet gdzieś na odległej Syberii, marki takie jak Juventus Turyn czy Liverpool znajdują się w całkowitym futbolowym dołku. Nikt nie ma jednak wątpliwości co do tego, że o ile hurtowo wykupowane przez milionerów drużyny to niepewny jutra kaprys, pewnego dnia klątwa Heysel ustąpi, a utytułowani giganci z Włoch i Anglii znowu będą wielcy.

Była zbrodnia i była kara. Kara być może nawet bardziej dotkliwa od zbrodni, ponieważ konsekwencje afery Calciopoli nie tylko odebrały Juventusowi dwa mistrzowskie tytuły, ale też zrzuciły klub do Serie B. Ten, ogołocony ze swoich największych gwiazd, niczym w dzikiej furii powrócił do najwyższej klasy rozgrywek i już w kolejnych sezonach znów starał się walczyć o mistrzowski tytuł. Nieskutecznie, ale fani Bianconerich wiedzieli, że dwukrotnie zdobyte miejsce na podium jest tylko preludium do kolejnego Scudetto. Tymczasem trener Claudio Ranieri trafił do Romy, a Juventus czekała masowa degradacja w apenińskim i europejskim sposobie pojmowania futbolu.

Choć turyńska firma od lat wydaje największe sumy na transfery, drugi sezon z rzędu zajmuje zaledwie siódme miejsce w lidze, które - ledwo - premiowane jest występami w Lidze Europejskiej. Ale nawet tam Juventus nie błyszczał, upokarzany między innymi przez klub z trzeciego świata piłki nożnej, poznańskiego Lecha. Kolejni trenerzy byli wymieniani, a Juventus grał źle, nieskutecznie, przegrywał wygrane mecze i był całkowicie wyprany z wiary w siebie. O tym, że jest to drużyna z wielką historią świadczyła jedynie umiejętność zmotywowania się w meczach z największymi rywalami - Interem Mediolan i AC Milanem.

Po nieudanych trenerskich eksperymentach z Ciro Ferrarą, Alberto Zaccheronim i Luigim Del Nerim Juventus po raz kolejny nie zdecydował się na znalezienie trenerskiej gwiazdy, która swoim autorytetem tchnęłaby nowego ducha w drużynę z Turynu. A wiadomo, że stanowiskiem zainteresowany był znany fanom Nerazzurrich Rafael Benitez, którego reputacja zostala w minionych miesiącach zszargana. Przejęcie sterów Juventusu byłoby więc nie tylko odwetem na Interze Mediolan, ale też możliwością zbudowania klubu w spokoju - bez presji godnej aktualnych Mistrzów Europy, a wreszcie - z ogromnym budżetem transferowym, którego słynny Rafaa tak bardzo się domagał. Innymi słowy - warunki do pracy idealne dla trenera o olbrzymich ambicjach, który w cztery miesiące przekreślił cały swój dotychczasowy dorobek, a klubów zainteresowanych jego usługami jest obecnie jak na lekarstwo.

Juventus pozostał jednak wierny Włochom, a nowym szkoleniowcem w sezonie 2011/12 będzie Antonio Conte - były piłkarz Juventusu, z niewielkim trenerskim doświadczeniem na Półwyspie Apenińskim, całkowicie pozbawiony w tej kwestii sukcesów. Logiki w tej decyzji bardzo trudno jest się doszukiwać.

Do niedawna transferowa polityka Juventusu przypominała schemat, który obecnie naśladować stara się Napoli. Wyszukiwano zdolnych i perspektywicznych piłkarzy wśród słabszych drużyn Serie A. Dopiero za kadencji trenera Conte zespół otworzył się nieco bardziej na zachodnie rynki. Kluczowym wzmocnieniem wydaje się być Arturo Vidal kupiony za skromną kwotę 10 milionów euro. Skromną, ponieważ chilijski pomocnik był gwiazdą Bayeru Leverkusen. I choć na razie jego popisy mogliśmy podziwiać głównie w mało prestiżowym Trofeo TIM, to urządził tam sobie "one man show". Dźwigał ciężar gry, asystował, odbierał i wreszcie - strzelił piękną bramkę. Czyżby Juventus znalazł w końcu godnego następcę Nedveda i Zidane'a?

Choć Bianconeri szastają pieniędzmi, to jednak trzy bardzo ważne transfery udało się zrealizować bez ponoszenia dodatkowych kosztów. Niechciany w Milanie Andrea Pirlo dołączył do prestiżowego grona piłkarzy, którzy w swojej karierze zaliczyli wszystkie kluby z wielkiej trójki. Pazienza za darmo zdecydował się zmienić Neapol na Turyn tracąc tym samym szanse występów w Lidze Mistrzów, choć dla niego była to zapewne inwestycja długoterminowa. Najbardziej perspektywicznym nabytkiem pośród wolnych transferów wydaje się jednak lewy obrońca Reto Ziegler, który opuścił tonący okręt Sampdorii.

Na drugim skrzydle obrony, już za 10 milionów euro grać będzie Lichtsteiner, który błyszał w Lazio. 15 milionów kosztowało definitywne wykupienie Allesandro Matriego, co było decyzją słuszną po udanej rundzie wiosennej. W podobny sposób wykupiono Simone Pepe (3,5 mln euro) i Fabio Quagiarellę (10 milionów euro), który w dwunastu meczach poprzedniego sezonu strzelił 9 goli i strach pomyśleć co działoby się dalej, gdyby nie poważna kontuzja. Ale teraz powraca i jest gotowy pomóc Juventusowi w odzyskaniu dawnej potęgi. Jego partnerem w ataku, prócz wspomnianego Matriego i legendarnego Allesandro Del Piero ma być zakupiony z Romy Marko Vucinić. To kolejne 15 milionów euro, które tylko tego lata wydał na zbrojenia Juventus.

Największym osłabieniem zespołu będzie brak Mammadou Sissoko, który postanowił budować potęgę PSG i choć w Turynie był nieco niedoceniany, miał spore zadatki na jednego z lepszych defensywnych pomocników w lidze. O tym, że Sebastian Giovinco definitywnie wzmocni Parmę wiedzieliśmy już od jakiegoś czasu. I to właśnie czas pokaże czy jeden z bardziej obiecujących włoskich graczy był największą z transferowych pomyłek "Nowych Bianconerich". W Turynie trzymany na ławce, zdaje się rozkwitać w Parmie. Wątpliwe wydaje się natomiast by ktokolwiek płakał po Felipe Melo, który za niemal bezcen oddany został do tureckiego Galatasaray.

Media zapatrzone na dwie drużyny z Półwyspu Iberyjskiego oraz tabloidową epopeję na linii Inter-Sneijder-Manchester nie dostrzegają jak spektakularne było to okienko transferowe w wykonaniu Bianconerich. Tymczasem drużyna z Turynu swoimi zakupami zawstydziła kilku szejków z pierwszych stron gazet. Były to zakupy wielkie, spektakularne, ale przy tym rozsądne. Juventusowi wprawdzie nie udało się ściągnąć gwiazd pokroju Aguero czy Bastosa, ale zakupy i tak znacznie przewyższają teoretyczny potencjał siódmej drużyny ligi.

Już przed rokiem wydawało się, że Juventus zrobił najlepsze transfery (potem oczywiście rzutem na taśmę wszystko to przebił AC Milan), w tym roku klub z Turynu zdaje się potwierdzać znakomitą passę zakupów. Największym problemem klubu jest słaby trener oraz psychologiczna blokada, która przed laty była dobrze znana kibicom Interu. Pierwsze pięć kolejek Serie A odpowie na pytanie czy Juventus znów będzie grał o Ligę Europejską czy nawet o Scudetto. Bo na samym tylko "papierze" wygrać je może w cuglach.

Jakub Kralka

Rywale 2011/12:

Źródło: Inf. własna

Polecane newsy

Komentarze: 0


Reklama

Reklama

Piłkarze urodzeni dziś

  zobacz wszystkich