Wywiad z Cristianem Chivu

8 marca 2012 | 21:17 Redaktor: Daniello Kategoria:Wywiady4 min. czytania

Zapraszamy do ekskluzywnego wywiadu z rumuńskim obrońcą Interu Mediolan - Cristianem Chivu, który udzielił go telewizji Inter Channel. Piłkarz opowiedział w nim dziennikarzowi o m.in. dramatycznych wydarzeniach sprzed dwóch lat.

Jutro Cristian Chivu po raz pierwszy od 6 stycznia 2010 roku powróci do Werony na Stadio Marcantonio Bentegodi, aby zmierzyć się z miejscowym Chievo. (Wtedy właśnie doszło do nieszczęśliwego zdarzenia z udziałem Pellisiera i rumuńskiego zawodnika - przyp. red)
- Zgadza się. Od tamtego razu jeszcze nie miałem okazji, do tego by tam zagrać. Chciałbym jednak w tym miejscu podkreślić, że nie w głowie mi jakakolwiek sensacja. Jest to wyjazd jak każdy inny, tamto zdarzenie miało miejsce dwa lata temu, myślę że po części udało mi się nawet o nim zapomnieć. To nieszczęśliwe zdarzenie nazwałbym epizodem jakich wiele w życiu każdego człowieka. Dlatego jak mówię, ten wyjazd nie będzie dla mnie niczym nadzwyczajnym. Przytrafił mi się pechowy wypadek, o którym staram się nie myśleć. Gdyby miało to dla Chivu większy wpływ, powiedziałbym: "Nie jadę", lecz tak nie jest.

Z jednej strony Werona jest dla Ciebie nieszczęśliwa. Z drugiej jednak, gdy byłeś w szpitalu otoczono Cię troskliwą opiekę, tak przynajmniej kiedyś twierdziłeś.
- Dobrze to ująłeś. Na wstępie pragnę im za to podziękować, bo to chyba najwspanialsze z tej całej historii. Lekarze wykazali się prawdziwym profesjonalizmem, za co w tym miejscu składam im wyrazy wdzięczności oraz uznania. Część personelu szpitala z Werony zaprosiłem nawet na ubiegłoroczny mecz do Mediolanu. Pamiętam, że dzień po moim wypadku przyszedł do mnie burmistrz miasta, który okazał wobec mnie ciepło. Naprawdę nigdy o tym nie zapomnę. To wspaniali ludzie.

Więc jedyną rzeczą, która przypomina Ci to zdarzenie jest twój kask ochronny?
- Biorąc pod uwagę sytuację mogę powiedzieć, że mam w pamięci tylko wynik z tego spotkania. Nasze zwycięstwo jeden do zera.

Czy chcecie powtórzyć tamten wynik?
- Z całą pewnością. 0-1 usatysfakcjonowałoby pewnie każdego z kibiców trzymających kciuki za czarno-niebieskich.

W końcówce drugiej połowy meczu z Catanią w niesamowitych okolicznościach uratowaliście niekorzystny rezultat. To był pierwszy krok w stronę kolejnych zwycięstw?
- Tak. Wydaje mi się, iż postawiliśmy mały, jednakże niezwykle ważny krok naprzód. Mamy dobrą drużynę, ale z psychologicznego punktu widzenia ciągle coś jest nie tak. Ostatni miesiąc był dla nas bardzo trudny. Nie umieliśmy strzelić gola, ale nagle pojawiło się światełko w tunelu. Potrzebny nam restart, bo tak naprawdę chcemy zacząć wszystko od nowa. Najpierw musimy odnaleźć właściwą tożsamość zespołu, to rzecz pierwszorzędna. Dziś każdy punkt się liczy. Potrzebujemy wystarczającej inteligencji, by zrozumieć granice tej drużyny. W momentach takich jak ten ważne jest przywiązanie do klubu. Ja będąc piłkarzem stosuję metodę cierpieć jak najmniej lub cierpieć z godnością.

Czym zajmuje się teraz Cristian Chivu?
- Cóż, zazwyczaj trenuję (uśmiecha się). Nie zagrałem przeciwko Catanii, ba od tamtej pory brałem udział ledwie w dwóch sesjach treningowych. Problemy pojawiły się w Neapolu. Na szczęście one już minęły, może nie całkowicie, ale mogę śmiało wyjść na murawę. Podczas bieżącego tygodnia mieliśmy czas, na to by przemyśleć sobie nadchodzący bój z Marsylią. Większość z nas widziała sposób, w jaki do dalszej fazy awansowały Barcelona i Apoel. W piłce duże znaczenie ma podejście do sprawy. Dziś wiemy, że każda przeszkoda jest do pokonania. U nas wszystko zmienia się jak w kalejdoskopie. W najbliższym tygodniu spróbujemy przechylić szalę awansu na korzyść Interu. 1-0 to wynik do odrobienia, tym bardziej mając za sobą cenne doświadczenia sprzed kalendarzowego roku. Mimo trudności w fazie grupowej, później uzyskaliśmy kilka korzystnych rezultatów. Poradziliśmy sobie z CSKA i Lille. Nie należy zapominać, że to stało się na ich terenie. .

Mecz z OM będzie dużym wyzwaniem dla mediolańczyków?
- Przegrywamy tylko jednym trafieniem. Arsenal lub Bayer miały o wiele trudniejsze zadanie. Wyjdziemy na boisko po awans, zważywszy że Liga Mistrzów jest ostatnim turniejem w jakim możemy jeszcze coś osiągnąć. Nazwałbym to priorytetem. Choć bardzo się staraliśmy, zostaliśmy wyeliminowani z Pucharu Włoch, a lidze strata także nie należy do najmniejszych. Interowi nadarza się okazja, dlatego chcemy zabrać z Ligi Mistrzów trochę satysfakcji. Już wkrótce pokażemy fanom ogromne zaangażowanie, jakie wkładamy w naszą pracę. Bardzo ciężko trenujemy, by osiągnąć zamierzony cel.

Źródło: interistaweb.it

Polecane newsy

Komentarze: 0


Reklama

Reklama

Piłkarze urodzeni dziś

  zobacz wszystkich