11 lat PUPI. Wywiad z Zanettim

28 września 2012 | 10:21 Redaktor: Paweł Świnarski Kategoria:Wywiady4 min. czytania

Wczoraj w Mediolanie odbyła się specjalna impreza z okazji 11-lecia fundacji P.U.P.I. założonej przez Javiera i Paulę Zanettich.

Na imprezie pojawiło się wielu przyjaciół i znamienitych gości, m.in Bedy Moratti, Marco Branca, Andrea Stramaccioni, Ivan Cordoba, Esteban Cambiasso, Dejan Stanković, Diego Milito, Walter Samuel, Rodrigo Palacio, Walter Gargano, Fredy Guarin, Jonathan, Ricky Alvarez i Alvaro Pereira. Muzykę zapewniali Roberto Vecchioni i Enrico Bertolino.

Podczas spotkania odbyła się specjalna aukcja, na której licytowane były przedmioty związane z osobistościami sportu, showbiznesu i muzyki.

Oto wywiad z Javierem Zanettim.

Co stało się w ciągu tych 11 lat, od kiedy fundacja PUPI rozpoczęła swoją działalność?
- Wydaje się jakby to było wczoraj, ale to było wiele lat i wiele chwil. Chciałbym podziękować wszystkim wspierającym moją fundację. Pomimo trudnego okresu, w którym jesteśmy, pozostajemy silni i idziemy naprzód. Fundacja się rozwija i dzieci są szczęśliwe, to wszystko co się liczy. Otrzymują uwagę miłość, której im brakowało - to najważniejsza rzecz.

Myślał Pan kiedyś o tym, że jest przykładem dla młodzieży, nie tylko za to co zdobył Pan na boisku, ale również poza nim?
- Myślę, że wielu piłkarzy robi dużo, może ludzie po prostu o tym nie wiedzą. Staramy się wykonywać swoje zadania i oczywiście im nas więcej, tym lepiej, ponieważ na świecie wielu ludzi potrzebuje pomocy. Staramy się robić co w naszej mocy w naszym małym zakresie.

Jest Pan kimś, kto jest żywą pamięcią tego zespołu, jak wytłumaczy Pan wyniki zespołu u siebie i na wyjazdach?
- Staramy się znaleźć właściwą równowagę, ponieważ w tym momencie czegoś nam brakuje. Jest jasna różnica między meczami w domu i na wyjazdach. Na wyjazdach gramy dobrze, w domu sobie nie radzimy. Myślę, że kiedy jesteś na nowej drodze, tak jak my, potrzeba czasu by się wszystko zaczęło kleić. Kiedy uda nam się rozwiązać te kwesie, znajdziemy właściwy balans kiedy atakujemy. Musimy to zrobić tak szybko jak to możliwe, by móc walczyć aż do końca sezonu.

W mediach piszą, że w Interze brakuje optymizmu. Kiedy patrzy się na Wasze trenigi, nie widać czegoś takiego.
- Optymizm jest, mówię to Wam. W tej grupie, w tej wczesnej fazie sezonu, po każdym gorszym występie się odbijaliśmy w następnym meczu. To warte podkreśłenia, musimy sprawić, że grupa będzie jeszcze silniejsza i pomóc młodym piłkarzom, którzy dołączyli by dawali z siebie wszystko co mają najlepsze dla Interu.

Niektórzy ludzie mówią, że problemem jest pozycja Sneijdera i Inter grał lepiej, kiedy Holendra zastąpił Cassano. Jak to Pan widzi, jako kapitan?
- Nię sądzę, to był dopiero początek meczu. W pierwszej fazie meczu było ciężko, było bardzo mało miejsca, poza tym trener wpuściłby Cassano w drugiej połowie. To był epizod i niestety Wesley musiał zejść z powodu kontuzji. Najważniejsze jest to, że zespół dobrze odpowiedział na pomysł nowej formacji. Mamy okropnie dużą ilość pracy, bo to był nasz pierwszy mecz w tym systemie. Zawsze jednak lepiej wracać do pracy po zwycięstwie.

Jak sprawdza się ustawienie z trzema obrońcami?
- Rozmawialiśmy o tym wiele z trenerem. Wymienialiśmy myśli i uznaliśmy, że z umiejętnościami naszych graczy, obrona trzy-osobowa będzie lepsza. Spróbowaliśmy tego, pomimo niewielkiej ilości czasu. Pierwszy mecz w tym ustawieniu z Chievo i pierwszy pozytywny rezultat. Można zobaczyć, że musimy poprawić kilka ważnych aspektów, ale najważniejsze że wszyscy jesteśmy przekonani, iż ta idea może być kontynuowana.

Co było problemem w poprzednim sezonie, kiedy Gian Piero Gasperini próbował tego z marnymi wynikami? Stramaccioni jest dobry w przekonywaniu?
- Nie porównywałbym tego z Gasperinim. Teraz mamy w zespole innych piłkarzy. W tym roku zaczęliśmy myśleć o tej formacji, kiedy zauważyliśmy, że w pewnych momentach w meczu jesteśmy za mało zrównoważeni, przez co traciliśmy.

Przeciwko Sienie usiadł Pan na ławce po raz pierwszy od czterech lat. Jakie to było doświadczenie, oglądać mecz z tej perspektywy?
- Było to ciężkie doświadczenie, bo niestety przegraliśmy. To normalne być na ławce i trener wie, że jestem do pełnej dyspozycji. To było jasne, że prędzej czy później się tak stanie i pewnie będzie wiele jeszcze spotkań, w których nie wystąpię. To narodziny nowego Interu i ja jestem tutaj do całkowitej pomocy trenerowi. Wie, że może na mnie liczyć na boisku i poza nim.

Źródło: inter.it

Polecane newsy

Komentarze: 1


Reklama

Reklama

Piłkarze urodzeni dziś

  zobacz wszystkich