Przeżyjmy to jeszcze raz...(5)

6 lipca 2007 | 20:30 Redaktor: Paweł Świnarski Kategoria:Publicystyka4 min. czytania

FINAŁ PUCHARU WŁOCH 1999/2000
12 kwietnia 2000
LAZIO RZYM - INTER MEDIOLAN 2:1
(39 Nedved, 51 Simeone – 7 Seedorf)

LAZIO: Ballotta – Gottardi, Couto, Mihajlovic, Pancaro, Conceicao, Sensini, Stankovic (53 Mancini), Simeone (80 Almeyda), Nedved, S. Inzaghi (76 Salas)
INTER: Peruzzi – Panucci, Blanc, Cordoba, Moriero (46 di Biagio), J. Zanetti, Seedorf, Cauet, Serena, R. Baggio (61 Zamorano), Mutu (61 Ronaldo)

Żółte kartki: Couto, Almeyda, Nedved - Moriero
Sędziowali: Trentalange i Pellegrino
Widzów: 45.000

POWRÓT

21 listopada 1999 roku Inter podejmował na San Siro beniaminka z Lecce (wygrana 6:0). W 59 minucie Ronaldo z grymasem bólu, ale o własnych siłach, opuszcza boisko. Już wstępne diagnozy okazały się pesymistyczne. Brazylijski napastnik uszkodził wiązadła krzyżowe prawego kolana. Konieczna stała się operacja, której poddał się 30 listopada w Pitie – Salpetriere – klinice w podparyskiej miejscowości. Zabieg, który trwał 45 minut, przeprowadził światowej sławy francuski chirurg ortopeda – profesor Gerard Saillant. Włoska prasa z wielkim szumem zapowiedziała jego powrót, który nastąpił po 144 dniach przerwy. 12 kwietnia w pierwszym finałowym meczu 52 edycji Pucharu Włoch Inter na wyjeździe grał z Lazio.

UPADEK

[W tym sezonie Brazylijczyk zagrał tylko siedem razy w barwach Interu. – To był zły rok dla mojej drużyny, mam nadzieję, że mój powrót odmieni jej grę – mówił szczęśliwy przed wybiegnięciem na Stadion Olimpijski w Rzymie. W 61 minucie zastąpił młodziutkiego Rumuna Adriana Mutu. Niespełna sześć minut i dwadzieścia sekund później otrzymał piłkę w środku pola. Mając przed sobą Fernando Couto, Brazylijczyk podjął próbę dryblingu i charakterystycznego rajdu. Po tym jak cały ciężar ciała oparł na prawej nodze, jego kolano ugięło się, zachwiał się i padł na murawę jak podcięty, chociaż nikt go nie atakował i nawet nie dotknął. Chwycił się obiema rękami za operowane wcześniej kolano i zaczął zwijać się z bólu. Pospieszyli do niego najbliżej stojący piłkarze Lazio, a za nimi wbiegł na boisko lekarz Interu, Piero Volpi. Szybko zawołał sanitariuszy z noszami, podjechała karetka pogotowia i Brazylijczyk z obandażowaną nogą, skrywając w rękach zapłakaną twarz, opuścił na niej boisko, jadąc do jednego z rzymskich szpitali, gdzie zajął się nim lekarz Andrea Campi. Wielbiciele piłkarza, którzy kilka dni wcześniej zarzucili jego stronę internetową gratulacjami po urodzinach syna, zamarli. Z trybuny honorowej zerwał się prezydent Interu Massimo Moratti i ruszył do szatni swojego zespołu. Próbował pocieszyć piłkarza, ale zapłakany Brazylijczyk nie był w stanie i nie chciał z nikim rozmawiać. Zdjęcie płaczącego z bólu Ronaldo obiegło cały świat…

PODRÓŻ DO PARYŻA

- Jestem pewien, że wiązadła prawego kolana są zerwane. To bardzo poważna kontuzja, która oznacza, że Ronaldo ma tylko 50 procent szans na udany powrót do futbolu – oświadczył Campi. Natychmiast porozumiano się z profesorem Saillantem, tym samym, który dopuścił go teraz do gry. Zapadła decyzja, że w czwartek Ronaldo zostanie przewieziony do tego samego szpitala, w którym był operowany.

Jak zapewnił profesor Saillant, zabieg się udał. – Nie ma mowy o wznowieniu treningów przed końcem tego roku. W składzie Interu najwcześniej pojawi się w 2001 roku – oświadczył Rodrigo Paiva, rzecznik prasowy Ronaldo.
- Nie wierzę, że to koniec kariery Ronaldo. Współczesna medycyna radziła sobie z przypadkami bardziej beznadziejnymi – powiedział trener Brazylijczyków, Wanderley Luxemburgo. – Kontuzja ta nie oznacza końca kariery Ronaldo. Jesteśmy pewni, że Ronaldo nadal będzie grał w piłkę – twierdzi kierownictwo Interu.

MECZ

Tyle o Brazylijczyku. Ale co się wcześniej wydarzyło na Stadio Olimpico? Pierwsi zaatakowali gospodarze (strzał Diego Simeone obronił Angelo Peruzzi), ale bramkę strzelił Inter, po strzale Clarence Seedorfa. Wyrównał wspaniałym strzałem z prawej nogi Czech Pavel Nedved, a w 53 minucie po dośrodkowaniu Sergio Conceicao zwycięskiego gola strzelił z główki Simeone. Potem nastąpiła wspomniana kontuzja Ronaldo. Ponieważ Inter wykorzystał już limit zmian, musiał kończyć mecz w dziesiątkę i ambitnie dążył do wyrównania, jednak bez skutku.

Sven Goeran Eriksson: Wynik jest sprawą drugorzędną. Trudno mi się cieszyć ze zwycięstwa, skoro kontuzji doznał Ronaldo. To bez znaczenia, że gra on w Interze. To przecież najlepszy piłkarz świata, dobrze wszyscy wiemy, kim jest dla Interu, dla światowej i włoskiej piłki. Tyle wycierpiał od pamiętnego finału Mistrzostw Świata, wiem, że palił się do gry. Pech go jednak nie opuścił. Serdecznie mu współczuję.

Marcello Lippi: Niedawno urodził mu się syn, rozegrał kilka meczy w drużynie rezerwowej. Wspólnie uzgodniliśmy, że przeciwko Lazio wejdzie na boisko dopiero w drugiej połowie i tylko na 20 minut. Niestety, przebywał na nim zaledwie 6. W momencie kontuzji nikogo przy nim nie było… Nasza sytuacja jest teraz bardzo ciężka.

Źródło: InterMediolan.com

Komentarze: 0


Reklama

Reklama

Piłkarze urodzeni dziś

  zobacz wszystkich