Niemoc w starciu z Milanem... Dlaczego?

6 lipca 2007 | 20:36 Redaktor: Paweł Świnarski Kategoria:Publicystyka6 min. czytania

Derby – słowo ,które elektryzuje kibiców zarówno Interu jak i Milanu. To są mecze określane mianem największych wydarzeń roku w Mediolanie. Przygotowania do tych meczów są zawsze bardzo staranne a efekt końcowy to wspaniałe widowisko – czy to dzięki pokazom fajerwerków lub gry świateł i pokazów slajdów jak to było podczas ostatniego meczu derbowego. To wszystko jednak mimo, że piękne i ciekawe staje się nieważne gdy doda się ,że spotkania derbowe to przede wszystkim pojedynek dwóch odwiecznych rywali: Interu i AC Milanu. To mecze nie tylko o wynik ,ale również o honor. Są to zazwyczaj mecze bardzo zacięte i emocjonujące. Musi tak być ,skoro na takie spotkania kibice czekają miesiącami. Mówi się ,że „derby rządzą się własnymi prawami” ,co rozumieć można w ten sposób ,że w derby prawie nigdy nie można wskazać faworyta, tak jest na pewno w Mediolanie gdzie obie drużyny prezentują można powiedzieć wyrównany równie wysoki poziom.

Wygrany w derby jest jakby stroną panującą w mieście. Niestety Inter w ostatnich latach podczas meczów derbowych doznał wielu upokorzeń... W czym tkwi problem? Jaka jest przyczyna takich a nie innych rezultatów Interu w konfrontacji z drużyną „Rossonerich”? Na te oraz inne pytania postaram się odpowiedzieć w tym felietonie. Oczywiście znalezienie w stu procentach trafnej odpowiedzi jest wręcz niemożliwe skoro jak do tej pory skutecznej recepty na pokonanie Milanu nie znaleziono w szeregach Interu.

Szczególne problemy co jest szczególnie paradoksalne Inter ma grając z Milanem w roli gospodarza. Ostatnie ligowe zwycięstwo Nerazzurri odnieśli w....97 roku, wygrywając 3-1 po golach Djorkaeffa, Zamorano i Roberto Baggio. Potem były już tylko remisy no i porażki, remisy.. Szczególnie dotkliwy remis Inter zanotował w poprzednim sezonie. Co prawda nie był to mecz ligowy, a półfinał Champions League – to wynik ten wyeliminował Inter z gry w finale o Puchar Mistrzów Europejskich...Ze łzami w oczach piłkarze Interu schodzili wtedy z boiska nie mogąc uwierzyć ,że było tak blisko.. Wystarczyła przecież jedna ,jedyna bramka by pojechać do Manchesteru i zmierzyć się z Juventusem Turyn. Jak wiemy do miasta „Czerwonych Diabłów” pojechali sąsiedzi zza miedzy i co boli jeszcze bardziej – to oni wywalczyli ten puchar.

Przejdźmy do analizy problemu jakim jest niemoc Interu w starciu z Milanem. Powodów na pewno jest wiele, oto które zauważyłem razem z redakcyjnym kolegą Christianem.

psychika – niestety w meczach derbowych pod tym względem lepszy jest na pewno Milan. Inter nie potrafi pokazać całego swojego potencjału. Piłkarze nie przypominają tych do których przyzwyczajali wcześniej kibiców. Dobitnym przykładem może być Alvaro Recoba ,który w poprzednim sezonie zagrał chyba jedne z najgorszych swoich spotkań...A jego gra mogła być określona nie inaczej jak: katastrofalna. Przypominał raczej dziecko zagubione we mgle ,niż Alvaro który czarował stadiony swoimi świetnymi akcjami.

Dodatkowo w tych meczach Inter często traci głowę po pierwszej straconej bramce. Tak było już wiele razy i również podczas ostatniego meczu. Do straty gola Inter grał dobrze ,lecz stracona bramka jakby przekreślała to wszystko. Piłkarze przestają wierzyć ,że wszystko jeszcze da się naprawić. Oddają inicjatywę rywalowi ,budząc się dopiero na koniec gdy praktycznie jest już po wszystkim...

Inna sprawa to podejście do meczu zanim on się jeszcze zacznie. Ile to razy przed meczami z Milanem prezes ,trenerzy, piłkarze i oczywiście kibice. A może przede wszystkim kibice obiecywali wielkie zwycięstwa ,świetną grę ,itp. Itd. ,można wymieniać długo...Wielokrotnie mówiło się ,że to Inter jest faworytem bo ma lepszy skład ,lepiej grał w ostatnich spotkaniach czy po prostu dlatego ,że gra u siebie... Pytam się po co? Nie lepiej nie mówić nic i w spokoju porządnie przygotować się do meczu? Przydałoby się więcej skromności w wypowiedziach a może wtedy na telebimie wyniki wyglądałyby nieco inaczej...Czy nie ciekawsze byłoby zaskoczenie rywala swoją znakomitą grą? Wtedy to oni doceniliby wielkość Interu i jego dobrą grę...

słabsza druga linia – niestety mamy gorszą pomoc od Milanu. A właśnie opanowanie tej części boiska zazwyczaj jest kluczem do zwycięstwa w takich spotkaniach. Brakuje nam wirtuozów typu Rui Costa czy nowy nabytek Kaka. Do tego na pewno słabszy środek pomocy. Do dziś nie rozumiem decyzji o sprzedaniu Adreii Pirlo ,który obecnie jest jednym z ważniejszych ogniw drużyny Carlo Ancelottiego. W Interze środek pomocy w porównaniu z Milanem wypada blado. Przeplatający znakomite spotkania ze słabymi Turek Emre i Christiano Zanetti ,który również przy swoim odpowiedniku w Milanie – Genaro Gattuso wypada gorzej.

W poprzednim sezonie Interowi brakowało skrzydeł, więc jak zwykle łaskawy dla swojego dziecka (Interu) Massimo Moratti zakupił po 2 skrzydłowych na prawą i lewą stronę. Niestety nawet te skrzydła nie sprawiły ,że Inter wzbił się w powietrze. Potrzeba jeszcze silnika jakim jest opisany wyżej środek pomocy.

błędy trenerskie: taktyczne, personalne – chociaż wielu kibiców i dziennikarzy winę za przegrywane mecze derbowe obarczają trenerów. Na pewno jest w tym sporo racji ,ale nie możemy całą winę przypisać trenerowi. Chciałbym tu uwidocznić kilka podstawowych błędów jakie zdarzały się obecnemu trenerowi Interu – Hectorowi Cuperowi:

- gra 2 napastnikami , z czego jeden cofa się do pomocy, tak jak podczas ostatniego meczu. Taktyka nakazywała Kallonowi (będącemu zresztą w słabej formie, nie lepiej było od początku dać szansę Martinsowi?) cofać się do pomocy ,przez co Christian Vieri był osamotniony i niewiele mógł w pojedynkę zdziałać przeciwko takim doświadczonym defensorom jak Nesta i Maldini.
- Zbyt defensywna gra. Jak wiemy najlepszą obroną jest atak a niestety Inter gra przeciwko Milanowi zbyt asekuracyjnie. Czasem naprawdę warto zaatakować. Wprowadzanie obrońców za pomocników to raczej chybiony pomysł...A może w pamięci został jeszcze mecz zakończony porażką 6-0? (psychika – patrz wyżej)

przypadki losowe, pech...- nieda się ukryć ,że najwięcej zależy od gry piłkarzy ,jednak nie można powiedzieć ,że takie rzeczy jak szczęście i przypadek nic nie znaczą, wręcz przeciwnie - wiele znaczą w sporcie od zawsze. Ile razy Milan wygrywał po przypadkowych bramkach czy niewłaściwych decyzjach sędziego? Czy jeśli Kallon podczas rewanżu w półfinale LM w poprzednim roku zamiast w słupek trafiłby w bramkę, bylibyśmy w finale? A może to prawo serii powoduje ,że nie wygrywamy z Milanem?

kontuzje- zdążyliśmy się przyzwyczaić ,że w każdym prawie meczu z Milanem w Interze brakuje jakiegoś czołowego zawodnika ,który doznał kontuzji i jest nie zdolny do gry w tym jakże ważnym meczu. Nieobecności piłkarzy będących wcześniej w świetnej formie. Przykłady: Vieriego w poprzednim sezonie czy Materazziego teraz są wystarczająco dobitne. Jednak należy pamiętać ,że kontuzje są częścią tej gry ,przykrą częścią ale ich uniknąć się nie da. Kluby muszą więc posiadać w miarę szeroką kadre ,aby mieć godnych zmienników na każdą pozycję.

Oto powody przez które być może przegraliśmy ostatnie oraz kilka innych poprzednich spotkań z Milanem. Ktoś pewnie powie ,że łatwo jest mówić a rzeczywistość jest inna ,lecz nie mnie to oceniać. Liczę tylko na to ,że prezes,działacze, trenerzy oraz piłkarze wyciągną wreszcie wnioski i kibice Interu znów będą mogli opuszczać stadion z podniesioną głową a nie spuszczoną w dół i to przed ostatnim gwizdkiem...

Źródło: InterMediolan.com

Polecane newsy

Komentarze: 0


Reklama

Reklama

Piłkarze urodzeni dziś

  zobacz wszystkich